Być kobietą...współcześnie
Festiwal Sztuki Aktorskiej przyszedł w tym roku do Łodzi z barwnym wyborem różnorodnych przedstawień. Zaliczają się do nich między innymi „Czarownice" wystawione na scenie Monopolis przez przejezdny Teatropolis. Spektakl wyreżyserowany przez Karolinę Kowalczyk to wyraz przeciwstawienia się stereotypom oraz poniżającemu traktowaniu kobiet.Współcześnie wiele dzieł kultury przedstawia kobiecy punkt widzenia, a spora część z nich ma wydźwięk feministyczny. „Czarownice" oscylują w tej kategorii przybierając bardzo ciekawą formę. Nie opowiadają ani o skrajnych przypadkach przemocy fizycznej ani nie ani nie cofają nas do przeszłości, kiedy traktowano kobiety o wiele bardziej protekcjonalnie i przedmiotowo niż teraz (aczkolwiek się do niej odwołują).
Akcja sztuki ma miejsce we współczesności, choć rzeczywiście znajdziemy tu, niezwykle trafne, nawiązania do dawnych przejawów szowinizmu, na przykład palenia kobiet posądzanych o czary na stosie (i sądu nad nimi). Ogólnie w przedstawieniu przemyca się charakterystyczne elementy w kulturze ugruntowane jako te kojarzące się z czarownicami: sabaty, miotły, rytuały, zaklęcia, a nawet potargane włosy. Posiadaczka nieujarzmionej fryzury, samotna, bezdzietna, jest bowiem traktowana przez społeczeństwo jako coś dziwnego, coś nienaturalnego. W sztuce podkreśla się zresztą za pomocą różnych zabiegów postawiony w ironicznym świetle obraz kobiety w oczach przeciętnego zjadacza chleba. Przemycona zostaje tu krytyka wobec zaściankowości, schematycznego myślania i braku potrzeby żywienia współczucia czy empatii.
Bohaterki to trzy zupełnie różne kobiety borykające się z bolączkami swoich codzienności. Ukazuje nam się zapracowaną, samotną matkę, byłą pracownicę szpitala, która straciła posadę, bo zrobiła to, co słuszne, a także umierającą na raka singielkę. Każda z tych pozornie odmiennych postaci zarysowana jest realizmem i posiada głębię. Łatwo uwierzyć w te charaktery i łatwo z nimi sympatyzować, ponieważ trudności, przed jakimi stają mogą w przyszłości spotkać każdą z nas. Porusza się tu sporo aktualnych problemów, które wiele osób może zauważyć wokół siebie. Matki mają być szczęśliwe. Kobiece ciała piękne i budzące zachwyt. Pracownice muszą postępować ściśle wedle zasad zamiast ratować czyjeś życie. Każde z tych kliszowych uproszczeń jest obalane i ukazywane w świetle prawdy.
Kolejnym atutem przedstawienia jest jego oprawa. Opowiadaną historię dopełnia fantastyczna choreografia, przepiękna gra świateł oraz klimatyczna muzyka budząca skojarzenia jednocześnie z słowiańską kulturą, jak i witchcraftem. Gra aktorska utrzymuje się na dobrym poziomie, a forma „Czarownic" pozwala na jednakowe potraktowanie każdej z bohaterek. Ciekawie wykorzystana zostaje tutaj także koncepcja sądu, w której zobaczyć można metaforę oceniania kobiet przez społeczeństwo bazujące na szkodliwych stereotypach. Niekiedy ma się wrażenie, że tempo przedstawienia spada, brakuje oddechu i w mojej ocenie, można było pociągnąć tę historię nieco dalej, jednak nie jest to duży mankament, a „Czarownice" nadal pozostają czytelne w odbiorze.
Spektakl ogląda się bardzo dobrze, jest atrakcyjny wizualnie i przede wszystkim zawiera w sobie dający do myślenia przekaz, pozostawiając pole do dyskusji odnośnie teraźniejszego traktowania „czarownic". Odsłania przyziemne, a jednocześnie bolesne momenty ich codzienności i polemizuje z zwyczajem płytkiego oceniania decyzji kobiet.
Porusza kilka istotnych kwestii, nawołuje do solidarności i pokazuje, że chociaż żyjemy w rozwijającym się świecie, wciąż powtarzamy błędy przeszłości.
Aleksandra Kubczak
Dziennik Teatralny Łódź
27 marca 2024