Birgit Minichmayr - nieobecna w polskiej prasie

Jej znakami firmowymi są rude włosy, piegi i przyjemnie zachrypnięty głos, będący - jak sama przyznaje - efektem palenia dużej ilości papierosów. Mimo młodego wieku ma już na swoim koncie występy w spektaklach Franka Castorfa, Rene Pollescha i Klausa Marii Brandauera. Kim jest kobieta, która podczas tegorocznego Berlinale zdobyła Srebrnego Niedźwiedzia, pokonując m.in. Krystynę Jandę, Renee Zellweger i Michelle Pfeiffer?

W rozmowie z „Die Presse” Birgit Minichmayr powiedziała, że po nagrodzie w Berlinie permanentnie musiała udzielać wywiadów. Co ciekawe – zarówno wówczas, jak i wcześniej, w polskiej prasie nie przeprowadzono z nią żadnej rozmowy. Nie lepiej jest z czasopismami teatralnymi – nazwisko „najbardziej utalentowanej aktorki swojego pokolenia” pojawiło się jedynie w opublikowanej w „Didaskaliach” recenzji Anny Burzyńskiej, dotyczącej „Zbrodni i kary” w berlińskiej Volksbuhne (na temat gry odtwórczyni roli Duni nie było ani słowa).  

Już podczas studiów w wiedeńskim Max - Reinhardt - Seminar grała Małgorzatę w „Fauście”, Lucille w „Śmierci Dantona” i Joannę w „Świętej Joannie”. Praca w Burgtheater to kolejne tytuły – „Korowód”, „Troilus i Cressida”, „Porucznik z Inishmore” i „Przebudzenie wiosny”. To tutaj znów spotkała się ze swoim pedagogiem i – jak sama twierdzi – „najważniejszym nauczycielem”, czyli Klausem Marią Brandauerem, który obsadził ją jako Ofelię w „Hamlecie”. Później będą pracować jeszcze w berlińskim Admiralspalast podczas realizacji „Opery za trzy grosze” (ona zagra Polly, Mackiego – Campino z punkowej grupy Die Toten Hosen). Jej inne role to Lady Makbet, Medea i Królowa Śniegu. O jej ubranym w za ciasny smoking, zdziecinniałym Błaźnie w „Królu Learze” recenzenci pisali, że jest „połączeniem wczesnego Chaplina z Lukasem Podolskim” i wyróżniali w spektaklu Bondy’ego zarówno młodą aktorkę, jak i Gerta Vossa. Sama Minichmayr lubi swojego androgynicznego bohatera, ponieważ rola ta posiada wiele warstw. Kostium i charakteryzacja tak zmieniały aktorkę, że kiedy po spektaklu za kulisami zjawiła się Cate Blanchett, po prostu… nie poznała Minichmayr, stojącej przed nią w prywatnym ubraniu.  

W wywiadzie dla „Die Presse” aktorka, zapytana o sceny rozbierane w teatrze, odpowiedziała: „Erotyka może być też wtedy, gdy dwoje ubranych ludzi siedzi na krzesłach, bo jest tam energia i kontakt”. Wzięła jednak udział w dwóch projektach, wymagających pokazania ciała. Pierwszym była pochodząca z tego roku sesja dla „Suddeutsche Zeitung Magazin”, znajdująca się na stronie internetowej gazety w rubryce „Wywiad bez słów”. Seria czarno-białych zdjęć autorstwa Paula Kranzlera pokazywała Minichmayr w dżinsach (podartych na kolanach), podkoszulku i sweterku, robiącą śmieszne miny, prezentującą mięśnie i parodiującą jakiś przesadnie patetyczny aktorski gest. Pod fotografiami były pytania: ile z siebie daje swoim postaciom – narkomankom, prostytutkom i morderczyniom? Jak reagują rodzice, widząc ją w scenach erotycznych? Ile razy już złamano jej serce? I wspomnienie z planu filmowego: ponieważ roli Gitti we „Wszystkich innych” wymagała grania w bikini, Minichmayr uczęszczała na fitness. Zdjęcie numer pięć z pewnością nie mogłoby się ukazać w żadnym polskim piśmie. Na nim aktorka kuca, a zsunięte spodnie zatrzymały się mniej więcej na wysokości kolan. Nie ma najmniejszej wątpliwości co do tego, do jakiej czynności odnosi się wspomniane foto. Poza tym Minichmayr zadebiutowała jako piosenkarka na wydanej w tym roku w Polsce płycie „In Aller Stille” Die Toten Hosen. Balladę „Auflosen” zaśpiewała wspólnie z Campino (był to pierwszy w 27 – letniej historii zespołu duet), a teledysk do piosenki nakręcił Wim Wenders. Nie pamiętam, by ten klip emitowany był kiedyś w naszej telewizji. Być może skazano go na późne godziny nocne z racji śmiałych scen erotycznych. W czarno-białym filmie oglądamy rozpaczliwy seks dwójki bohaterów, dwa zbliżenia na chwilę przed ostatecznym, tytułowym rozstaniem. Kiedy w niemieckim odpowiedniku naszej „Przyjaciółki” zapytano ją, czy to prawda, że są parą z liderem Die Toten Hosen, odpowiedziała: „Nie chciałabym nic o tym mówić”, dodając, że chce chronić swoją prywatność, ponieważ wystarczająco dużo z własnego wnętrza prezentuje na scenie. Warto wspomnieć, że nie skończyło się na rejestracji studyjnej – aktorka występowała z zespołem na koncertach w Wiedniu (Stadthalle, Burgtheater), programie „Danke Bio” i podczas rozdania nagród „Echo”. Nagrała także kilka audiobooków – czytała m.in. „Intrygę i miłość” Schillera i „Biały oleander” Fitch.  

W wywiadach przyznaje, że najlepiej wypoczywa, czytając. Pisanie dziennika sprawia jej przyjemność, ale szacunek dla naprawdę wielkich pisarzy nie pozwoli jej go nigdy opublikować. W Berlinie najbardziej tęskni za swoim austriackim mieszkaniem i razowym chlebem. Jest fanką filmów Johna Cassavetesa z Geną Rowlands, ale od sześciu lat nie ma telewizora. Na jej ostatniej premierze w Burgtheater jeden z widzów krzyknął „Birgit, zostań w Wiedniu!”. Ma również świadomość tego, że nie jest klasyczną pięknością – czyli „08/15 -Blondie”. Wspomnienia dziennikarzy, umawiających się z nią w kawiarniach czy restauracjach, są zaskakująco podobne – aktorka na rozmowy przychodzi w okularach przeciwsłonecznych i pierwszego papierosa zapala jeszcze przed wywiadem. Nie zmienia to faktu, że posiada nienaganne maniery, stara się jak najlepiej odpowiadać na pytania i bardzo często się śmieje, a jej śmiech jest zaraźliwy. Jego próbkę możemy znaleźć, oglądając na Youtube rozmowę z nią i z Campino na temat „Auflosen”.  

Jak już wspomniałem na początku, Minichmayr jest również aktorką filmową. W „Pożegnaniu” zagrała Barbarę Brecht, a w „Za i przeciw” („Sztuce wyboru”) była Emmi Straube – córką pułkownika, który brał udział w zamachu na Hitlera. Spektakl Istvana Sabo emitowany był w Teatrze Telewizji w ramach „Sceny Świata” 7 maja 2007, wydano go również na DVD. Polscy widzowie mogli oglądać ją w „Upadku”, „Pachnidle” i „Hanami – Kwiecie Wiśni”. W rozmowie z „Die Presse”, zapytana, z jakimi reżyserami chciałaby pracować, wymienia Larsa von Triera, Pedro Almodovara, twórców skandynawskich i… Romana Polańskiego. Jest więc nadzieja, że kiedyś otworzymy „Kino”, „Film” czy „Teatr” i znajdziemy tam wywiad z Birgit Minichmayr. Wcześniej jednak będzie możliwość zobaczenia aktorki na deskach warszawskiego Teatru Narodowego – 7 i 8 listopada o 19.00 Burgtheater w ramach Spotkania Teatrów Narodowych zaprezentuje „Kobietę Diabła” w reżyserii Martina Kuseja. Pierwszy ze spektakli poprzedzi spotkanie z publicznością (o 15.00). Zachętą niech będą słowa Barbary Petsch, która w „Die Presse” pisała: „Genialna rola Minichmayr to nieustanna gra z obydwoma mężczyznami i z samą sobą. (…) To, w jaki sposób szpieguje celnika, jak opatruje mu rękę, (…) jak rozkracza nogi i jak w pantoflach na obcasach wspina się po pniach drzew, hipnotyzuje, sprawia, że cały wieczór należy właśnie do niej, Minichmayr, dziewczyny drobnej i ostrożnej, a jednocześnie energicznej i dzikiej. To trzeba po prostu zobaczyć”.



Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
28 sierpnia 2009