Co już było na Kontrapunkcie

Przegląd Teatrów Małych Form na półmetku. Na razie nie widziałam jeszcze lepszego przedstawienia niż "Lipiec" z Karoliną Gruszką, który rozpoczął festiwalowy maraton

W didaskaliach Iwan Wyrypajew zaznacza, że monolog seryjnego mordercy kanibala powinna mówić kobieta. I wykorzystuje do tego Karolinę Gruszkę, aktorkę kruchej postaci i delikatnej urody. A ta w melorecytacji, wznoszącym zaśpiewie, uwodzi widza opowieścią, w której okrucieństwo miesza się z liryzmem, a dobro ze złem mają płynne granice. Włada naszym zachwytem do granic możliwości - nawet gdy melorecytuje o rozczłonkowywaniu zakochanej kobiety. Wyrypajew puszcza w finale na ekranie slapstickowe sceny ze starych filmów, w których bohaterowie obrzucają się tortami, jakby chciał powiedzieć, że to tylko teatr. Ale to też sztuka oczyszczenia.

Brakowało mi takiej totalnej kreacji teatralnej, kiedy oglądałam "Panią z Birmą" z Grażyną Barszczewską. Na scenie mamy do czynienia z gatunkiem z pogranicza, który sama reżyserka nazywa instalacją dokumentalną. Barszczewska nie upodabnia się do autentycznej bohaterki, birmańskiej opozycjonistki Aung San Suu Kyi. Jej rola zostaje sprowadzona do codziennych gestów kobiety zniewolonej w areszcie domowym na malutkim poletku (medytacja, ćwiczenia, krojenie warzyw, gotowanie). W tle zdjęcia z Birmy i opowieść o niej dziennikarza "Gazety" Pawła Smoleńskiego, nagrana na taśmie. Spektakl Anny Smolar to jednak tylko pouczająca publicystyka.

W "V (F) ICD-10. Transformacje" w reż. Pawła Łysaka przestrzeń sztuki i widowni to kwadrat ścieśniony stelażami z fotografiami z ostatniego dwudziestolecia (Papieża, Małysza, Wałęsy, Szymborskiej). Ale narracji brakuje zwartości. Spektakl rozsypuje się między dwoma biegunami tematycznymi, problemami z życia osób niepełnosprawnych (świetnie granych przez aktorów Teatru Polskiego z Bydgoszczy), a w gruncie rzeczy banalnymi spostrzeżeniami o zmianach w Polsce (banany, hipermarkety).

Uwiódł mnie za to spektakl o uwodzeniu, na które austriaccy performerzy spojrzeli poprzez rolę, jaką odgrywa w nim ciało. Powstało przedstawienie "Posing Projekt B-The Art." o niezwykłej choreografii, stosującej ironię gestów (wypinanie się uwodzących do uwodzonych) i perfekcyjnie opracowanego dźwięku z offu.

Ale wszystkie spektakle dostają gorące brawa. Zainteresowanie Kontrapunktem jest ogromne. Widownia zawsze pełna.



Ewa Podgajna
Gazeta Wyborcza Szczecin
24 kwietnia 2010