Aktor niekiepski

Dziękuję Jankowi Englertowi, dyrektorowi Teatru Narodowego, który wyjął mnie z szafy, otrzepał z naftaliny, kopnął i wypchnął na scenę - mówił Andrzej Łapicki, odbierając Feliksa za drugoplanową rolę w spektaklu "Iwanow". Debiutował w łódzkim Teatrze Wojska Polskiego, ale to w Narodowym świętować będzie 65-lecie swojej scenicznej pracy.

Obchody nie będą huczne, za to rozłożone na dwa wieczory. W piątek w foyer Teatru Narodowego odbędzie się wernisaż wystawy przypominającej najważniejsze dokonania Łapickiego jako aktora i reżysera. Zaś 2 marca, wyjdzie on na scenę jako Szambelan w "Iwanowie". Spektakl jest otwarty dla publiczności, sprzedaż biletów już ruszyła. 

Łapicki zdecydował się zagrać po latach teatralnej emerytury. - Wykonałem numer, który może posłużyć jako przykład przyszłym pokoleniom. Jeżeli nie jesteś zadowolony z tego, co robisz, przestań występować. 12 lat nie grał, potem wróci i wtedy każdy powie: nie, on wcale nie był taki kiepski, jak myślałem. To jest moja recepta na sukces - zwierzał się w rozmowie z Michałem Smolisem, który teraz przygotował wystawę.

O tym, że nigdy nie był "taki kiepski", przekonać się można, oglądając uwiecznione na zdjęciach najlepsze jego role, m.in. w "Miesiącu na wsi" Turgieniewa i Arnolfa w "Szkole żon "Moliera.

Łapicki ukończył konspiracyjny Państwowy Instytut Teatralny. Tuż po debiucie w roli Staszka w "Weselu" Wyspiańskiego trafił do zespołu Erwina Axera. Z nim przeniósł się w 1949 r. do Warszawy, by tworzyć Teatr Współczesny. W1955 r. pierwszy raz pokazał się na scenie Teatru Narodowego. Związany był z nim do roku 1957, potem w latach 1972-1980. W latach 70. zainteresowało się nim kino, zagrał m.in. w "Jak daleko stąd, jak blisko" Konwickiego i "Wszystko na sprzedaż" Wajdy. W 2005 r. wyreżyserował spektakl "Euro-Gry" na podstawie jednej ze sztuk Aleksandra Fredy i zaszył się N w domu, by oglądać mecze piłki nożnej. Podkreślał wówczas, że to jego "pożegnanie z reżyserią, bo pożegnanie z aktorstwem nastąpiło dużo wcześniej".

Dwa lata temu dał się jednak namówić Janowi Englertowi i wystąpił w "Iwanowie", a od tego roku ponownie znalazł się w stałym zespole teatru Narodowego. Jeden z krytyków oceniając jego występ napisał: "Wyszedł na scenę i już nic nie musi". Nic dodać, nicując.

ANDRZEJ ŁAPICKI
W TEATRZE NARODOWYM
5.02, Teatr Narodowy, pl. Teatralny 1



PaulinaSygnatowicz
Polska Metropolia Warszawska
5 lutego 2010
Portrety
Andrzej Łapicki