Babcia i pająki z Marsa

Wzruszająca opowieść o chłopcu, który nie mogąc pogodzić się z odejściem ukochanej Babci, rusza w podróż, by ją odnaleźć, łatwo mogłaby zamienić się w sentymentalny gniot. Ale w przedstawieniu Teatru Rampa nie ma miejsca na ckliwe banały.

Zwariowana podróż w głąb bujnej wyobraźni głównego bohatera przypomina efektowny i mocno surrealistyczny film. Nic dziwnego, skoro Anioł Stróż małego Krzysia, pełniący funkcję narratora tej opowieści, do złudzenia przypomina Davida Bowiego. Piękne kostiumy, które nowocześnie interpretują klasyczne baśniowe motywy, zaprojektowała Marika Wojciechowska, a znakomitą glamrockową muzykę, inspirowaną Ziggym Stardustem, przygotował Piotr Klimek. To wszystko sprawia, że przez dwie godziny wędrujemy wspólnie z bohaterami przez fascynujące światy ożywające w minimalistycznej, niemal zupełnie pustej, białej przestrzeni. W krainie porzuconych zabawek wspólnie z samotnymi przytulankami wszczynamy rebelię. W pokoju zatrzymanego czasu wieczne dzieciaki wegetują w towarzystwie pary łakomych chomików nihilistów (animowanych przez Agnieszkę Makowską i Mateusza Trzmiela), które w popisowym numerze wokalnym śpiewają hymn na cześć nic-nierobienia. Są też mityczne pegazy, zakochany w NRD-owskiej podróbce Lalki Barbie (świetna Kamila Boruta), plastikowy Komandos, który śpiewa swoją wersję "Space Oddity". Mamy wreszcie błyskotliwe dialogi, które o sensie życia i przemijania mogą nauczyć sporo nie tylko siedmiolatków.



Michał Centkowski
Newsweek Polska
21 lutego 2018