Audiodeskrypcja, czyli zobrazować słowem

Coraz częściej w repertuarach kin i teatrów znajdują się pokazy z audiodeskrypcją, dzięki której osoby niewidome i niedowidzące mogę pełniej korzystać z filmu lub spektaklu. Samo pojęcie jest jeszcze mało znane, a i o technice opisywania sztuki wiemy niewiele. O swoich doświadczeniach z tworzeniem audiodeskrypcji opowiada Przemysław Zdrok, absolwent wiedzy o teatrze, polonistyki i studiów podyplomowych tłumaczenia audiowizualnego na UAM w Poznaniu, autor audiodeskrypcji do filmów (m.in. „Jesteś Bogiem", „Chce się żyć", „Krótki film o miłości"), spektakli teatralnych (m.in. „Krawiec", „Ich czworo", „Firma", „Obsługiwałem angielskiego króla") i kreskówek.

Z Przemysławem Zdrokiem, autorem audiodeskrypcji do filmów i spektakli rozmawia Katarzyna Wojtaszak.

Katarzyna Wojtaszak: Audiodeskrypcja to dość nowe pojęcie, które czasem tłumaczone jest jako robione z myślą o niewidomych i niedowidzących dodatkowe didaskalia do spektakli i filmów. Zgadzasz się z takim porównaniem?

Przemysław Zdrok: Do pewnego stopnia audiodeskrypcja rzeczywiście przypomina didaskalia. Zawiera informacje dotyczące scenografii, kostiumów i działań aktorów. Skupia się jednak na warstwie wizualnej, nie opisuje na przykład intonacji czy dźwięków, choć czasem pomaga je zidentyfikować. Podstawowa różnica polega na tym, że didaskalia są przeznaczone dla twórców spektaklu, a audiodeskrypcja dla odbiorców, którzy nie mogą wszystkiego zobaczyć.

Niewidomi mówią, że muszą się nauczyć odbioru z audiodeskrypcją, w pewien sposób przestawić na słuchanie tego, co dzieje się na scenie lub ekranie i tego, co mówi głos lektora w słuchawce. Czego Ty zaczynając pisać audiodeskrypcję, musiałeś się nauczyć?

Cały czas wielu rzeczy się uczę. Przede wszystkim zwięzłego pisania, bo między wypowiedziami aktorów zazwyczaj jest bardzo mało czasu na dodatkowy tekst. Poza tym ćwiczę uważne oglądanie, a także słuchanie. Muszę sobie wyobrazić, jak to jest, gdy film lub spektakl odbiera się tylko za pomocą słuchu, wyodrębnić te elementy, które wymagają dopowiedzenia. Bardzo dużo dają mi też rozmowy z osobami niewidomymi. Nadal poznaję ich wrażliwość i wyobraźnię.

Właśnie! Zwykle po spektaklach i seansach wymieniacie wrażenia, a z moich obserwacji wynika, że niewidomi są bardzo dobrą publicznością: skupioną, zaangażowaną i chętną do rozmowy. Jakie uwagi z ich strony najbardziej sobie cenisz?

Mnie oczywiście najbardziej interesuje, co sądzą o audiodeskrypcji - czy nie była zbyt szczegółowa lub zbyt oszczędna, czy wszystko było zrozumiałe i słyszalne. Ale lubię też posłuchać, co myślą o obejrzanym przed chwilą filmie czy spektaklu. Masz rację, że niewidomi są bardzo zaangażowaną publicznością. I niezwykle uważną. Często wydaje mi się, że zapamiętują więcej szczegółów niż osoby widzące.

Piszesz audiodeskrypcję do spektakli, filmów fabularnych i kreskówek, czy opisuje się je tak samo, czy też każda forma ma coś swoistego, co powinno być uwzględniane w audiodeskrypcji?

Film i teatr różnią się środkami wyrazu, więc opisuje się je trochę inaczej, choć główne założenia i strategie pozostają takie same. W przypadku teatru inny sposób pisania wynika również z faktu, że tworzy się tekst, który ma zostać odczytany na żywo i nigdy do końca nie wiadomo, co się wydarzy i ile będzie czasu na opis. W filmie można być bardziej precyzyjnym. Ale i filmy różnią się między sobą. Każdy gatunek ma swoją specyfikę, co przejawia się przecież także w obrazie. Aktorzy inaczej grają, różny jest sposób prowadzenia kamery, montaż. Audiodeskrypcja w miarę możliwości powinna to oddawać. Na przykład scena akcji wymaga krótkich zdań i nagromadzenia czasowników. Opisując długie ujęcie malowniczego krajobrazu, można tworzyć bardziej rozbudowane zdania, sięgać po metafory. Natomiast jeszcze inaczej pisze się dla dzieci. Audiodeskrypcja przypomina wówczas narrację. Trochę więcej tłumaczy i dopowiada. Są różne szkoły tworzenia audiodeskrypcji, ale zawsze zaleca się bardzo dokładne zaznajomienie się z tym, co ma zostać opisane.

Oglądając film podąża się za kamerą, w teatrze widz może sam wybierać element przedstawienia, który go interesuje. Ty opisując spektakl i zwracając uwagę na poszczególne rekwizyty, części scenografii, plany czy gesty, od razu w pewnym sensie interpretujesz to, co się dzieje na scenie. Czy wiedza, którą zdobyłeś podczas studiów teatrologicznych, pomaga w pracy nad teatralną audiodeskrypcją?

Na pewno. Wydaje mi się, że na studiach nauczyłem się uważniej oglądać spektakle, wnikliwiej analizować nie tylko opowiadaną przez twórców historię, lecz także to, w jaki sposób została przedstawiona. To mi się teraz przydaje. Ale myślę, że nie trzeba być teatrologiem, żeby pisać teatralną audiodeskrypcję. Z całą pewnością trzeba jednak lubić teatr.

Czym jeszcze, poza sympatią dla sztuki, powinien się charakteryzować dobry autor audiodeskrypcji?

Nie wiem, czy ja mogę to oceniać, ale wydaje mi się, że powinien być spostrzegawczy, mieć pewne wyczucie filmowej czy teatralnej materii, a przede wszystkim sprawnie posługiwać się słowem, bo to ono jest narzędziem naszej pracy.

Którą ze swoich audiodeskrypcji uważasz za największe wyzwanie? W której użycie słów do opisania świata było najciekawsze?
Sporo dylematów miałem przy opisywaniu „Krawca" Teatru Polskiego w Poznaniu. To bardzo bogaty wizualnie spektakl, w którym kostiumy i sposób poruszania się bohaterów charakteryzują ich nawet w większym stopniu niż wypowiadane kwestie. Co więcej – zmieniają się wraz z rozwojem akcji, a te zmiany są kluczowe dla przesłania spektaklu. Niełatwo było znaleźć słowa oddające to w zwięzły i zrozumiały sposób. Ogromnym wyzwaniem było też stworzenie audiodeskrypcji „Drzewa życia" Terrence'a Malicka, który to film został zaprezentowany na tegorocznym Festiwalu Kultury i Sztuki dla Osób Niewidomych w Płocku. To bardzo szczególne dzieło, wymagające dużego skupienia i uwagi. Wiele osób widzących ma problem, żeby obejrzeć je do końca. Dialogów jest niewiele, główny nośnik znaczeń stanowi obraz, a właściwie ciąg rozmaitych obrazów układających się w coś w rodzaju traktatu filozoficznego. Oddanie tego słowami było ogromnie trudne. Obawiałem się, jak film zostanie przyjęty przez osoby niewidome, ale spotkał się ze sporym zainteresowaniem. W plebiscycie publiczności na najlepszy film festiwalu zajął drugie miejsce, a rywalizowało kilkanaście tytułów. Po raz kolejny niewidomi okazali się bardzo uważnymi i wrażliwymi odbiorcami.

Jakie są Twoje najbliższe plany zawodowe?

Przygotowuję właśnie audiodeskrypcję dwóch spektakli poznańskich teatrów. Młodsi widzowie będą się mogli wybrać do Teatru Animacji 8 grudnia na przedstawienie „Och, Emil", starsi zaś – 12 grudnia do Teatru Nowego na komedię „Poper". Będzie to zwieńczenie tegorocznej edycji projektu „Teatr Poza Ciszą i Ciemnością" prowadzonego przez Fundację Kultury bez Barier i Fundację Dzieciom „Zdążyć z Pomocą". Jego celem jest udostępnianie spektakli teatralnych osobom z dysfunkcją wzroku i słuchu. Na obu poznańskich przedstawieniach będzie także obecny tłumacz języka migowego. Działania te spotykają się z coraz większym zainteresowaniem osób niewidomych i niesłyszących oraz z coraz większą życzliwością teatrów i innych instytucji kultury, tak więc liczę, że czeka nas jeszcze wiele ciekawych wyzwań.

Życzę powodzenia i samych dobrych audiodeskrypcji do dobrych sztuk i filmów.

Dziękuję! Mam nadzieję, że żadnej z tych trzech rzeczy nie zabraknie.

Spektakle z audiodeskrypcją w grudniu w Poznaniu:

8 grudnia odbył się „Och, Emil" wg A. Lindgren, Teatr Animacji w Poznaniu. 12 grudnia będzie „Poper. Komedia z piosenkami" H. Levin, Teatr Nowy w Poznaniu

Projekt „Teatr Poza Ciszą i Ciemnością" realizowany jest dzięki wsparciu finansowemu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.



Katarzyna Wojtaszak
Dla Dziennika Teatralnego (Poznań)
11 grudnia 2013