Chciałbym powiedzieć coś tkliwego Wam

„Spowiedź chuligana" w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego to monodram, choć bohaterów spektaklu można by wymienić tak właściwie trzech: Andrzej Grabowski dziś, Andrzej Grabowski sprzed ponad dwudziestu pięciu lat oraz, oczywiście, Siergiej Jesienin.

Przez większość czasu „Spowiedzi chuligana" na scenie panuje półmrok; krzesło i potężny stół, a na nim: księga, świeca, butelka i szklanka, jawią się widzom w stłumionym, często kolorowym, świetle reflektorów. Są także ekrany, na których wyświetlane są fotografie pejzaży, portrety oraz fragmenty monodramu Grabowskiego sprzed lat, również według Jesienina. W tej oto scenerii jesteśmy świadkami spotkań najpewniej bardzo osobistych: Grabowskiego z Grabowskim oraz ich dwóch z rosyjskim poetą.

Obecność Jesienina jest w spektaklu oczywista; sam tytuł monodramu, będący równocześnie tytułem jednego z wierszy Rosjanina, jest pod tym względem już dość sugestywny. W istocie, nie ma pewności czym jest ta „największa na świecie spowiedź"; gdzie kończy się recytacja oraz śpiewanie (także przy wtórze gitary, na której gra sam Grabowski) tekstów Jesienina, a gdzie mówi sam Grabowski – nie aktor, lecz – człowiek. Formuła ta, na którą zdecydowano się w spektaklu jest szalenie ciekawym zabiegiem, lecz i niczym, czego w teatrze byśmy już nie widzieli. Powielanie pewnych schematów formalnych nie jest, rzecz jasna, wadą sztuki w ogóle i to nie ono tu drażni. Oglądając „Spowiedź chuligana" w reżyserii Jasińskiego, można momentami odnieść wrażenie, że jest się świadkiem, tylko i wyłącznie nieprzekonującej deklamacji poezji Jesienina. A o tym, że w monodramie chodziło o coś więcej, niż sucha recytacja tekstów poety, przypomina, raz po raz, Grabowski z ekranu.

Są zatem w sztuce: Jesienin i Grabowski, a towarzyszą im Czarny Człowiek, kobiety i alkohol. Całość ta rozgrywa się w dość nostalgicznym duchu; tym samym, nie dziwi więc w „Spowiedzi chuligana" próba uchwycenia zjawiska tak zwanej „rosyjskiej duszy". Warto przekonać się na własnej skórze, czy też – duszy, czy owa próba jest udana i przekonująca.

„Ach lubię poetów!
Zabawne to towarzystwo.
Znajduję w nich zawsze
Historię sercu znajomą (...)"



Patrycja Małek
Dziennik Teatralny Kraków
6 lutego 2019