Buty

Kiedy poniżony Feuerbach schodzi ze sceny, zostają po nim buty. Zdjął je wcześniej, aby czarować Asystenta, pokazać mu swoją maestrię. Najpierw będą to etiudy, które nie wzbudzą w aroganckim młodym człowieku żadnego zainteresowania. Ale kiedy ukaże sugestywną scenę spotkania z ptakami.

Asystent wreszcie zwróci na niego uwagę, nagrodzi ten pokaz wcale nieoszczędną pochwałą. Oto na wyciągniętych ramionach aktora przysiadają ptaki, zrywają się z furkotem, nadlatują, zatrzymują na moment, rozglądają i znowu wzbijają w powietrze. "Ale ptaki pan widział?", dopytuje się później aktor. "Nie widziałem", odpowiada Asystent, bo nie każdy jest obdarzony darem teatralnego widzenia. Z czasem stary aktor odsłoni trawiące go szaleństwo, którym zapłacił za oddanie teatrowi. Asystent rozstanie się z nim wtedy rutynowo, bez żalu.

Niewidoczny reżyser Lettau, na spotkanie z którym spieszył pełen nadziei aktor, nie zaszczyci Feuerbacha nawet jednym słowem. Po prostu wyjdzie. Feuerbach Piotra Fronczewskiego zastyga na krześle zmartwiały, powtarza z niedowierzaniem, niemal bezgłośnie wiadomość, że dyrektor wyszedł. Te kilka słów wywołuje lodowaty dreszcz, jakby spadła na nas wiadomość, że właśnie runął świat. Aktor jak automat zbiera się do wyjścia, bo już nie ma tu nic do zrobienia. Zostawia buty. Asystent wchodzi na pustą scenę. Sprawdza pilotem reflektory i dźwięk. Mąci ciszę jazgotem popu. Zauważa parę butów. Nawet robi im zdjęcie. I wyrzuca buty do kubła ze śmieciami. Tam jest ich miejsce. Jak Feuerbacha.

Piotr Fronczewski zadbał, aby okrucieństwo castingu starego aktora zostało dopowiedziane - jego teatr ląduje w kuble, jego świat już nie istnieje, życie przemija bez śladu. Ale przecież przed chwilą tu był. I choć odrzucony bez słowa, jakby nawet na krytykę nie zasłużył, choćby miażdżącą, zwyczajnie pominięty, dał przed nami wielki spektakl. Dowiódł, że sztuka, przez wielu uważana za staroświecką w formie, po której niczego już spodziewać się nie można, ciągle zachowuje wielką siłę oddziaływania. Pod warunkiem, że posługiwać się nią będzie mistrz.



Tomasz Miłkowski
Przegląd
6 marca 2013
Spektakle
Ja, Feuerbach