Casino Polska: politycy śpiewająco o aferach

Czy Majchrowski jest krasnalem? A czy Kurski ciepłym draniem? Gdzie podziała się Cugier-Kotka? Oto w Grotesce Reality Shopka Szoł - zarymowałbym, gdybym był Shopki autorem. A że nie jestem, poprzestanę na relacji z teatru Groteska, gdzie w sobotę dawano przedstawienie pod nazwą Casino Polska 2010.

- Jarka Gowina, gdy zobaczyłem, to wnet in vitro go zapłodniłem, i by spokojną miał facet głowę, od miasta dałem mu becikowe - te bulwersujące jednych i wywołujące drgawki śmiechu u innych słowa wypowiada... krasnal. Krasnal o posturze dorosłego człowieka, o twarzy podobnej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, z charakterystycznym, bulgotliwym głosem. Tym razem krasnal jest nienaturalnie pobudzony i wesoły, a grający go w Jubileuszowej Reality Shopka Show autentyczny Jacek Majchrowski był wyraźnie zadowolony ze swego scenicznego wcielenia. Krasnal Majchrowski siedzi więc pod wielkim muchomorem, recytuje sprośne wierszyki, żartuje z politycznych konkurentów. Wszystko ze swadą godną rasowego komika! Kiedy kończy - na widowni teatru Groteska wybucha euforia. - Bis, bis - przekrzykuje się odświętnie ubrany tłum polityków, dziennikarzy, samorządowców, radnych, postaci kultury z całej Polski, których na sobotni wieczór do Krakowa ściągnęła magia najbardziej niezwykłej polskiej szopki.

Dziesiąta już Reality Shopka Szoł w Grotesce okazała się po raz kolejny wydarzeniem kosmicznym. Tylko tutaj na jednej scenie można było zobaczyć całujących się Jacka Kurskiego z Katarzyną Piekarską, podziwiać Joannę Senyszyn w stroju biczującej i kastrującej mężczyzn punk-hetery z gigantycznym irokezem na głowie, udowodnić sobie czarno na białym, że senator Stanisław Bisztyga i Krzysztof Cugowskiego z Budki Suflera są podobni do siebie jak dwie krople wody.

Adolf Weltschek, dyrektor teatru, a zarazem reżyser jednorazowego przedstawienia, postawił tym razem bardziej na mocne duety. Na scenie furorę zrobił m.in. duet Zbigniew Ćwiąkalski i Andrzej Zoll (w strojach biedaków wzdychali o superżyciu, jakie wiódł słynny agent Tomek), wspomniani Kurski z Piekarską i Bisztyga - Cugowski (przeróbka znanego hitu Budki Suflera ze słowami "póki co balują święci w Sejmie, w Sejmie bal"). W gusta publiczności trafił też uwodzony przez modelkę Bronisław Cieślak.

Songi w wykonaniu polityków z pierwszych (i piątych) stron gazet uzupełniały autentyczne wpadki ludzi polityki pokazywane na telebimach. Szczególnie "okrutnie" operatorzy potraktowali byłego szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego, którego wystąpienia na żywo stały się kanwą do kilku barwniejszych wypowiedzi konferansjerów - Ewy Godlewskiej i Sławomira Jeneralskiego. Wesołość sali wzbudzały jednak głównie występy na żywo, gdzie gwiazdami okazali się zarówno Beata Kempa (sceniczny fighter wg opinii dyrektora Weltschka), europoseł Janusz Wojciechowski (sam akompaniował sobie na gitarze, śpiewając tęskny song o nudnym życiu w Brukseli) czy Ireneusz Raś parodiujący księżycowy krok Michaela Jacksona w przeróbce hitu "Thriller".

Może trochę przesadzono z eksploatowaniem głównego wątku wieczoru, czyli afery hazardowej. W natłoku tekstów o "Rychu, Zbychu i Grzechu" mignął zaledwie występ uzdolnionego aktorsko posła Tadeusza Cymańskiego czy Róży Thun (w różowej peruce odśpiewała song o potrzebie "większego udziału bab w polityce"). Ze zbyt eksponowanym wątkiem poradził sobie znakomicie wieloletni przewodniczący dzielnicy I Krakowa Bogusław Krzeczkowski, wraz z Teresą Starmach obecny w Shopce od początku jej istnienia. W uroczy sposób rozebrał się przed publicznością z zawieszonych na sobie eksponatów (m.in "getry Mirosława Drzewieckiego rozprutej w bojach z jednorękim bandytą").

Zabawnych tekstów nie brakowało, a kilka mogło nieco zbulwersować (m.in. mało eleganckie potraktowanie Romana Polańskiego czy słowa rubasznego krasnala: "Zbyszkowi Ziobrze nie wiem czy wiecie, dałem robotę w Media-Markecie, choć miałem trochę przy tym kłopotów, bo Media Market - nie dla idiotów... Zbyszek mi wdzięczny będzie do zgonu, bo ma robotę wśród dyktafonów...).

W jubileuszowej Shopce wystąpiło 37 polityków i innych gości. Całość trwała niemal cztery godziny, ale po minach rozbawionej publiczności było widać, że chętnie zniosą taki trud także w roku przyszłym. - Niesamowite, że miałkość życia politycznego tego kraju może jeszcze kogoś tak udanie podniecać - mądrzył się pewien starszy pan. Jubileuszowa Shopka przeszła do historii, gdy ostatni widz wychodzący z teatru ścisnął w ręku buteleczkę wódki, tzw. prezydencką małpkę, którą obdarowywał publiczność na pożegnanie jeden ze sponsorów wieczoru.



Rafał Romanowski
Gazeta Wyborcza Kraków
8 lutego 2010