Byle uczciwie

Świetnie wyreżyserowane przez Annę Augustynowicz "Pieszo" doskonale wpisuje się w trwający właśnie dyskurs o 4 czerwca 1989 roku


Świetnie wyreżyserowane przez Annę Augustynowicz „Pieszo” doskonale wpisuje się w trwający właśnie dyskurs o 4 czerwca 1989 roku


Sławomir Mrożek „Pieszo”, reż. Anna Augustynowicz. Teatr Wybrzeże, premiera 5 czerwca 2009
W pierwszej scenie spektaklu Anny Augustynowicz widzimy poruszającą się z głuchym dudnieniem drewnianą scenę obrotową. Scenografię dopełnia czarny horyzont i kamień leżący na scenie. Mamy przed sobą olbrzymią przestrzeń, przywołującą znaczenia obecne w całym spektaklu: poczucie pustki, zawieszenia i ruch naprzód, który jest jednocześnie ciągłym powrotem do tego samego miejsca. Podobnie dzieje się z formą spektaklu: surowość pierwszego obrazu powraca w oszczędnie użytych środkach scenograficznych, muzycznych i aktorskich. „Pieszo” jest dziełem twórców bardzo świadomych materii teatralnej, wszystkich jej niuansów i detali. Reżyserka zrezygnowała ze współczesnych środków inscenizacyjnych. Zdecydowała się na prostą, surową poetykę, dobrze pasującą do dramatu Mrożka.

Augustynowicz odważyła się też na rzecz bardzo nietypową we współczesnym teatrze – zaufała w pełni tekstowi, nie próbując go przerabiać, przepisywać ani dodawać nowych znaczeń. Ci, którzy uznali, że dramaty Mrożka nie obejdą się bez uwspółcześnienia, mogą się zdziwić uniwersalnością i aktualnością jego wypowiedzi – szczególnie w chwili, gdy obchodzimy rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 roku. Sytuacja zawieszenia pomiędzy wojenną przeszłością a niepewną przyszłością, w której spotykają się reprezentanci polskiego społeczeństwa, bez naciągania daje się odnieść do 1989 roku. Historia zatacza krąg. W kontekście ostatnich 20 lat i ich konfliktów mocno wybrzmiewa sentymentalna piosenka „za rok, za dzień, za chwilę razem nie będzie nas”. Świadomi historii narodowej, możemy się zgodzić z Mrożkiem, że w naszej sytuacji kierunki nie mają już znaczenia, a sprawą podstawową pozostaje uczciwość, którą się „albo rozumie, albo nie”. Wśród licznych wywiadów, opinii i artykułów poświęconych 4 czerwca 1989 roku szczególne znaczenie mają słowa Krzysztofa Krauzego z wywiadu w „Gazecie Wyborczej”: „wolność to lekkość w sercu, ale w rękach głaz. (…) Wolność wymaga codziennej, ciężkiej pracy. I czujności: czy nie szkodzę, czy nie ulegam stereotypom, czy nie przeprano nam mózgu. Czy sam go sobie właśnie nie piorę…”.

W gdańskiej realizacji „Pieszo” publiczność staje się uczestnikiem wydarzeń. Zapalone na widowni światła i aktorzy mówiący swoje kwestie często bardziej do widzów niż do siebie – to wszystko nie pozwala na dystans. Wciąż jesteśmy wywoływani do odpowiedzi, pyta się nas o zdanie i wymaga zaangażowania. Jesteśmy „swoi”, w tej samej sytuacji, z tym samym backgroundem, można więc sobie z nami pożartować i pofilozofować. Dzięki temu pozostajemy też świadomi teatralności i metaforyki scenicznej sytuacji. Teatr snuje się jak dym z papierosa – prawie niezauważalnie, subtelnie, lekko, w niespiesznym rytmie, wykorzystując wszystkie możliwości tekstu i pozwalając mu wybrzmieć.

Opuszczenie horyzontu, odsłonięcie odrapanej realności teatru i wprowadzenie współczesnych środków (mikrofony, Bajadera na rolkach, dźwięk przelatujących odrzutowców) w epilogu wytrąca nas z tego stanu zawieszenia, w jaki popadliśmy wraz z postaciami dramatu. Już koniec, trzeba się zbierać i iść. W jakąkolwiek stronę.

Agnieszka Kochanowska, absolwentka teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, organizatorka wydarzeń kulturalnych, autorka scenariuszy do spektakli niezależnego Teatru Kreatury oraz autorka i reżyserka spektaklu „Single story” na motywach „Zanim zaśniesz” Linn Ullmann.



Agnieszka Kochanowska
dwutygodnik.6/09
7 sierpnia 2009
Spektakle
Pieszo