Co chcemy zamieść pod dywan

Za nami kolejny pokaz w ramach Festiwalu Prapremier w Teatrze Polskim - "Sieroty" w reż. Grażyny Kani. Spektakl dotyka bolesnych problemów, z którymi boryka się dziś społeczeństwo

Akcja spektaklu wystawionego przez stołeczny Teatr Powszechny rozgrywa się w mieszkaniu położonym w niebezpiecznych rejonach Londynu. Sielankową kolację pary spodziewających się dziecka małżonków (Helen i Danny\'ego) przerywa nagła wizyta brata Helen. Chłopak jest umazany krwią. Twierdzi, że próbował pomóc pokaleczonemu przechodniowi. W miarę posuwania się akcji do przodu okazuje się jednak, że nie mówił prawdy, a jego sumienie obciążone jest makabryczną zbrodnią. Bohaterowie stają przed dylematem - mogą wydać krewnego policji lub sami zostać wciągnięci w spiralę przemocy. Dramat rodziny służy autorowi, Dennisowi Kelly\'emu, do ukazania mrocznej strony współczesnego społeczeństwa. Zachowujemy pozory normalności, ale w szafie chowamy trupa. Nie radzimy sobie z własnym strachem i uprzedzeniami. To ważny temat, ciekawy pomysł i forma, ale czegoś w spektaklu zabrakło.

Niestety, z teatru wyszedłem bardziej zmęczony niż poruszony. Nagromadzenie problemów, z którymi zmagają się bohaterowie - od aborcji po tortury - w połączeniu z momentami histeryczną interpretacją aktorów dało w moim odczuciu raczej przytłaczający i mało przekonujący efekt.



(KUB)
Gazeta Pomorska
5 października 2011
Spektakle
Sieroty