Aktorzy "Arlekina" chcą odwołania dyrektora teatru
Odwołania dyrektora Waldemara Wolańskiego i ogłoszenia nowego konkursu na to stanowisko domagają się aktorzy łódzkiego Teatru Lalek ArlekinPiętnaście osób z 19-osobowej ekipy aktorskiej "Arlekina" chce odwołania dyrektora. Wystosowali w tej sprawie list do prezydenta miasta Jerzego Kropiwnickiego, w którym skarżą się na warunki pracy i aroganckie, jak utrzymują, zachowane dyrektora. Pod petycją podpisało się piętnaście osób. - Jest mi przykro - mówi w odpowiedzi na zarzuty Wolański. - Wszystko, co robię, robię wyłącznie dla "Arlekina". Teatr jest rozpoznawalny, wyjeżdża na międzynarodowe festiwale, zdobył w zeszłym sezonie dwie Złote Maski i Złotą Łódkę. "Od 13 lat aktorzy, jako jedyna grupa zawodowa w teatrze nie są zatrudnieni na umowę o pracę. Podstawą prawną naszej pracy są podpisywane co rok umowy o dzieło, od których nie są odprowadzane żadne składki na ubezpiecznie społeczne i zdrowotne. Nasze zarobki nie umożliwiają nam samodzielne opłacanie wyżej wymienionych świadczeń" - piszą aktorzy.
- To system, według którego działa większość teatrów na świecie. Moim zdaniem ma więcej plusów niż minusów - uważa dyrektor. Tymczasem kolejny zarzut ekipy "Arlekina" dotyczy niskiego ich zdaniem poziomu artystycznego teatru oraz doboru reżyserów. "Zdarza się, że w naszym teatrze spektakle reżyserują ludzie bez tytułu reżysera czy chociażby odpowiednich kwalifikacji, którym dyrektor winien jest przysługę. A sam dyrektor nie mając w tym kierunku wykształcenia reżyseruje spektakle o dyskusyjnej jakości artystycznej. Na 16 tytułów w repertuarze teatru, 5 jest w reżyserii Waldemara Wolańskiego".
- Mam tytuł doktora sztuki w dziedzinie reżyserii teatralnej obroniony w warszawskiej Akademii Teatralnej. Nikt nie zarzucał Dejmkowi, że reżyseruje w swoim teatrze, bo to był teatr Dejmka, a to jest teatr Wolańskiego. Przez lata osiągnąłem pozycję w środowisku i większość reżyserów znam osobiście - tłumaczy dyrektor.
Jego zdaniem ostry atak ze strony zespołu na jego osobę spowodowany jest przeprowadzaną właśnie restrukturyzacją teatru.
- Skoro większość zespołu aktorskiego podpisała ten list, to znaczy, że coś jest nie w porządku - mówi Anna Zadęcka-Zięba, aktorka "Arlekina". - Chcemy zmiany, chcemy normalnie pracować.
Anna Pawłowska
Polska Dziennik Łodzki
9 stycznia 2010