Bajka nie tylko o chciwości

Na początku „Bajka o rybaku i rybce" była przekazywana drogą ustną. W 1812 roku trafiła ona na karty baśni braci Grimm, a dwadzieścia jeden lat później ukazała się jej poetycka wersja autorstwa Puszkina. Następnie zaczęły się pojawiać kolejne wariacje niesamowitej opowieści, jednak żadna nie mogła równać się z tymi, które nakreśliły mistrzowskie pióra z Niemiec oraz Rosji. Po ostatnią z wymienionych sięgnął Igor Kazakov, przekładając przetłumaczony przez Juliana Tuwima tekst na deski Białostockiego Teatru Lalek. Jak mu to wyszło? Rewelacyjnie.

Doskonale świadczy o tym reakcja najbardziej wymagającej na świecie widowni. W czasie spektaklu na teatralnej sali znajdowali się najmłodsi uczniowie ze szkół podstawowych. Dzieci, jak to mają w zwyczaju, lubią śmiać się i rozmawiać podczas przedstawienia, do czasu gdy nie podejdzie do nich opiekun lub pracownik teatru, by zwrócić uwagę. Tym razem dorośli nie musieli interweniować. Obecne przez chwilę po rozpoczęciu śmiechy i rozmowy ucichły, zapanowała cisza, która trwała do końca widowiska. Aktorzy Białostockiego Teatru Lalek urzekli „Bajką o rybaku i rybce" całą widownię.

Odbiorcy w każdym wieku otrzymali opowieść o bezgranicznej chciwości, która prowadzi do zguby. Wieczne spragniona splendoru żona rybaka przypomina nas samych i całą rzeczywistość wyłaniającą się z mediów nowych i tradycyjnych. Postać jest dobrą przestrogą do czego prowadzi konsumpcjonizm i egoizm. Dlatego warto co jakiś czas przypomnieć sobie treść bajki.

Dorośli odbiorcy odkryli w trakcie spektaklu też inną prawdę – do czego prowadzi życie w toksycznym związku. Rybak, postać pod każdym względem pozytywna, jest ofiarą. Podporządkowany małżonce, daje jej bardzo wiele, a w zamian nic nie dostaje. Nieustannie wierzy, że kolejna wizyta u rybki pozwoli mu na lepsze traktowanie przez drugą połówkę. To go gubi, czego symbolem jest samotnie dryfująca po wodzie łódka. Co więcej, nie jest to jedyny motyw jaki zna literatura. Podobnego rybaka i jego żonę możemy spotkać w „Chamie" Elizy Orzeszkowej, analogiczna chciwość przemawia przez działania Lady Makbet.

Igor Kazakov zwrócił szczególną uwagę na wizualną stronę spektaklu. Sześciu aktorów (Zbigniew Litwińczuk, Grażyna Kozłowska, Agnieszka Sobolewska, Ewa Żebrowska, Krzysztof Bitdorf, Mirosław Janczuk) dwoi się i troi, biegając pomiędzy stołem scenicznym a nieopodal stojącym wielkim kawałkiem materiału udającym wodę. Inscenizacja ma w sobie mnóstwo smaczków związanych z grą z lalkami, której niezwykły dynamizm urzeka. Młodym i starszym widzom bardzo spodobał się moment, w którym przypływ chciwości dodaje żonie rybaka kolejne dwie pary rąk. Wiją się one i wydłużają, sięgając po jeszcze więcej włości, a w tle rozlegają się groźnie brzmiące dźwięki.

Wśród wspomnianej najmłodszej widowni, wchodzącej do sali kameralnej Białostockiego Teatru Lalek, rozlegały się zapytania o to czy przedstawienie będzie straszne. Odpowiedział na nie jeden z pracowników teatru, wyjaśniając, że lalki nigdy nie są straszne, ale zawsze zabawne. Moim zdaniem to bardzo dobra odpowiedź, choć i pytaniu dzieci się nie dziwię – kojarzą teatralne lalki ze swoimi zabawkami i postaciami z gier wideo, których twórcy tak często stawiają na strach i brzydotę. Dzięki wizycie w teatrze jest szansa, że najmłodsi dostrzegą to, co kryło się w odpowiedzi.

Lalki w rękach aktorów uczyniły „Bajkę o rybaku i rybce" opowieścią mądrą, w pewnych momentach wywołującą niepokój, ale na pewno bardzo zabawną. I to uważam za piękne.



Jakub Sosnowski
Dziennik Teatralny Białystok
3 listopada 2018
Portrety
Igor Kazakov