Ballada o kochanym mężczyźnie
Michał Bajor to jeden z najbardziej cenionych polskich wokalistów, którego kariera obejmuje już kilka dekad. Jest to postać charakterystyczna i rozpoznawalna, przynajmniej przez starsze pokolenia. Artysta, który oprócz śpiewania zajmował się także w początkach kariery grą aktorską, reprezentuje szeroko pojmowany nurt poezji śpiewanej. Gatunek ten ma długie i bogate tradycje w naszym kraju, będąc jednym z niewielu przynależnych rodzimej scenie muzycznej.Mimo popularności i licznej rzeszy fanów piosenkarza trudno nazwać gwiazdą estrady. Jest wiele osób, które w ogóle nie gustują w prezentowanym przez niego stylu. Zaiste jest to specyficzny rodzaj twórczości, której estetyka niekoniecznie musi odpowiadać szerokiej publiczności. Pozostaje zatem niejako w cieniu, przeznaczona dla kameralnych sal, a nie wypełnionych stadionów. W tym tkwi jednak właśnie jej dyskretny urok. Z okazji wydania w 2022 roku płyty „No, a ja?" Michał Bajor wyruszył w trasę koncertową. Jedna z jej odsłon trafiła do Dąbrowy Górniczej.
Mimo że album wydano prawie równo dwa lata temu, to tworzą go w sporej mierze stare utwory. Zostały one jedynie na nowo nagrane, a za inspirację posłużyły liczne prośby od samych fanów. Istniała w narodzie silna potrzeba odświeżenia pewnych piosenek, na co Michał Bajor i jego sztab współpracowników z chęcią przystał. Oprócz samego artysty na albumie usłyszeć można także dwie inne znane piosenkarki, które zgodziły się użyczyć swych głosów. I tak w tytułowej kompozycji „No, a ja?" towarzyszy szansoniście Kayah, a w „Trzech drzewkach" partneruje mu Irena Santor. Płyta jest jednak nie tylko z tego względu wyjątkowa. Otóż bowiem po raz pierwszy w karierze Michał Bajor sam został autorem tekstów do trzech utworów. Jest także odpowiedzialny za muzykę do części z nich. Wizyta na koncercie jest zatem jednocześnie okazją do przekonania się na własne uszy, czy artysta wyszedł z tej próby zwycięsko.
Koncert odbył się na głównej scenie dąbrowskiego Pałacu Kultury Zagłębia. Sala była wypełniona do ostatniego miejsca. Nie był to pierwszy raz, gdy artysta odwiedził tę placówkę. Jak sam nie omieszkał wspomnieć, było mu dane na własnej skórze przekonać się, że nie należy mylić Zagłębia ze Śląskiem. Tym razem zatem obyło się bez zamieszek, a recital przebiegł w bardzo miłej i sympatycznej atmosferze. Piosenkarz z łatwością nawiązał kontakt z widownią, traktując ją nie jak grupę anonimowych osób, a bardziej niczym dobrego znajomego, z którym spotkał się po dłuższym czasie. Wpływ na to miała na pewno forma koncertu. Każdy utwór poprzedzony był bowiem krótszym lub dłuższym wstępem. Opowieści te niejednokrotnie w formie anegdot miały za zadanie przybliżenie publice okoliczności powstania danej piosenki. Owe ciekawostki urozmaicały występ oraz rzucały nowe światło na kulisy pracy wykonawcy, oraz osób, z którymi przez lata współpracował. Warto tu docenić i podkreślić humorystyczną wartość wielu z przytoczonych historii. Sala raz po raz wybuchała gromkim śmiechem w reakcji na monologi Michała Bajora, co tylko dowodzi jego wszechstronnego talentu oraz ogólnych scenicznych umiejętności.
Wizyta na koncercie Michała Bajora to świetna okazja, by doświadczyć na żywo kontaktu z jego niepowtarzalnym wokalem. Barwa głosu to z pewnością znak firmowy piosenkarza, który sprawia, że od razu wiadomo z kim mamy do czynienia. W repertuarze recitalu znalazły się utwory z ostatniego krążka, które oferują szeroką paletę doznań. Są wśród nich spokojne ballady, ale także szybsze pełne energii kawałki takie jak „Kasa, kasa, kasa" czy „Man, Man, Manhattan". Nie brakuje też utworów cechujących się sporym dystansem do rzeczywistości i własnej osoby jak, chociażby „Hiszpańczyk". Wszystkie one są wykonane w sposób brawurowy oraz perfekcyjny technicznie, w czym swój udział mają również towarzyszący artyście na scenie muzycy.
Składowe te tworzą niezapomnianą całość i rozrywkę o najwyższym stopniu jakości.
Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
4 listopada 2024