Calineczka ociekająca magią

Któż z nas nie zna Calineczki? Malutka dziewczynka z baśni H. Ch. Andersena właśnie pokazała nam swoją nową twarz. Wszystko za sprawą Białostockiego Teatru Lalek i współpracujących z nim lalkarzy ze Słowacji.

Spektakl wyreżyserował Ivan Martinka, a w stworzeniu scenariusza pomagała mu Jana Śturdikova. Udało im się stworzyć świat, w który widz ma ochotę się zagłębić. Taki, który aż ocieka magią. Mamy tu bajkowe lalki (projektu Martiny Fintonwej), stworzone z naturalnych materiałów. Mamy też scenografię i kostiumy, które wyczarowała Eva Farkaśova. Co ciekawe, elementami scenograficznymi stają się momentami sami aktorzy. Raz zamieniają się w pełną wybojów drogę, którą przemierza nasza bohaterka, by za chwilę stać się pazurami jaskółki. Wszystko okraszone muzyką Andreja Kalinki. Odgrywa tu ona zasadniczą rolę, ponieważ aktorzy praktycznie nie używają słów.

A jeśli już jesteśmy przy aktorach, to należy się im wielki pokłon. Po raz kolejny udowodnili, że BTL zespołem aktorskim stoi. Grażyna Kozłowska i Krzysztof Piłat są już doskonale wprawieni w teatralnych bojach. A teraz po piętach depczą im już młodzi - Łucja Grzeszczyk i Michał Jarmoszuk, czyli -jak nazwał ich dyrektor lalek, Marek Waszkiel - świeża krew białostockiej sceny lalkarskiej. Ten spektakl powinny zobaczyć nie tylko dzieci, ale też i rodzice. Bo dzięki niemu możemy odnaleźć swoje wewnętrzne dziecko.



(uk)
Gazeta Współczesna
13 grudnia 2011
Spektakle
Calineczka