Byliśmy zawsze na tej samej scenie
JACENTEGO JĘDRUSIKA znałam dokładnie 30 lat. Od 30 lat byliśmy zawsze na tej samej scenie. Najpierw w Teatrze Śląskim w Katowicach, potem w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Przez ten czas, z paroma wyjątkami, graliśmy w tych samych sztukach. A to zbliża. Jest się bardzo blisko, i zawodowo, i prywatnie - wspomina Maria Meyer.Kiedyś nawet wakacje spędzaliśmy wspólnie. I jak się tak ciągle ze sobą przebywa, na próbach i spektaklach, to zna się wszystkie swoje słabe i mocne strony, wady i zalety.
Nie chcę mówić, że mi go będzie brak, że scena polska poniosła stratę, bo to oczywiste.
Nie wiem dlaczego, ale kiedy dzisiaj, bardzo wcześnie rano się obudziłam, to w głowie miałam ciągle kwestie Jacentego z "Historii filozofii po góralsku" [na zdjęciu], którą graliśmy wspólnie jeszcze parę dni temu.
I jeszcze jedno: właśnie wtedy, podczas tych ostatnich spektakli "Filozofii" rozmawialiśmy w garderobie o emeryturach.
Ile komu jeszcze do emerytury zostało. I wtedy Jacenty powiedział nam, mnie i grającej z nami Ani Ratajczak: "A kiedy przyjdzie ten dzień, że będę miał uprawnienia do przejścia na emeryturę, przyjdźcie na mój grób i mi powiedzcie: Jacenty, od dziś możesz być na emeryturze". Kilka dni po tej rozmowie miał zawał. Przeczucie?
(-) (-)
Polska Dziennik Zachodni
26 czerwca 2013