Baśń o śmierci, buncie i sercu na dłoni
Spektakl „Baśń o wężowym sercu" w reżyserii Marcina Libera, wystawiony w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, to gęsty, brutalny i wizualnie olśniewający dramat o przemocy, buncie i miłości, w którym baśń staje się metaforą narodzin świadomości społecznej. To dzieło niełatwe, zarówno w warstwie literackiej Radka Raka, jak i w scenicznym przekładzie, którego podjął się Marcin Liber.Spektakl ten nie jest prostą adaptacją, to wizja artystyczna z pogranicza świata żywych i umarłych, przesiąknięta chłopską mitologią, pełna symboliki i obrazów, które długo zostają pod powiekami.
Podróż Szeli przez śmierć i chłopski gniew, gdzie Główny bohater jest figurą tragiczną, jednocześnie ofiarą i katem, mężczyzną kochającym i niszczonym przez miłość. W tej opowieści wędruje przez zaświaty, zmienia tożsamości, zderza się z potworami i z ludźmi, których okrucieństwo dorównuje fantastycznym zmorom. Wizualna uczta i aktorska precyzja Scenografia autorstwa Mirka Kaczmarka robi wrażenie. Wszystko tu współgra, zarówno światła, kostiumy jak i ruch sceniczny.
Każdy detal zdaje się przemyślany. Momentami mamy wrażenie, że stoimy nie w teatrze, a wewnątrz halucynacji Szeli, pełnej barw, krwi, symboli i muzyki, która tnie jak brzytwa (zasługa Kasi Golli). Podróż odbywa się przez akty, forma podziału spektaklu pozwala widzowi skupić się na poszczególnych epizodach. To porządkuje narrację, a jednocześnie sprawia, że całość przypomina opowieść z pogranicza jawy i snu.
Na szczególną uwagę zasługuje obsada. Mateusz Bernacik jako Kóba Szela i jego alter ego Wiktoryn Bogusz, doskonale ukazuje rozdwojenie bohatera, człowieka szukającego siebie w świecie, w którym wszystko go zdradza. Jego partner sceniczny, Kuba Golla, płynnie przechodzi przez te same role, ukazując różne odcienie tej samej postaci. Joanna Kasperek w roli Sławy wprowadza widzów w swój świat z klasą i wyczuciem rytmu. Równie silnie wybrzmiewają role Anny Antoniewicz (Malwa), Dawida Żłobińskiego (Lew, Licho), Eweliny Gronowskiej (Głód, Anna Piekiełko) i Klaudii Janas jako Chany, postaci tragicznej, obnażającej swoje emocje w najpełniejszy sposób. Choć temat jest ciężki, spektakl nie przytłacza a porusza, zmusza do refleksji, momentami także rozbawia. Reakcje widowni, brawa i uśmiechy pokazują, że publiczność doceniła zarówno formę, jak i przekaz. To spektakl odważny i przemyślany.
Aktorzy grają zespołowo, co w tym gęstym, metaforycznym tekście, jest nie lada wyzwaniem. Wykorzystanie dosadnego języka, nagości, wulgarności i brutalnych scen nie służy jedynie prowokacji. To element większej całości, opowieści o przemocy systemowej, to również pytanie o sprawczość czy chłop może być panem swojego losu, jeśli całe życie traktowano go jak narzędzie? To spektakl, który angażuje nie tylko emocjonalnie, ale i intelektualnie. Nie da się wyjść z „Baśni o wężowym sercu" obojętnym.
To przedstawienie piękne i przerażające jednocześnie, teatralny poemat o władzy, duszy i ciele, które, w świecie pańszczyzny, nigdy nie należały do tych, którzy je nosili.
Julia Kluzek
Dziennik Teatralny Kielce
23 czerwca 2025