Co tu grają? Komedię czy tragedię?

- Apeluję do koleżanek i kolegów, którzy w tej chwili swoją postawą tworzą atmosferę bardzo złą wokół naszego teatru i niszczą to, co wspólnie wypracowaliśmy. Proszę ich o to, żeby uświadomili sobie, że naszym obowiązkiem jest wykonywać swoje obowiązki na takich stanowiskach, na jakich się znaleźliśmy. Aktor powinien grać, dyrektor - dyrektorować, a krawcowa - szyć kostiumy. I róbmy to jak najlepiej. Nie wchodźmy sobie w kompetencje - mówi Robert Czechowski, dyrektor Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Urząd marszałkowski oddalił skargę zbuntowanych pracowników Lubuskiego Teatru. Co pozostaje? Mediacja...

Wtorkowe spotkanie w zaułku artystów Krzywy Komin dla postronnego widza mogło być komedią. Dla kogoś, kto kocha teatr - było spektaklem smutnym. Zza stołu swoje racje przedstawili niektórzy aktorzy Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Lubuskim Teatrze. Z sali odpowiedzieli im koleżanki i koledzy, którzy bronią atakowanego dyrektora Roberta Czechowskiego.

Bo zwalnia aktorów...

Atak przybrał formę skargi z dwudziestoma kilkoma podpisami, która pod koniec marca trafiła do urzędu marszałkowskiego, zawiadującego LT. Impulsem chyba najważniejszym była zapowiedź dyr. Czechowskiego, iż chce zwolnić aktorów, m.in. Karolinę Honcherę, Piotra Lizaka, Łukasza Kucharzewskiego. - Podczas rozmów sezonowych nasza trójka usłyszała: "Plany repertuarowe nie uwzględniają nowych ról ani jakichkolwiek propozycji repertuarowych, które mógłbym ci powierzyć. Nie widzę dla ciebie miejsca w zespole" - relacjonowała aktorka Joanna Wąż. Wraz z obecnymi w Krzywym Kominie szefem związkowców Wojciechem Brawerem, Urszulą Anną Zdanowicz, Martą Frąckowiak, oskarżała dyrektora teatru o demontaż zespołu aktorskiego, brak realizacji linii programowej...

Co na to dyr. Czechowski? - W moim przekonaniu każdy pracownik ma prawo krytykować swojego pracodawcę, w tym przypadku dyrektora. Byleby to robił zgodnie z przepisami, uczciwie i z intencją, która powinna dążyć do tego, żeby w teatrze było jak najlepiej - odpowiada Robert Czechowski. - Ale nie ma prawa wchodzić w zakres kompetencji pracowników. To do dyrektora artystycznego teatru należy kształtowanie linii repertuarowej, konstruowanie zespołu aktorskiego. To on ma obowiązek tak dobierać i konstruować zespół, jak trener drużynę. Jeżeli trener woli więcej napastników, to dziękuje obrońcom. Jeżeli przychodzi następny i stosuje włoskie catenattio - stawia bardziej na obronę, to dziękuje napastnikom, choćby byli najlepsi.

Bo odmładza zespół...

- Pan dyrektor wciąż odmładza zespół. Ostatnio zwolnił aktorki 60-letnią i 54-letnią, i zatrudnił 27-latkę i 29-latkę - wytykała szefowi LT aktorka Marta Frąckowiak. - Polityka kadrowa dyrektora prowadzi do absurdalnej sytuacji, ponieważ brakuje dojrzałych aktorek, odpowiednich do ról babci czy starszej pani...

Przerwać destrukcję

- Nie chcę się odnosić do wielu zarzutów zawartych w skardze. Odniosłem się bardzo szczegółowo i złożyłem to na ręce urzędu marszałkowskiego. Zostało to ocenione. Urząd marszałkowski - jako arbiter, zgodnie z literą prawa - po miesięcznym audycie, po sprawdzeniu każdego z zarzutów, po wysłuchaniu wyjaśnień różnych pracowników teatru, podjął decyzję o tym, że skarga jest bezzasadna. To była nieodwołalna, stanowcza decyzja. Dla mnie to zamyka sprawę - mówi dyr. Czechowski.

- Apeluję do koleżanek i kolegów, którzy w tej chwili swoją postawą tworzą atmosferę bardzo złą wokół naszego teatru i niszczą to, co wspólnie wypracowaliśmy. Proszę ich o to, żeby uświadomili sobie, że naszym obowiązkiem jest wykonywać swoje obowiązki na takich stanowiskach, na jakich się znaleźliśmy. Aktor powinien grać, dyrektor - dyrektorować, a krawcowa - szyć kostiumy. I róbmy to jak najlepiej. Nie wchodźmy sobie w kompetencje. Jeżeli będę musiał zastosować wszystkie możliwe środki - zgodne z literą prawa jako kierownik instytucji - to je zastosuję po to, żeby ratować dobre imię teatru i żeby przerwać łańcuch destrukcji, która w tej chwili się dzieje. Przez osiem lat nie było żadnych skarg. Jeździliśmy na festiwale, widzowie przychodzą do naszego teatru. Wpływy z biletów są coraz większe. Przychodząc do teatru zastałem sytuację, w której teatr pozyskiwał z biletów mniej więcej 500 tys. zł rocznie. W tej chwili - po siedmiu i pół sezonach mojej pracy - dochodzimy do kwoty blisko 1,5 mln zł, czyli zwiększyliśmy trzykrotnie wpływy z biletów.

- Teatr to nie ochronka. Mam 39 lat i nigdy nie został mi tu wypomniany wiek. Nigdy nie byłam obrażana... - oświadczali we wtorek aktorzy i pracownicy, którzy podpisali pismo popierające dyr. Czechowskiego. W sumie - 45 osób.

Co można zrobić w sytuacji rozłamu w zespole? Chyba najlepszym rozwiązaniem jest mediacja z udziałem urzędu marszałkowskiego.



Zdzisław Haczek
Gazeta Lubuska
9 czerwca 2015