Chcę jeszcze mocno tańcować
- W moim magicznym świecie nie ma miejsca na smutki - mówi. Osiemdziesiąt lat? Aktorka buduje kolorowy świat i zaraża poczuciem humoru.Ja się nigdy nie wstydziłam starości, uważałam, że to śmieszne, żeby się wstydzić tego, co naturalne. Najlepszym dowodem są filmy Andrzeja Kondratiuka i moje. "Wrzeciono czasu" czy "Gwiezdny pył" to opowieści o przemijaniu. Trzeba o tym mówić, i to z humorem. Gdybyśmy tak usiedli i zaczęli się zamartwiać, nie zostanie nam nic innego, jak się powiesić. A w życiu trzeba się bawić.
Jest takie powiedzenie, które powtórzę po wielkiej włoskiej aktorce Annie Magnani: na fajne zmarszczki trzeba sobie zasłużyć. Kobieta, która ma zmarszczki od śmiechu, powinna być z nich dumna - mówi Krystyna Sienkiewicz, która właśnie skończyła 80 lat, a od lat 60 bawi nas swoim poczuciem humoru. Jest wielbiona przez widzów, stąd też gdy odciskała swą dłoń na Promenadzie Gwiazd w Międzyzdrojach, towarzyszył jej tłum fanów.
Delikatna ekshumacja
Widzowie pamiętają ją dzięki rolom w takich filmach jak "Rzeczpospolita babska" czy "Lekarstwo na miłość". Na ekranie pojawiła się po raz pierwszy 60 lat temu.
I choć ostatnio o niej jest nieco ciszej i niejeden mógłby pomyśleć, że aktorka odpoczywa sobie na emeryturze, to ona wcale nie zwalnia tempa.
No, może troszkę, ze względu na kłopoty ze zdrowiem, ale i tak dała się skusić i wystąpiła w "Na dobre i na złe". - Weszłam na plan dla delikatnej ekshumacji - mówi z właściwym sobie poczuciem humoru. Wielbiciele jej talentu mówią, że ma najpiękniejszy uśmiech na świecie, którym zaraża. - Uwielbiam ludzi rozśmieszać. Życie jest niezdrowe, więc trzeba leczyć je śmiechem. Trzeba tak żyć, że gdy nas zabraknie, to świat stanie się nudny - uśmiecha się aktorka.
Na problemy uśmiech
Jest optymistką w każdym calu, choć życie jej nie rozpieszcza. Wada wzroku powoduje ogromne kłopoty z widzeniem, a przebyty we wrześniu ubiegłego roku udar też solidnie nadszarpnął jej zdrowie. A mimo to tryska radością i cieszy się życiem.
- Siedziałam przy stole, jadłam na kolację mój ulubiony kisiel i nagle stało się. Źle mówię, ciemno przed oczami Zaczęła się długa rehabilitacja, która nadal trwa. Ale nie poddaję się. Przecież moi domownicy: dwa psy i sześć kotów muszą mieć dobrą opiekę. A poza tym chciałabym jeszcze wejść na scenę - dodaje aktorka.
Poczucie humoru zawsze było jej atutem. Drobna i roześmiana - tak jest pamiętana przez rzesze wielbicieli. Poza rolami filmowymi i serialowymi na swoim koncie ma niezapomniane występy kabaretowe - u Starszych Panów oraz u Olgi Lipińskiej, gdzie stworzyła niezapomniany duet z Barbarą Wrzesińską.
,,To był chyba facet"
Przed dwoma laty aktorka wydała książkę "Cacko", która zabiera czytelnika w jej magiczny świat. A w nim - jak sama często przyznaje - nie ma miejsca na smutki. Jej dom na warszawskich Bielanach, który kupiła dzięki pożyczce udzielonej jej przez Agnieszkę Osiecką, tętni życiem. Jest kolorowy, pełen radości i uśmiechu.
Aktorka mieszka w nim ze wspomnianymi zwierzakami otoczona setkami pamiątek, bibelotów, staroci. Słowem, ten dom to istne cacko, które daje aktorce wielką radość. Sienkiewicz znana jest też z tego, że czynnie pomaga potrzebującym zwierzakom.
Ulubiona anegdota Krystyny Sienkiewicz to ta związana z jej nazwiskiem.
- Kiedyś występowałam w programie "Tingel-Tangel". Przy fortepianie siedział Krzysztof Komeda-Trzciński. Gwiazdą była Sława Przybylska. Ja byłam nieznaną wówczas osóbką, z jedną piosenką w programie, napisaną dla mnie przez Agnieszkę Osiecką. Po koncercie podszedł do mnie mężczyzna o nieskomplikowanym umyśle, jak się okazało. I zapytał: - "Co pani jest?" Ja na to: - Nic mi nie jest, dobrze się czuję. Niezrażony ciągnął dalej: - "Ale co pani jest jak, na przykład, Sława Przybylska?" Więc ja mu mówię: - Sienkiewicz. A on - "To był chyba facet?"
Trzy i pół hektara ziemi
Na pytanie o najlepszą rolę pani Krystyna odpowiada: Trzy i pół hektara ziemi nad Świdrem. A ról zagrała bez liku. Filmowych, teatralnych, kabaretowych. Grała w STS-ie i Kabarecie Starszych Panów, w filmach i Teatrze Telewizji.
Dla jednych będzie to panna Krysieńka z Kabareciku Olgi Lipińskiej. Dla innych szeregowa Anielka z filmu "Rzeczpospolita babska", albo Krysia Traktorzystka z musicalu "Niech no tylko zakwitną jabłonie". Pani Krystyna chętnie wspomina role teatralne i filmowe. O tych ostatnich tak opowiada w jednym z wywiadów: Moja kariera filmowa rozkręciła się od 1959 roku, kiedy dublowałam w zachodnioniemieckim filmie Giuliettę Masinę, żonę Federica Felliniego, którego przy tej okazji poznałam. Miałam propozycję opuszczenia Polski i pracy za granicą, ale nigdy tego nie zrobiłam.
Zalecali się do mnie ludzie z wielkimi pieniędzmi, ale mieli u mnie tylko szansę siedzenia ze mną przy wspólnym stole. Nie jestem typem bankietowca, gdzie się coś załatwia przy przekąskach i wódeczce. Mnie to nie interesuje. Buduję sobie azyle, chowam się w swoich przestrzeniach. Wokół mam sprawdzonych przyjaciół i ukochane czworonogi. Może rzeczywiście jestem trochę zwariowana, jak mówią, ale uważam, że dzieci, rośliny, kwiaty, zwierzęta, to uroda tego świata, a urody nigdy nie za dużo.
Mocna piołunówka
Do grona jej przyjaciółek należały między innymi Agnieszka Osiecka i Kalina Jędrusik. Blisko też była z Violettą Villas, z którą występowała w Stanach Zjednoczonych. I dla przyjaciół właśnie robi słynne nalewki. - Jesienią, ścigając się z ptakami, wybieram owoce i zrywam tarninę. Mam różne nalewki. Podobno najsmaczniejsza jest piołunówka, mocna, z goździkami, cynamonem z amaretto. Mocna wóda. Zapytana, o czym marzy, odpowiada: - Chciałabym móc nadal czytać książki, bo człowiek, który ich nie czyta, równie dobrze mógłby być martwy. A ja chcę jeszcze mocno tańcować w życiu.
Jolanta Ciosek
Dziennik Polski
2 marca 2015