Cień Leara

Lear powrócił. Wielki Lear, który w 2014 roku na deskach Teatru Polskiego w spektaklu Jacquesa Lassalle'a wskrzeszony został przez Andrzeja Seweryna. Teraz aktor powraca jako Król w eseju aktorskim w Teatrze Starym w Lublinie, wyreżyserowanym przez Janusza Opryńskiego. W czerwcu – gościnnie w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Jednak ten Lear jest nie do poznania – istny cień Leara.

Zobaczywszy, niestety do tej pory jedynie w streamingu, spektakl Szekspir Forever, w którym Andrzej Seweryn w swoisty sposób wykłada nam Szekspira, wcielając się w poszczególnych bohaterów jego dzieł, upewniłam się, że mamy w Polsce aktora prawdziwie Szekspirowskiego. Aktora Szekspirowskiego, czyli takiego, który wersy dramatopisarza ze Stratfordu ma we krwi.

Na scenie, w dwóch narożnikach, ustawiono beczki symbolizujące dwie starsze córki Leara: Gonerylę i Reganę, z prawej strony miska stojąca na podłodze. Widzimy także 4 krzesła, w oddali wózek dziecięcy z lalką, która będzie z kolei przypominała o Kordelii. Z dymu wyłania się postać starca ubranego w śmiertelną koszulę, śpiewającego żałosną pieśń. Czy widzimy Leara już zmarłego? W czyśćcu, w piekle czy jeszcze na pograniczu światów? Padają nie mniej zagadkowe słowa, które nieco zatarły się w mojej pamięci: „Umrzeć/ zasnąć/ spać/ a może śnić?". Dlaczego zaczynamy od fragmentu monologu Hamleta? W tym chyba najsłynniejszym szekspirowskim tekście duński książę mówi dalej: „jakie bowiem/ W tym śnie śmiertelnym marzenia przyjść mogą/ Kiedy zrzucimy z siebie więzy ciała/ To zastanawia nas: i toć to czyni/ Tak długowieczną niedolę".

Według przeprowadzonych badań mózg może być aktywny nawet od kilku do trzydziestu minut po ustaniu akcji serca. Przyglądamy się więc – być może – właśnie myślom, wspomnieniom, konstruktom przekrzywionej pamięci umierającego mózgu. Pyszny, władczy Lear żąda od córek jednoznacznej deklaracji najwierniejszej, największej miłości i oddania (swoją drogą przypomina mi to nieco „lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? – Ty, królowo, jesteś najpiękniejsza"). Każda z nich słusznie przeczuwa, że learowe ego nie przyjmie innej odpowiedzi niż ta, której dwie pozostałe udzielają. Ich intuicja potwierdza się, gdy ojciec wyrzeka się Kordelii. Słowa córek, brzmiące z offu, są jak głosy wydobywające się z otchłani pamięci. Umysł Leara toczy przed nami kolejne strony jego opowieści: o odrzuceniu ze strony Goneryli i Regany, o zatrważającej samotności starego człowieka opuszczonego przez rodzinę i wojów, o szaleństwie, o umieraniu. Wszyscy wiemy, jak brzmi ta historia.

Lear staje się Błaznem. Cieniem Leara. W zachowaniu i w słowach, które mieszają się z kwestiami Błazna. Gdy w jego tragedii rozmywa się pycha, gdy rzeczywistości już nie da się wytłumaczyć żadną filozofią, chyba tylko filozofią śmierci. Lear jest na dnie. Niczym Ofelia z „Hamleta" rozdaje badyle i kwiecie, uwięziony w post-świecie, miejscu utkanym ze zła, którego doznał i które sam zadał; z własnej rozpaczy. Tak jak Andrzej Seweryn, który w jednym z wywiadów poprzedzających premierę powiedział, że „zbyt optymistyczne myślenie o człowieku jest naiwne i nierozsądne" (w kontekście wojny w Ukrainie i postawy Rosjan), Lear musi pogodzić się z upadkiem, ze straconą nadzieją na „inny, wspaniały świat" i „nieuchronnością zła". Musi też pogodzić się z utraconym nieuchronnie życiem i jego zakończeniem, jakże różnym od wymarzonego. Nad rozpadem rodziny. Musi pogodzić się ze śmiercią.

Każdy przedmiot został starannie przemyślany przez scenografkę Justynę Łagowską, każdy ma swoją symbolikę, którą Lear stopniowo przed nami odsłania. To także obraz tego, co zostało w wielkiego królestwa, bogatego dworu, posiadłości córek: Lear panuje już tylko nad beczkami i pustymi krzesłami. Znakomicie zagrał tu dym, pośród którego porusza się Seweryn – mgłę, spowijającą drogę czy też umysł króla. Bardzo ważną rolę odegrała także reżyseria światła: podkreślało ono surowość sceny, rozpływało się w dymie albo obwieszczało grzmot.

Wspaniały jest w tej roli Andrzej Seweryn, przez godzinę trudno od niego oderwać wzrok. Jego Lear jest organicznie wyczuwalny w każdym geście i słowie. Rzadko zdarza mi się obserwować aktora tak ściśle połączonego z graną przez siebie postacią, sugestywnie pokazującego w dość naturalistyczny sposób starego człowieka – owładniętego demencją, złoszczącego się i żałośnie zawodzącego. Znakomity pokaz aktorskiego rzemiosła, ale także wrażliwości – podczas owacji na stojąco, jaką publiczność nagrodziła spektakl. Andrzej Seweryn, wychodząc ponownie na scenę, wniósł ze sobą ukraińską flagę (wielokrotnie do tej pory podkreślał swoje poparcie dla tego kraju).

„LEAR – esej aktorski Andrzeja Seweryna", reż. Janusz Opryński, Teatr Stary w Lublinie, spektakl zagrany w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie 21.06.2023 r.



Maria Piękoś-Konopnicka
Dziennik Teatralny Kraków
24 lipca 2023
Spektakle
Lear
Portrety
Janusz Opryński