Ci, co liczą się ze słowami

Trzy urocze słowa, które nieustannie łapią się za słówka, wracają w spektaklu "Choć na słówko 2". Ich przygody są zdecydowanie warte obejrzenia. Daję słowo!

Nieraz pomimo happy endu ciężko nam się rozstać z ulubionymi postaciami z książki lub filmu, bo chcielibyśmy być świadkami ich dalszych losów. Tak samo bohaterowie realizowanego przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu spektaklu "Chodź na słówko" nie zakończyli swojego żywota wraz z opadnięciem kurtyny, a przez ponad dwa lata od premiery wiele zdążyło się u nich wydarzyć.

Brzydkiemu Słowu na ratunek

Kula, która chciała być Kurą, teraz każe nazywać się Piłką, a Toperz swoją zagubioną tożsamość odnalazł w skórze Futrzaka. Są już dawno po słowie i żyją dalej swoim stwórczym, słowim życiem, tworzą wspólnie zaskakujące połączenia i rodzą im się kolejne litery alfabetu. Tylko ich kumpel, Brzydkie Słowo, nie może znaleźć sobie miejsca w świecie pełnym pięknych, dobrych znaczeń. Cierpi ogromną samotność, bo wszyscy go używają, ale nikt nie lubi. Staje się coraz bardziej zahukane, a właściwie - "zapikane", zawsze bowiem, kiedy próbuje się przedstawić, zamiast swojego imienia słyszy tylko okrutne piii (co zostało ograne minimalistycznym, perfekcyjnie zrealizowanym pomysłem akustycznym).

Na szczęście wierni przyjaciele są bardzo słowni i nie rzucają słów na wiatr, żeby więc pomóc Brzydkiemu Słowu poczuć się pięknym, zrobią dosłownie wszystko, co w ich mocy. A jak już wiemy z poprzedniego spektaklu - słowo ma moc niesamowitą!

Wysłowić szacunek dla słowa

Malina Prześluga obchodzi się ze słowem z niezwykłą czułością. Traktuje je bardzo serio, z podziwem, jak starszego kolegę, ale kiedy już się personalnie zaprzyjaźnią - świetnie się razem bawią, uzupełniają poczuciem humoru i puszczają do siebie oko. Tekst sztuki kwitnie frazeologizmami, kipi od wielokrotnych znaczeń, wygina semantykę we wszystkie strony. Jedno słowo rodzi kolejne i tworzy się z tego fabuła nie z tej ziemi. Z kolei tam, gdzie słów już brak, z pomocą przychodzi absurd, który swoją szaloną mocą, rozumianą tak przez dzieci, jak i przez dorosłą publiczność, spaja spektakl w niepodrabialną całość.

Podobnie jak w pierwszej części "Chodź na słówko", Słowa Maliny Prześlugi ucieleśniło troje aktorów Teatru Nowego - Anna Mierzwa, Radosław Elis i Michał Kocurek. Niezmiennie w swych rolach zabawni, przekonujący i godni podziwu, artyści zżywają się z tekstem do tego stopnia, że nie potrafiłabym już wyobrazić sobie zamiast nich kogoś innego. Szczególnie rozbraja mnie na scenie Michał Kocurek, bo chyba nikt tak jak on nie potrafi rozczulić brzydkim słowem i sprawić, że chce się je raczej przytulić i pogłaskać niż nim brzydzić czy też go unikać. Już samo zwracanie się do Brzydkiego Słowa w przysługującym mu rodzaju nijakim i jego deklinacja są przeurocze i tworzą wokół postaci wyjątkową aurę bliskości i troski. Nie ma to bynajmniej na celu zaprzyjaźnienia dzieci z wulgaryzmami, ale każe się - nie tylko maluchom - zastanowić nad wagą, mocą sprawczą i odpowiedzialnością za to, czemu pozwalamy rodzić się w naszych ustach.

Twórcza niedosłowność

I tym razem reżyseria Jerzego Moszkowicza współgra z tekstem i porusza wyobraźnię. Cieszy w niej zwłaszcza to, że do stworzenia świetnego spektaklu wcale nie trzeba multimediów czy wyszukanych, nowatorskich rozwiązań technicznych. Tutaj realizatorom wystarczyła mała scena, dwuelementowa dekoracja i kilka ciekawych kostiumów. Resztę dopełniła wspomniana już gra aktorów. Uwagę zwraca niecodzienny pomysł z napisaną do spektaklu muzyką, wykonywaną przez aktorów na trzy głosy a capella. Jego realizacja nie wypadła co prawda jeszcze tak zachwycająco jak powinna, ale sama koncepcja zdradza potencjał, który doskonale wpisuje się w ideę teatru bogatego nie w dodatkowe środki, ale samego w sobie, samowystarczalnego, dziejącego się na bieżąco w każdej chwili.

Wychodząc ze Sceny Wspólnej myśli się z czułością o pięknym języku polskim i ma się chęć na rzeczy poważne spojrzeć trochę niepoważnie i odwrotnie - szukać powagi i prawdy w słowach i sprawach pozornie błahych, dlatego też mam wielką nadzieję, że grupa twórców i realizatorów spektaklu "Choć na słówko 2" nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.



Magdalena Lubocka
http://Kultura.poznan.pl
13 czerwca 2015