Balet od kulis, czyli co balerina nosi w torbie

Baletnica wyposażona jest w pointy, body, spódniczkę tutu i ma włosy upięte w gładki koczek. Baletmistrz przykuwa uwagę, nie tylko żeńskiej części publiczności, głównie opinającymi ciało kostiumami. Tyle o stereotypach, a jaka jest rzeczywistość? Bez jakich narzędzi pracy tancerze baletowi nie wyobrażają sobie życia i co znajduje się w przepastnych torbach, które noszą ze sobą na próby? Postanowiliśmy to sprawdzić w Operze Bałtyckiej podczas przygotowań do baletu "Pinokio", którego premiera odbędzie się 23 lutego o godz. 19.00.

Dla tancerza sala prób czy scena to warsztaty pracy, dlatego, jak każdy porządny warsztat, powinny zostać wyposażone we wszelkie niezbędne narzędzia.

Baletki, pointy i pozdzierane palce

Podczas tańca stopy są narażone na szereg niebezpieczeństw: kontuzje, zmęczenie ścięgien i mięśni, mikrourazy wynikające z powtarzalności ruchów oraz nadmiernego, wielogodzinnego obciążenia stóp przy gwałtownych kontaktach z podłożem, itp. Dobór właściwego obuwia i zabezpieczenie stóp przed dalszymi urazami, pomagają zminimalizować ryzyko kontuzji.

- Najważniejszym narzędziem pracy tancerza są baletki, w przypadku tancerek pointy, czyli usztywnione buty, na których mogą stać na palcach - wyjaśnia Izabela Sokołowska-Boulton, zastępca kierownika baletu Opery Bałtyckiej.

- Gadżetem, ale i narzędziem pracy, są różnego rodzaju stroje baletowe, a więc kostium baletowy i specjalne rajstopy. Charakteryzują się one najczęściej stonowanym odcieniem i posiadają nacięcie pod stopą, żeby łatwiej można było je zsunąć, założyć ochraniacz czy okleić palce, ponieważ pozdzierane palce baletnic trzeba odpowiednio zabezpieczyć.

Zanim jednak balerina zacznie na swoich nowych pointach kręcić pierwsze piruety, musi je odpowiednio przygotować.

- Samo przygotowanie tego narzędzia, żeby współpracowało i było częścią ciała, zajmuje co najmniej godzinę - zdradza Sokołowska. - Na YouTube jest wiele filmików pokazujących, w jaki sposób przygotować pointy do pracy - trzeba je podłamać, podciąć, a nawet przypudrować - tancerka wie, kiedy jej stopa wygląda najładniej, a więc gdzie dać cień. Trzeba przyszyć troczki (tasiemki do point), przyszyć gumki, żeby pointa nie odstawała, itp.

Jeśli repertuar i codzienna działalność artystyczna tancerzy wymagają użycia point czy baletek, to właśnie one, ze wszystkich "baletowych" narzędzi pracy, eksploatują się najszybciej. Zawodowi tancerze zużywają od kilku do kilkudziesięciu par miesięcznie, co generuje niemałe koszty.

- My kupujemy baletki hurtem - współpracujemy ze sklepem baletowym, w którym regularnie robimy większe zamówienie, bo tak jest taniej - zdradza Izabela Sokołowska-Boulton. - Osoby, które biorą udział w ogniskach baletowych i kupują takie baletki indywidualnie, za zakup jednej pary płacą ok. 50 zł w przypadku dziecka, do 100 zł w przypadku osoby dorosłej czy ucznia szkoły baletowej. Pointy to koszt rzędu 200-500 zł. Marka oczywiście ma znaczenie. Ważne jest również, czy są to pointy stricte profesjonalne, bo w sieciowych sklepach sportowych dostaniemy je już za kilkadziesiąt złotych.

Odwieczny problem - w co się ubrać?

Powiedzenie, że nie szata zdobi człowieka, z pewnością nie ma zastosowania w balecie - balet to przecież synonim perfekcji, więc i wygląd artystów musi być idealny. Aby jednak kostiumy baletowe wyglądały na scenie okazale i korzystnie, tancerze muszą bardzo starannie dobrać bieliznę.

- Balet to sport wyczynowy, tyle że my jesteśmy nie tylko sportowcami, ale przede wszystkim artystami. Musimy zatem i komfortowo się czuć, i dobrze się prezentować - zdradza Tomasz, absolwent szkoły baletowej. - Bielizna, jaką zakładamy pod kostium, nie może krępować ruchów - powinna być elastyczna i dawać pełną swobodę. Jako że kostiumy mamy często jednorodne, gładkie i przylegające do ciała, bielizna powinna być dyskretna, ale zarazem eksponować rzeźbę sylwetki. Jeśli chodzi o szpongi (męska bielizna przypominająca stringi, z szerokim pasem), na spektakle chętniej zakładamy te z piankowym wypełnieniem, żeby nasze "walory" prezentowały się bardziej okazale. Lepiej zatem nie dawać wiary temu, co widzi się na scenie - śmieje się.

Balerinę najczęściej wyobrażamy sobie w pointach, body i sterczącej, tiulowej spódniczce. To wyobrażenie jest jednak słuszne jedynie po części.

- Podczas prób najczęściej ubieramy się w kostium do ćwiczeń baletowych (body), tunikę (spódnicę baletową, którą przewiązujemy się w pasie) i rajstopy baletowe bądź trykoty (specjalne getry z wycięciem na stopę) - zdradza Magdalena, była tancerka, obecnie nauczycielka baletu. - Kostiumy sceniczne to najczęściej tzw. paczki baletowe, czyli popularne tiulowe tutu.

Paczka klasyczna najbliższa jest naszym wyobrażeniom o baletnicach - to krótka i sztywna spódnica, która odsłania całe nogi - takie paczki zobaczymy np. podczas inscenizacji "Jeziora łabędziego". Tancerki, które przygotowują się dopiero do wystąpienia w klasycznej tutu, z pewnością korzystają podczas prób z paczki ćwiczebnej. W balecie "Giselle" zobaczymy natomiast baletnice ubrane w paczki romantyczne - lekkie i zwiewne spódnice za kolano. Do takich spódnic najczęściej dobierane są gorsety.

Balerina i baletmistrz w krainie gadżetów

Jak zostało powiedziane, w balecie wszystko musi być perfekcyjne i artyści są na tym punkcie wyczuleni. Jeśli we własnym mniemaniu ich sylwetka prezentuje się nie do końca idealnie, inwestują w odpowiednie gadżety.

- Na rynku pojawiły się np. sztuczne podbicia baletowe - mówi Izabela Sokołowska-Boulton. - Jeśli ktoś chciały mieć wysokie podbicie, a nie został w nie wyposażony przez naturę, może sobie takie podbicie sprawić - wygląda naturalnie i założone pod baletowe rajstopy pozostaje niewidoczne. Przyznaję, że taka stopa wygląda ładniej, a idealna prezencja to nasze zboczenie zawodowe.

Stare porzekadło mówi "pokaż swoją torebkę, a pokażę ci, kim jesteś". Ta sama maksyma mogłaby śmiało tyczyć się artystów baletu, którzy przez cały dzień prób nie rozstają się ze swoim przepastnym workiem bądź torbą. "Skarby", które w nich ukrywają, mają czasem bardzo nieoczywiste zastosowanie.

- Tancerze noszą w nich m.in. różnego rodzaju taśmy, małe piłeczki do rozmasowania mięśni, rolki do pracy nad stopą, ochraniacze, ogrzewacze na kostki, wodę, plastry, igłę z nitką, żeby móc zszyć coś przy baletkach czy pointach - wylicza Sokołowska-Boulton.

Wśród ukochanych gadżetów znajdą się zarówno niezbędne narzędzia pracy, jak i akcesoria nieobowiązkowe, a czasem nawet rzeczy zupełnie zbędne, za to poprawiające nastrój i komfort ich użytkownikom.

- Ja zawsze kochałam moje pointy! To był mój wychuchany skarb! Dokładnie je obszywałam, zabezpieczałam, żeby wyglądały ładnie, przygotowywałam na dzień pracy, czyli na koniec każdego dnia siedziałam i obszywałam troczki, chodziłam w nich po domu zanim je ubrałam na poranną lekcję. Nawet w czasie lekcji, po "drążku", schodziło się i jeszcze coś z tymi pointami robiło - wyznaje Izabela Sokołowska-Boulton. - Dziś uwielbiam również te wszystkie ocieplacze, dresy - takie worki na szelkach. Myślę, że kochamy te worki dlatego, że są dla nas odskocznią. Przez ten reżim perfekcyjnego ustawienia ciała, pracę przy lustrze, ale również dlatego, że podczas lekcji w szkole był to owoc zakazany, na który mogliśmy pozwolić sobie jedynie w przerwach, teraz lubimy je szczególnie mocno. Ja, jako pedagog, nie mogę powiedzieć tancerzom, żeby te gadżety pozdejmowali, bo są dorosłymi ludźmi, którzy wiedzą, co robią. Dodam jeszcze tylko, że ocieplacz ocieplaczowi nierówny - szalejemy z modelami, kolorami i fasonami. Pełna dowolność.

W co najchętniej "inwestują" artyści baletu?

O ile amatorzy mogą sobie pozwolić na większą dowolność i podczas zakupu kierować się wyłącznie ceną, zawodowcy przykładają dużą wagę do jakości i komfortu użytkowania, stawiając na renomowanych producentów.

- Najbardziej potrzebną i niezastąpioną rzeczą dla tancerza są buty - pointy oraz baletki. Powodzeniem cieszą się też akcesoria do tego typu obuwia, np. wkładki do point, które znacznie zwiększają komfort ich użytkowania - zdradza Aleksandra Sawicka z księgarni muzycznej i sklepu baletowego Sawart. - Popularność szybko zdobywają także nowości baletowe - np. opatentowane, specjalistyczne przyrządy do ćwiczeń. Popularne są również specjalne baletowe ocieplacze stanowiące różne części garderoby: spodnie, buty, swetry, kombinezony itp.

Baletmistrze nie ukrywają, że jeśli chodzi o "narzędzia pracy", podczas zakupów zdarza im się grzeszyć na potęgę:

- Chyba nigdy nie wyszedłem ze sklepu baletowego wyłącznie z tym, po co przyszedłem. Zakupy internetowe dają jeszcze większe pole do popisu, więc z każdymi kolejnymi zakupami moja kolekcja gadżetów się rozrasta - przyznaje się Tomasz.

- Uwielbiam tańczyć do muzyki wykonywanej na żywo, dlatego każda moja wizyta w specjalistycznym sklepie muzyczno-baletowym kończy się nie tylko zakupem niezbędnych rzeczy do tańca, ale i nut dla akompaniatora. Dwa razy w miesiącu zamawiam sobie pianistę, który grając z tych nut akompaniuje mi do tańca. Może to i fanaberia, ale za to jakiej dostarcza przyjemności - śmieje się Magda.

Sprzedawcy uspokajają jednak, że nawet jeśli zdarzy się komuś zaszaleć na zakupach, to nic się nie zmarnuje.

- Przeważająca część produktów z naszego asortymentu to rzeczy potrzebne i praktyczne, zwłaszcza gdy tańcem zajmujemy się zawodowo. Jeżeli nawet ktoś kupił rzecz mniej mu potrzebną w danej chwili - to i tak prędzej czy później przyda się mu ona. Czasami zdarza się jednak naszym klientom kupić dla przyjemności rzecz, bez której mogliby się obyć, np. najmodniejszy w danym sezonie kostium do ćwiczeń z najnowszej kolekcji, książkę o tematyce tanecznej czy muzycznej lub gadżet - np. uroczego pluszaka w stroju baleriny, parasolkę czy filiżankę w nutki - mówi Aleksandra Sawicka z Sawartu.



Ewa Palińska
www.trojmiasto.pl
11 lutego 2017