Adina jest żywiołowa – tak, jak ja

Genialna obsada, śpiewacy o naprawdę doskonałych głosach. Myślę również, że reżyseria także może spodobać się współczesnemu widzowi. I oczywiście muzyka! Kierownik muzyczny, maestro Franck Chastrusse Colombier perfekcyjnie dopracowuje każdy szczegół. Do tego jeszcze należy podkreślić rewelacyjne kostiumy i wspaniałą scenografię. Myślę, że opera będzie podobała się współczesnemu widzowi właśnie z tych względów, a jako całość zachwyci i wywoła cudowne emocje.

Z Adrianą Ferfecką - odtwórczynią roli Adiny w „Napoju miłosnym" Gaetano Donizettiego na deskach Opery Śląskiej w Bytomiu - rozmawia Magdalena Nowacka-Goik.

Magdalena Nowacka-Goik: W listopadzie 2018, Adriana Ferfecka, śpiewaczka znana z występów na światowych scenach operowych, zadebiutowała na polskiej scenie - w Operze Śląskiej w Bytomiu. Debiut był podwójny, bo również po raz pierwszy kreowała Mimi w "Cyganerii" Giacomo Pucciniego. Rok później, w grudniu, na tej samej scenie staje się Adinę w premierowym na tych deskach "Napoju miłosnym" Gaetano Donizettiego.

Adriana Ferfecka - Drugi raz śpiewam coś nowego w Operze Śląskiej i bardzo mnie cieszy, że powracam na tę scenę z nowym wyzwaniem. Pokochałam Mimi z „Cyganerii", mimo jej odmienności, różnic w naszych charakterach. Zawsze jednak chciałam zmierzyć się z tą rolą, zwłaszcza, że wcześniej śpiewałam inną partię kobiecą z tej opery - Musettę, która charakterologicznie jest bardziej podobna do mnie i do Adiny z "Napoju miłosnego". Adina jest mi bliska przez swoją zadziorność i wiem, że mogę ją pięknie pokazać. Mamy z panią reżyser, Karoliną Sofulak podobne poczucie estetyki, podobnie myślimy. Jesteśmy dla siebie wzajemnie inspiracją, co bardzo pomaga w pracy nad rolą.

Podczas mojej rozmowy z Karoliną Sofulak, reżyserka odsłoniła nieco kulisy zdradzając, że  akcja "Napoju" będzie toczyć się w hotelu, którego szefową jest Adina. Widzi się pani w roli zarządzającej grupą ludzi w takim środowisku?

- Przede wszystkim chcę podkreślić, że Adina nie jest typową szefową hotelu, przed którą wszyscy drżą. Zapytałam Karolinę Sofulak, czy bohaterka to szefowa lubiana, czy raczej ostra. I usłyszałam, że to jest niesamowicie sympatyczna kobieta. Od samego początku wie o tym także widz, choćby poprzez kostiumy, w których ją widzi. Dostajemy sygnał, że nie jest to typ Mirandy z filmu "Diabeł ubiera się u Prady", tylko wręcz przeciwnie. Adina jako szefowa po prostu da się lubić.

Powiedziała pani wcześniej, że Adina jest jej niezwykle bliska. Co poza zadziornością w charakterze łączy panią z tą bohaterką?

- Żywiołowość, którą obie w sobie mamy! Albo może ja daję tej postaci całą swoją energię? Adina ma w sobie pewną dozę szaleństwa, ale też jest bardzo stanowcza. Wie, czego chce. Ma świadomość tego, co jej się podoba i bierze to od życia. Wiem, że sporo mogę z tej postaci, tej roli "wycisnąć". Nieczęsto zdarza się, że praca nad operą jest tak żywa. Z jednej strony bawimy się postaciami, a jednocześnie pragniemy dać im z siebie jak najwięcej, pokazać od różnej strony, nadać indywidualne rysy. Bez schematycznego powielania tego, jak zostały pokazane przez librecistę.

Wiarosław Sandelewski, autor książki "Donizetti", pisze tak o Adinie : "Ona jest zwykłą gąską prowincjonalną, której lada kto, byle odziany w mundur, potrafi zawrócić w głowie". Tymczasem mam wrażenie, że Adinie w interpretacji Adrianny Ferfeckiej daleko do takiego powierzchownego nieco opisu. Przede wszystkim Adina wysuwa się na plan pierwszy, nie mężczyźni, którzy ją otaczają. To rzadkie, bo  większość pierwszoplanowych ról kobiecych w operze, pozostaje w cieniu męskiego bohatera, albo co najwyżej jest mu równa.

- To prawda. Aczkolwiek muszę zaznaczyć, że kobiety w operach Pucciniego, takie jak Mimi czy Madama Butterfly są tylko pozornie delikatne i kruche. Mają w sobie wielka siłę, która objawia się w inny sposób niż u Adiny. Natomiast zwykle ich los kończy się tragicznie. Tu tak nie jest.

Nie jest, bo mamy operę buffa, chociaż momentami, wśród tego komizmu pojawia się pewna głębia, chwila refleksji...

- Są takie momenty w „Napoju", gdzie mimo tego, iż jest zabawnie, lekko, kolorowo to pojawia się nostalgia. Posypujemy nią tamte radosne nastroje niczym brokatem, połyskującym tu i ówdzie, od czasu do czasu. To sprawia, że przekaz jest ciekawszy i nie do końca jednoznaczny .

Zakochany, naiwny nieco Nemorino, macho Belcore, sprytny Dulcamaro. Trzy typy mężczyzn. Który jest najbliższy pani w tej operze i ...w życiu?

- O, to trudne pytanie. W spektaklu chyba jednak Nemorino. Może dlatego, że stereotypowo to mężczyzna jest tym, który poluje i zdobywa, a w "Napoju" ja przejmuję tę rolę. Kiedy zaczyna mi uciekać, budzi moje zainteresowanie. Natomiast w życiu, chyba żaden z tych typów. Nemorino wzbudza we mnie sympatię i nieco wzrusza, bo jest trochę taką życiową ciamajdą, ale nic więcej. Belcore jest zbyt pewny siebie i razem ze mną mielibyśmy mieszkankę wybuchową.

Przy analizie strony muzycznej tego dzieła i relacji postaci, krytycy zwykle zwracają uwagę na duet Adiny z doktorem Dulcamaro w II akcie, podkreślając, że należy on do mistrzowskich. Czy ten fragment jest również wyjątkowo ważny dla pani?

- Muzycznie bardzo wiele fragmentów tej opery mnie zachwyca. Moim ulubionym jest oczywiście aria Adiny, ale podobają mi się też te momenty, kiedy śpiewa chór.

Adina z pewnością powiększy pani repertuar radosnych ról, których ostatnio zaczęła śpiewać pani więcej. I są to role nie tylko w operze, ale i operetkowe, np. Safii w "Baronie cygańskim".

- Nie wiem czy Safii jest radosna. Bardziej chyba jednak melancholijna. Chociaż sama operetka kończy się happy endem. Nawet sam Strauss uważał, że "Baron cygański" stylistyką bliższy jest operze, niż operetce. Śpiewałam też ostatnio Valenciennes w "Wesołej wdówce". I tu też niespodzianka, bo reżyser chciał uniknąć typowego pokazania operetki. W jego interpretacji Valenciennes ma w sobie tragiczny rys. Robiąc przegląd ról, do tej pory taką komiczną, radosną postacią od samego początku do końca, była chyba tylko Rozyna w "Cyruliku sewilskim", którą śpiewalam w Salzburgu.

Co najbardziej zachwyci melomana w "Napoju miłosnym" na deskach Opery Śląskiej?

Adina! A na poważnie: genialna obsada, śpiewacy o naprawdę doskonałych głosach. Myślę również, że reżyseria także może spodobać się współczesnemu widzowi. I oczywiście muzyka! Kierownik muzyczny, maestro Franck Chastrusse Colombier perfekcyjnie dopracowuje każdy szczegół. Do tego jeszcze należy podkreślić rewelacyjne kostiumy i wspaniałą scenografię. Myślę, że opera będzie podobała się współczesnemu widzowi właśnie z tych względów, a jako całość zachwyci i wywoła cudowne emocje.

___

Adriana Ferfecka - sopranistka, studiowała na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego profesor Jolanty Janucik. W sezonie 2014/2015 była członkiem Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. W 2015 roku uczestniczyła w Projekcie dla Młodych Śpiewaków na Salzburger Festspiele w Austrii.



Magdalena Nowacka-Goik
Materiał Opery Śląskiej
19 grudnia 2019
Spektakle
Napój miłosny
Portrety
Adriana Ferfecka