"Była serca biciem..."

W niezidentyfikowanym miejscu, gdzieś z dala od zgiełku miasta, w ciemnościach, niczym pracowite mrówki, co dzień swoją misję wypełnia sześciu niezwykłych robotników. Ktoś by rzekł, że odcięci od świata mężczyźni jak niewolnicy, są zmuszani do wielu godzin ciężkiej pracy. Nic bardziej mylnego. Ludzie ci bez zawahania są w stanie zrobić i skonstruować wszystko, byle nie upadło ich miejsce pracy - sens ich życia - pewna nadzwyczajna elektrownia.

Mała Scena Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu ma swój wyjątkowy klimat i każdy, kto kiedykolwiek oglądał prezentowane tam spektakle, wie, jak kameralnie aranżowana jest przestrzeń gry właśnie w tym niewielkim pomieszczeniu. Brak kurtyny pozwala widzowi od razu znaleźć się w iluzorycznej rzeczywistości – może jeszcze nieożywionej, ale już wywierającej wrażenia, przyciągającej uwagę.

Podobnie jest w przypadku przedstawienia „Elektrownia dźwięku” zagranego przez zespół Małe Instrumenty, w skład którego wchodzi sześciu muzyków, posiadających niezwykłą umiejętność. Potrafią oni wydobyć dźwięki z rzeczy, które powszechnie służą ludziom niekoniecznie jako instrumenty muzyczne.

Maciej Bączyk, Jędrzej Kuziela, Maciej Markowski, Tomasz Orszulak, Marcin Ożóg i Paweł Romańczuk to poszukiwacze ukrytych w niewielkich przedmiotach brzmień i dźwięków. Głównie dokonują oni eksperymentów na rozmaitych grających zabawkach, choć nie tylko. Małe tradycyjne instrumenty używane w różnych zakątkach świata, a także własne wynalazki, wydające z siebie niezwykłe dźwięki, nie są obce utalentowanym artystom.

Specjalnie do spektaklu „Elektrownia dźwięku” grupa stworzyła sporych rozmiarów maszyny grające, które jako pierwsze rzucają się w oczy po wejściu do sali teatru. Zagadkowa plątanina rur, połączonych ze sobą niesamowitych urządzeń, w których rozpoznać możemy niejednokrotnie dziecięce drobiazgi, takie jak zabawkowe pianino czy grzechotki w kształcie bajkowych postaci, od progu budzą zainteresowanie, ale też intrygują swoją nieznajomą formą.

Pośród składowiska, tworzących jedną zagmatwaną całość, przedmiotów dostrzec można sześć miejsc, w których siedzą nieruchome postaci. Kilka chwil później obrazek ożywa. Elektrownia zaczyna swoją produkcję, a my stajemy się świadkami przemiany dźwiękowych kompozycji w potrzebną nam wszystkim energię elektryczną. Służą do tego paletkofon, szklany murofon, otwornicofon, czyli niesamowite machiny, dzięki którym zarówno muzycy-aktorzy jak i widzowie mają możliwość przemienienia się w odkrywcę poznającego nowe oblicze muzyki.

„Elektrownia dźwięku” to na pewno wielkie wyzwanie dla zespołu Małe Instrumenty, który musiał zmierzyć się z materią teatru. Należy dodać, że poradził sobie z tym zadaniem znakomicie. Przed wszystkim jednak spektakl „otula” swoją iluzją widza, tworząc nadzwyczajną aurę, przez co publiczność porwana zostaje w fantazyjną podróż do krainy dźwięków.

Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
„Elektrownia dźwięku”
reżyseria i muzyka: Małe Instrumenty
występują: Małe Instrumenty (Maciej Bączyk, Jędrzej Kuziela, Maciej Markowski, Tomasz Orszulak, Marcin Ożóg, Paweł Romańczuk)
premiera: spektakl przygotowany w ramach konkursu nurtu OFF 29. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu



Adriana Cieciuch
Dziennik Teatralny Wrocław
31 stycznia 2009