Brylanty ponad ziemią

W studiu im. Tadeusza Nalepy Polskiego Radia po przerwie z powodu Covid 19 ponownie mogli gościć koneserzy spektakli kameralnych, w których liczą się aktorstwo, klimat i intymność słowa. Wypowiadanego kunsztownie i urokliwie w bliskim kontakcie z widzami i słuchaczami.

Te spektakle i wskutek transmisji na antenę słuchowiska od kilku lat wypełniają w Rzeszowie lukę na potrzebę teatru kameralnego i intymnego. Cieszącego się powodzeniem u widzów i słuchaczy. W przypadku pierwszych znacząco to przekracza progi z natury niewielkiego studia radiowego.

Pomysłodawcą Teatru Polskiego Radia w Rzeszowie jest Przemysław Tejkowski, aktor związany niegdyś ze scenami Rzeszowa i Krakowa, były dyrektor Teatru Wandy Siemaszkowej, od kilku lat prezes Polskiego Radia Rzeszów.

Spektakl na dwoje aktorów „A ponad ziemią z kulami latały brylanty", to danie smakowite i prawdziwie skrzące się od drogich kamieni poezji. Dostarcza emocji, lecz nie jest łzawy. Trudno po jego zakończeniu nie być poruszonym, ale bardziej jest się skłonnym do refleksji na temat zakończonego nagłą śmiercią młodego życia bohatera. Życia tak nagle przerwanego (Z jakiejś potrzeby? A może bez potrzeby? Z sensem? A może bez sensu?). Poruszonym emocjonalnie, ale nie do łez.

Tejkowski lekko opiera całość na poezji i prozie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, doskonale rokującego poety, który zginął w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku w wieku zaledwie 23 lat. W roku bieżącym skończyłby lat sto. (Niewiarygodne!).

To, o czym spektakl opowiada nie jest skomplikowane, ale przecież nie o fabułę tu najbardziej chodzi. Żona Baczyńskiego spotyka po śmierci męża ich nauczyciela z gimnazjum. W powstańczej zawierusze w Warszawie wspominają lata szkolne i wspólne przeżycia. Obie postacie mają swoje odrębne historie i istotnie różnią się cechami także wewnętrznymi. Niemniej znakomicie porozumiewają się dzięki poezji. W sposób oczywisty, nie abstrakcyjny. Naturalnie, bez patosu. Żartobliwie, by za chwilkę wrócić do tragedii powstańczych przeżyć.

Aktorzy, Przemysław Tejkowski, jako Profesor, i w roli Basi Baczyńskiej, Adrianna Kieś (młoda aktorka łączy już spore umiejętności warsztatowe z ogromną naturalnością i wrażliwością) udanie i wiarygodnie kreują na scenie przekaz, który w podobnych historycznych uwarunkowaniach scenariusza często bywa patetyczny i nachalnie dydaktyczny. Tejkowski konstruując spektakl posługuje się kreską delikatną całość słusznie powierzając zwiewnej, ale czasem uderzającej jak kilka piorunów poezji Baczyńskiego. Tłem są rozwieszone suszące się płótna. Może są to wyprane bandaże albo całuny. W istocie to kartki z kalendarza zakreślające dni życia i śmierci.

Prócz znanych liryk Baczyńskiego, podanych także w muzycznej wersji Zygmunta Koniecznego jak słynne „Na moście w Avignon", dostajemy porcję mniej znanej prozy poety. Jednego z przedstawicieli straconego (Potrzebnie? A może zbytecznie?) „pokolenia Kolumbów". Ta refleksja też wyłania się z tego poetycko wrażliwego spektaklu.



Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
18 czerwca 2021