Aktor - artysta czy błazen?

"Komediant" to przede wszystkim pole do popisu dla aktora w roli tytułowej. Bohater sztuki Bruscon jest przekonany o wybitnym talencie nie tylko jako aktor, ale i autor komedii ludzkości "Koło historii", z którą wędruje po kraju. Właśnie pojawił się w Utzbach, austriackim miasteczku, gdzie mieszka raptem 280 osób. Warunki, w których Bruscon ma zagrać swoje przedstawienie, według niego urągają genialnej sztuce

Dla reżysera Waldemara Śmigasiewicza, który zrealizował „Komedianta” dla Teatru Powszechnego, myślenie o wystawieniu dramatu Bernharda zaczęło się właśnie od aktora, który mógłby zagrać Bruscona. W tej roli zobaczymy Kazimierza Kaczora. – On potrafi grać na dwóch płaszczyznach: serio i komediowo – mówi reżyser.

– Przygotowywanie tej sztuki było ciekawym eksperymentem, bo na początku mocno ciągnęło nas w stronę tragedii – dodaje. – Szybko się jednak okazało, że jest tu tyle kontry w postaci szyderstwa, ironii, że tworzy się płaszczyzna przedstawienia wysyłająca sprzeczne sygnały. To podobny rodzaj komizmu co filmy z Charliem Chaplinem. Widza śmieszy ktoś wywracający się na skórce od banana, dla samego uczestnika tego wydarzenia nie jest to jednak sytuacja zabawna.

Ten niejednoznaczny, tragikomiczny ton jest charakterystyczny dla twórczości Thomasa Bernharda, który w swoich utworach potrafił wyszydzić wszystko: państwo, instytucje prawa, austriackie społeczeństwo.

– W „Komediancie” Bernhard ironizuje przede wszystkim na temat wielkiej miłości do teatru – podkreśla Kazimierz Kaczor. – Sam był przecież autorem wspaniałych dramatów, a tutaj kpi z aktorskich wad, jednocześnie przyglądając się uważnie drodze, jaka prowadzi do stworzenia roli na scenie. Czy Bruscon jest megalomanem czy artystą, przekonają się sami widzowie.



Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
28 stycznia 2011
Spektakle
Komediant