Apokalipsa spełniona, czyli Lume Teatro w Bytomiu

Autonomiczny duch tętniącego życiem kraju wiśni w połączeniu z dynamicznymi brazylijskimi ruchami rodzi urzekającą hybrydę. Jest to obcość niezwykle pociągająca. Mamiąc zmysły Europejczyka innością oddala odkrycie Tajemnicy Istnienia. Taką syntezę dwóch jakże odmiennych sztuk zaprezentowali artyści z LUME Teatro (Brazylia) oraz Tadashi Endo na deskach Beceku.

Spektaklem zamykającym tegoroczną Teatromanię była oryginalna propozycja przedstawiona przez LUME Teatro reprezentującego Brazylię oraz Tadashiego Endo.

„Shi Zen, 7 bowls” stanowi udaną próbę połączenia dwóch odmiennych estetyk. Dominującą koncepcją przejawiającą się w przeważającej liczbie scen jest japońska sztuka tańca określona mianem butoh, której pojęcie zrodziło się w okresie panowania dynastii Meiji. Obejmowało ono swoim zasięgiem semantycznym „tańce salonowe”. O takim ukształtowaniu struktury sztuki zdecydował wkład artystyczny Tadashiego Endo, dyrektora Butoh-Centrum MAMU. 

Widz obserwując zmiany sytuacji scenicznej miał wrażenie obserwowania prywatnej kosmogonii, odtwarzanej na teatralnych deskach, ponieważ sztuka butoh wyraża BYCIE. Owo bycie jest nierozłącznie związane z człowiekiem oraz jego egzystencją we wszechświecie, a zarazem wyraża zawartość duszy wszechświata w każdej jednostce ludzkiej.  

Nastrojowe, niemalże kosmiczne oświetlenie wprowadza atmosferę kontemplacji. Pusta scena zostaje powoli zaludniona przez dwóch bohaterów. Jednym z nich jest postać kręcąca się na srebrnym dysku. Druga z nich, której ciało krępują więzy, poruszając się tropem dżdżownicy, stara się wyłonić z cienia. Jej sytuacja odzwierciedla losy człowieka spętanego więzami obyczaju, konwencji, kultury oraz własnych słabości.

Kolejna scena ukazuje walkę jednostki z przeznaczeniem. Minimalizm scenograficzny poparty donośnymi dźwiękami wiatru symbolizuje surowość losu. Uskrzydlona postać leżąca na ziemi stara się podnieść z niemi. Bohater uwrażliwiony na fluktuacje energii przenikającej kosmos doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej kondycji psycho-fizycznej. Jego zmagania zmierzające do podniesienia się są odtworzeniem losów człowieka. Losów każdego bytu. Za ruchami postaci kryje się uniwersalna prawda. Potężne siły natury zniewalają człowieka. Jest on wobec nieskończoności świata puchem, drobinką, która nie może pokonać wszechmocnego. Ludzie za sprawą kultury i cywilizacji starają się ujarzmić naturę, jednak ta nigdy nie podda się ich woli, drwiąc z ludzkich słabości. Nieustannie wystawia nas na próby. 

Spektakl uświadamia kruchość istnienia oraz marność ludzką. Człowiek tylko dzięki nieustannej pracy oraz filozoficznemu namysłowi nad rzeczywistością może osiągnąć zamierzone cele. Przemoc nie ma tu miejsca. Obecne jest natomiast nieustanne ścieranie się żywiołów. Wiatr symbolizuje próby jakim poddawany jest każdy człowiek.

Dynamiczne sceny biegu metaforycznie obrazują zagubienie współczesnego, postmodernistycznego, człowieka w świecie. Na twarzach biegnących w miejscu aktorów maluje się skupienie oraz refleksja. Ich bieg wydaje się nie mieć końca. Czy to ucieczka człowieka przed własnym losem? Czy nieustanne przemierzanie życia przed nomadę szukającego swego miejsca w świecie? Takty płynącej muzyki kojarzą się ze słowami przyśpiewki :„Niech żyje wolność i swoboda”. Ale gdzież znajduje się wspomniana wolność? Gdzież swoboda?

Aktorzy to naczynia ducha tańca, który w finale spektaklu spływa na widzów, zarażając filozofią i apokaliptycznym obrazowaniem. Poza butoh oraz brazylijskimi rytmami miejsce w mikrokosmosie scenicznym zajmuje także element orientalny. Taniec dwóch sióstr, wyobrażający hinduską boginię Kali czy też taniec gejszy. 

Całość wykonana niezwykle płynnie, synchronicznie zachwyca kontemplujący umysł. Dodatkowo, poza wzniosłymi treściami, w przedstawieniu przemycono także dawkę humoru w postaci groteskowego odtworzenia wojskowej musztry. Spektakl składający się z wielu niespójnych scen, realizujący estetykę brzydoty, ewokuje multikulturowe treści przez co zniewala łącząc pojęcie sibui z jugen.



Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
10 czerwca 2009