Buntownik bez przekonania

Z racji obchodów roku Jerzego Grotowskiego opolski Teatr przygotował cykl specjalny, poświęcony wybitnej postaci. Całość zaprezentowane została w czasie 34. Opolskich Konfrontacji Teatralnych. Wydarzenie zostało podzielone na trzy części: Kordian wg Słowackiego (instalacja), Faust wg Marlowe\'a (zdarzenie), Hamlet wg Szekspira (performance).

Naszym oczom ukazuje się metalowa konstrukcja w kształcie prostopadłościanu, na ziemi leżą pręty układające się w krzyż, a w tle widzimy cień zegara, którego wskazówki idą w odwrotną stronę. Dwie postaci, niczym strażnicy, stoją po obu stronach (Waldemar Kotas, Grzegorz Minkiewicz). Mężczyzna (Mirosław Bednarek) uderza pięścią w ścianę, wybijając czas rozpoczęcia ważnych wydarzeń, na środku stoi inny mężczyzna (Andrzej Czernik) - dzierży on w dłoni czerwony dziennik wciąż coś skreślając, przed nim natomiast klęczy ostatni z nich (Bogdan Zieliński) wszyscy oni ubrani są w eleganckie garnitury. To siły piekielne odmierzające czas Polski. 

Konstrukcja zjeżdża w dół, podłoga pokryta jest folią, w tle widzimy siatkę, a za nią mnóstwo przedmiotów. Przed nami staje Kordian (Krzysztof Wrona) w całej swej okazałości. Toczy on bój z młodzieńczymi ideałami, z sobą. Sprawa przybiera szaleńczy obrót. Chwilę później folia zostaje podniesiona w górę i podświetlona, oto wysłuchujemy monologu młodzieńca na szczycie Mont Blanc. Bohater, mimo słów o jego sile, nie porywa nas jednak, w spokoju wysłuchujemy jego wypowiedzi. Na folii kilkakrotnie jeszcze wyświetlane są różne wizualizacje, opada ona w scenie śmierci Kordiana. Chciałoby się rzec: w końcu ginie. 

Górnolotny okazał się tytuł: Gra z pamięcią. Grotowski - Inspiracje (Opole 1959 - 1964) - trudno powiedzieć, co cykl ma wspólnego z mistrzem, nie licząc nawiązań repertuarowych, opolskim twórcom raczej daleko do Jerzego Grotowskiego. Męczył się nie tylko widz, ale także Kordian wraz z pozostałymi postaciami, które jakby na siłę zostały wypchnięte na scenę, żeby grzecznie wyrecytować kwestię. Buntownik nie przekonywał ludzi, wyglądało na to, że sam też nie do końca był przekonany o tym, co mówi i jakie kwestie porusza. Co ciekawe Tomasz Konina, prawdopodobnie przerażony widmem kryzysu, postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu wykorzystując w spektaklu scenografię, a także muzykę z Panien z Wilka. Zaskakuje fakt, że Kordian i Faust na stałe zagoszczą w repertuarze, ponieważ to wydarzenia, o którym wolelibyśmy zapomnieć jak najszybciej.



Katarzyna Olczak
Dziennik Teatralny Opole
28 kwietnia 2009
Spektakle
Kordian