Bajka, nie-bajka
Opowiedzieć bajkę, której nie ma - to dopiero sztuka! A uczynić przy tym z bohatera drugiego planu dzielnego i nieustraszonego herosa - zadanie równie niełatwe. Zespół Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu jak mało kto zna się jednak na niekonwencjonalnym opowiadaniu najprostszych nawet historii. "Bajka o rozczarowanym rumaku Romualdzie" Maliny Prześlugi w reżyserii Lecha Chojnackiego to, po znakomitym "Czerwonym Kapturku", kolejny sukces tej sceny.Tytułowy bohater, rumak Romuald (Urszula Raczkowska), zwany również Romkiem, przedstawia się widzom jako bajkowy nieudacznik. Występował bowiem w wielu klasycznych baśniach, a jednak pozostał niezauważony (gdyż pomijano go nawet „w napisach końcowych”). Romuald, zagubiony wokół archetypowych postaci, jakimi są Rycerz (Seweryn Mrożkiewicz), Smok (Bożena Oleszkiewicz), Czarnoksiężnik (Jerzy Gronowski) i Wieża z uwięzioną w niej królewną (Małgorzata Olkowska), marzy o przeżyciu własnej przygody.
Zanim jednak Romek doczeka się swoich „pięciu minut”, będzie zawzięcie dyskutował z posągowymi bohaterami. Pierwsza część spektaklu jest nie tyle bajką, co marzeniem o bajce, tworzeniem jej niejako na bieżąco, na oczach widzów. Pojawiające się na scenie postacie podsuwają Romualdowi możliwe rozwiązania fabularne, sugerują, jakimi przymiotami powinien odznaczać się główny bohater historii. Rumak otrzymuje od nich podkowę na szczęście, grzywę oraz „błysk w oku” i rusza na poszukiwania królewny w opresji. Nikt jednak nie traktuje go poważnie, jego małość i niewiara we własne siły („nie umiem ruszyć bez „wio!”) stają się obiektem drwin.
Skromny bohater przeżywa mimo wszystko swoją przygodę – choć nie tak wielką, jak się spodziewał (zamiast smoka pokonuje bowiem...schody, nie ratuje księżniczki, lecz...muchę). Jego losy, ukazywane w sposób groteskowy, są okraszone sporą dawką przewrotnego humoru. Komizm sytuacyjny i słowny stanowi o lekkości spektaklu i znacząco wpływa na jego pozytywny odbiór. Przeniesienie akcji bajki w czasy współczesne (rumak porusza się po miasteczku z barwnymi budynkami przedszkola, straży pożarnej i bloku mieszkalnego) pozwala na ożywianie aktualnych skojarzeń (odpowiednikiem magicznego zaklęcia jest określenie „spoko-loko-Maroko”) i motywów autoironicznych (z okien wieżowca słychać śpiew „sto lat, Malina!”). Sam przydomek głównego bohatera wyraża swoisty dystans do klasycznych baśni, traktowanie ich z przymrużeniem oka – „rozczarowany” bowiem to nie tylko „zawiedziony”, ale i „pozbawiony czaru” (przeciwieństwo „zaczarowanego”).
Przedstawienie, które ma dostarczać niezwykłych przeżyć estetycznych i małym, i dorosłym widzom, stanowi udane połączenie żywiołów słowa, muzyki i światła. Zwraca uwagę przede wszystkim ciekawy rysunek postaci. Rumak Romuald występuje w podwójnym wcieleniu – jako drewniana lalka konika na biegunach z kołyszącymi się kopytkami oraz jako aktorka w szarym stroju, ze słomianymi włosami związanymi w (nomen omen) koński ogon. Rycerz, obowiązkowo zakuty w zbroję, wymachuje lśniącym mieczem, Czarnoksiężnik posługuje się migoczącą różdżką, a z Wieży (umieszczonej na głowie aktorki) powiewa maleńka chusteczka niewidocznej królewny. Pojawiająca się zaś w finale spektaklu mucha Marzena (przemawiająca przezabawnym głosem Seweryna Mrożkiewicza) jest ruchomą lalką, fruwającą na giętkim kiju.
Wprowadzenie motywu „bajki w bajce” uprawnia ciekawe rozwiązania scenograficzne. Gdy bohaterowie opowiadają historie, w których występował Romuald (jeszcze jako bezimienny, nikomu nieznany koń), na scenę wjeżdża platforma przypominająca wielki cylinder. Funkcjonuje on jako arena, na której pojawiają się miniaturowe laleczki, postaci z klasycznych baśni (Kopciuszek czy Śpiąca Królewna i ich książęta). Klimat zabawnej opowiastki buduje także muzyka Tomasza Benna i piosenki do słów Maliny Prześlugi. Kwestie śpiewane dookreślają tożsamość głównego bohatera lub stanowią komentarz do akcji.
„Bajka o rozczarowanym rumaku Romualdzie” z pewnością zyska uznanie publiczności. Unikatowi bohaterowie („nigdy nie było bajki o rumaku, który uratował muchę!”), ciekawa oprawa muzyczna, barwna scenografia i dobry tekst składają się na powodzenie tego przedsięwzięcia. Bajkowa historia przemiany bohatera w Bohatera odwołuje się bowiem do dziecięcej wrażliwości, za którą i dorośli – na szczęście! - czasem tęsknią.
Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
24 kwietnia 2012