Białostocki Teatr Lalek potrójnie nagrodzony za spektakl

Aż trzy nagrody - za reżyserię, dramaturgię i animację zdobył Białostocki Teatr Lalek na festiwalu teatralnym w Mostarze (Bośnia i Hercegovina). Jurorów zachwycił świetnie animowany "Palko" - historia pewnego wrażliwego chłopca, opowiedziana bez ani jednego słowa, za to z olbrzymim ładunkiem emocji.

Białostocki Teatr Lalek zagrał swój spektakl w Pozoriste Lutaka Mostar – lalkowym teatrze z 70-letnią tradycją, mieszczącym się w budynku dawnej żydowskiej synagogi (podarowanym przez gminę żydowską miastu zaraz po wojnie z intencją, by zajął go właśnie teatr lalek). Przez ostatnie kilka dni na festiwalu widzów czarowały w nim lalki z wielu krajów (m.in. z Chorwacji, Serbii, Bośni, Izraela, Hiszpanii i Turcji). A białostocki teatr zaczarował na tyle, że jurorzy przyznali „Palko" aż trzy nagrody: za reżyserię dla Katy Csato, nagrodę specjalną za dramaturgię dla Katlin Segedi, a także nagrodę aktorską dla Jacka Dojlidki za animację lalki tytułowego bohatera.

Palko w swoim świecie

Ci, którzy widzieli kameralny spektakl w Białostockim Teatrze Lalek (premiera odbyła się przed siedmiu laty), zapewne nagrodami zdziwieni nie są. To rzeczywiście spektakl, który potrafi zachwycić i małych widzów, i tych najstarszych. Słowo nie pada tu nawet jedno, za to emocji i animacyjnego mistrzostwa w nim ogrom. Tu kąpiel w wannie, zdjęcie ręcznika czy lekcja WF-u to prawdziwy majstersztyk.

Palko to mały okularnik, z wielką niesforną czupryną. Wyciszony, nieporadny, troszkę wycofany, zaczytany. Chłopiec wrzucony w rzeczywistość: szkoła, przejście przez ulicę, podwórko, kąpiel, cudowny świat książek. Sprawy niby zwyczajne, a jednak niekoniecznie, i nie dla każdego. Wystarczy, że nie jest się orłem w sporcie, za to wrażliwcem, a lekcja WF-u już może być katorgą. Za to zwykła kąpiel może się zamienić w niesamowite przeżycie, wystarczy tylko uruchomić wyobraźnię, a tej Palce nie brakuje, oj nie. I o tym jest ten spektakl – o kilku chwilach z życia wrażliwego chłopca i o tym, jakie mu owe chwile przynoszą emocje. O tym, że można to wszystko pokazać bez ani jednego słowa, za sprawą dłoni, a widzom zda się, że Palko jest prawdziwy, z krwi i kości. Białostoccy lalkarze nienachalnie, wyraziście, a jednocześnie tak, jakby ich tam w ogóle nie było, fantastycznie wprowadzają nas w świat swego bohatera. Niektóre sceny to prawdziwe mistrzostwo animacji. Przy prościutkiej scenografii.

Folia jak piana

Choćby kąpiel. Prawdziwy rytuał. Najpierw sprawdzenie wody, ach! gorąca!, potem myk, ręcznik zdjęty tak, że nikt niepowołany niczego nie zobaczy; wreszcie mycie, ale co tam mycie, gdy właśnie książka wzięta do ręki pochłania całkowicie. Palko jest już w swoim świecie, a tymczasem piana zaczyna żyć własnym życiem, rozrasta się, pączkuje, szemrze, zakrywa Palkę... A ten dalej czyta. I nagle znajduje się pod wodą, bo łazienka nie jest już łazienką, a jakąś podwodną krainą, w której unosi się chłopiec i obserwuje wszystko. Fantastycznie zagrana scena, każdego widza urzeknie, bo to, co lalkarze (Jacek Dojlidko, Grażyna Kozłowska, Agnieszka Sobolewska, Iwona Szczęsna) potrafią wyczarować nam przed oczami za sprawą folii bąbelkowej – to prawdziwy majstersztyk.

Gdzieś między kameralnie zagranymi scenami przemyka refleksja o szukaniu przyjaciół i akceptacji, myśl o wszystkich tych dzieciach, które mają swoje wewnętrzne światy, są bardzo samotne i tęsknią za przyjaźnią.



Monika Żmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
3 października 2022
Spektakle
Palko
Portrety
Kata Csató