Bo terapia działa właśnie dzięki terapeutycznemu czynowi

Mężczyzna o pięknym głosie Lilian B. Rubin jest szczerą opowieścią autorki o intymnych relacjach toczących się za zamkniętymi drzwiami gabinetu psychoterapeutycznego. W iście Yalomowski sposób opisuje to do czego trudno przyznać się w środowisku psychologów. Dlaczego? By nie doświadczyć ostracyzmu własnego środowiska, spowodowanego wychodzeniem poza ustalone reguły pochłaniane od czasu studiów, czy też później na konsyliach i superwizjach. Praca taka wymaga odwagi. Przyznanie się do niej – jeszcze większej.

Jako redaktor zwrócić mogę uwagę na czytelny język pozbawiany specjalistycznego żargonu, odkłamujący procesy terapeutyczne w oczach społeczeństwa. Czytelnik śledzi losy kolejnych osób pojawiających się w reportażu z ciekawością, wsłuchując się w argumentację autorki opisującej wydarzenia często w sposób przypominający formę mówioną.

Złamanie bariery autor – czytelnik może być świadomym zabiegiem literackim, lub po prostu nawykiem wyniesionym z gabinetu.

Jako psycholog natomiast dostrzegam niezwykłą więź łączącą Lilian z Jej Pacjentami i siłę walki o każdego z nich. Ukazuje się Ona po prostu jako człowiek – mający dylematy, obawy, przeżywający rozczarowania. Konfrontuje się bardzo uczciwie z własnymi odczuciami – nie zawsze wygodnymi – w relacjach z innymi ludźmi. Odkrywa również własną przeszłość i to w jaki sposób przekłada się ona na sposób Jej pracy, nadłamując kolejny niewygodny temat środowisk pomocowych.

Warto również zwrócić uwagę na trudności, z którymi przychodzą kolejne osoby, a które dobrane są w taki sposób, aby możliwie jak najszerzej ukazać spektrum z którym styka się psycholog czy psychoterapeuta w swojej praktyce. Zabieg taki wpłynąć może na osoby wciąż obawiające się skorzystania z profesjonalnej pomocy.

„Bo terapia działa właśnie dzięki terapeutycznemu czynowi. Każdy terapeuta może wyrażać słowami to, co pojmuje, znajdować „logikę" dostrzeganych problemów neurologicznych, czy to u kogoś innego, czy u siebie samego. Te powody mogą być nawet prawdziwe. To centralny element tego zawodu, do tego szkoli się wszystkich psychoterapeutów, we wszystkich nurtach.

Ale to nie rozumowanie stanowi o tym nieokreślonym elemencie, niemal mistycznej więzi, która trzymała każdą z osób opisanych w tej książce w relacji terapeutycznej w bardzo trudnych i budzących lęk chwilach. Stanowiła o tym relacja, to, co robiłam i kim byłam w gabinecie, a nie to co mówiłam – nawet jeśli moje słowa były ciekawe i pouczające. Niemniej istotna była zdolność tych osób do przyjęcia i wykorzystania tego, co im dawałam. "

Autorka posiada zdolność pisania o rzeczach trudnych w sposób niezwykle lekki. Nie przez ominięcie, nie przytaczam cytatów z terapii. Wyrwane z kontekstu straciłyby one swój pierwotny wydźwięk. Stąd też czytelnik musi uwierzyć mi na słowo, albo przekonać się osobiście.



Weronika Labandt
Dziennik Teatralny Trójmiasto
11 listopada 2023
Portrety
Lillian B. Rubin