Co po "Panu Tadeuszu"
Tytuł nowego przedstawienia w Teatrze Narodowym mówi sam za siebie: Soplicowo zostało uzupełnione o ten sam wyraz czytany wspak. Ma to być ironia wobec uwspółcześnionego, karykaturalnego spektaklu na podstawie poetyckich strof "Pana Tadeusza".Reżyser Piotr Cieplak wystawił niedawno w TN swoją "rewizjonistyczną" interpretację wybranych fragmentów poematu Adama Mickiewicza, które recytowali znani aktorzy. W "Suplemencie" idzie dalej, ukazując upiorną wizję współczesnego polskiego społeczeństwa: łachmaniarzy, niemal bezwolnych troglodytów, błądzących w idiotycznych chocholich tańcach.
Oglądamy tu symboliczny pojedynek rowerowych gangów. Cykliści zastępują w pewnym sensie rodziny Sopliców i Horeszków. Akcja spektaklu rozgrywa się na tle projekcji fragmentów niemej ekranizacji "Pana Tadeusza" z 1928 r. w reżyserii Ryszarda Ordyńskiego, według adaptacji i scenariusza Ferdynanda Goetla i Andrzeja Struga. W tym kontekście zabawnym komentarzem do przedstawienia Cieplaka może być anegdota z uroczystej premiery
tego filmu, która stała się wielkim wydarzeniem towarzyskim i kulturalnym Warszawy. Na premierę stawili się najwyżsi przedstawiciele władz sanacyjnych, w tym marszałek Józef Piłsudski z rodziną. Po projekcji długiego i nudnego filmu Komendant miał w krótkich, żołnierskich słowach powiedzieć reżyserowi Ordynskiemu: "Wie pan co, na Litwie był kiedyś książę Men-dog, który zapraszał gości na ucztę, a później ich mordował. Dobranoc panu". Odnosi się to także do najnowszej premiery w Narodowym. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Cieplak nie posłużył się ekranizacją "Pana Tadeusza" w reżyserii Andrzeja Wajdy z 1999 r. Czyżby bał się reakcji mistrza?
Mirosław Winiarczyk
Idziemy
25 czerwca 2016