Czas zapala Światło.

Jest i Pan Lampa wraz z ukochaną czworonożną Piesą. A jego domczysko zamieszkują przedziwni mieszkańcy. Ale jest i obecny duch tolerancji oraz wzajemne zrozumienie, a także wiara w to, że w ludziach mieszka dobro. W końcu, naturą rzeczy pojawia się i tutaj Ciemność oraz gasi Światło. Światło życia, jakie nosi w sobie, a raczej ma na głowie Pan Lampa. I pozostaje jeszcze nadzieja, że w ciemnościach wszyscy kiedyś spotkają się ponownie.

 

Tak przedstawia się warstwa fabularna spektaklu „Pan Lampa", w której odnaleźć można wiele przesłań oraz zabaw ze słowem z wcześniejszych utworów Maliny Prześlugi. I dlatego najmocniejszą stroną tego przedstawienia jest – znakomite aktorstwo, fantastyczna reżyseria, pobudzająca wyobraźnię scenografia oraz muzyka. W ten sposób Teatr Baj Pomorski po raz kolejny przekonał młodych widzów (a przy okazji i dorosłych również), o swojej niezwykłej mocy ukrytej w bajowej szafie.

To nie jest pierwsze spotkanie Laury Słabińskiej z „Bajem Pomorskim". Wcześniej wyreżyserowała spektakl „Bleee", w którym zawarła wiele ciekawych pomysłów inscenizacyjnych oraz przedstawienie „Romeo i mrówka", iskrzące wprost sceniczną magią, zwłaszcza, że zawierało wiele elementów iluzjonistycznych. Jest to ważne, bowiem w spektaklu „Pan Lampa" unosi się duch wspaniałego wyczucia przez reżyserkę możliwości aktorskich oraz realizatorskich tego teatru.

A zatem, w sposób mistrzowski powiązała opowiastki tworzące sztukę „Pan Lampa". Mieszkańcy domu wyłaniają się z jego przeróżnych zakamarków. Pani Straszyńska wyznaje, dlaczego musi straszyć dzieci, bo jeśli tego nie robi, to marnie się czuje. To znów pojawia się rodzina Bałagańskich z dzieckiem w wózku, dla której wrogami są - porządek i czystość. W mieszkaniu Pana Lampy i Piesy pojawia się Pan Dosłowny, męczący się od dziecka z „dosłownym" odczytywaniem wszystkiego wokół. Ktoś woła - idziemy gęsiego, a Dosłowny już kroczy jak gęś. Przychodzi też Babcia Drapcia, starająca się za wszelką cenę zachować młodość i dobre samopoczucie. U Pana Lampy mieszka też Wściekłak żywiący się furią i złością. Ale do domu Pana Lampy przychodzi też Pani Słońce, gdzieś tam przemyka znów Księżyc. Pojawia się również niematerialny Czas i Ciemność.

Laura Słabińska nadała spektaklowi niesamowite tempo. Dynamizm emocji i zachowań postaci, szybkość następujących po sobie scen, trzyma widownię w napięciu. Zaskakująca swą pomysłowością akcja sceniczna wprost tętni niesamowitym żywiołowym pulsem. A sprzyja temu choreografia Arkadiusza Buszko! Rozmieszczenie scenicznych zdarzeń wewnątrz pokoju Pana Lampy oraz poza jego obrębem sprzyja wyobrażeniom dzieci o przestrzeni, w której dzieje się akcja. A poza tym, obrazuje pozostałe pomieszczenia w jego domu, jak np. łazienkę. Wielkie brawa i za kompozycję, harmonijne przejścia pomiędzy zdarzeniami oraz za ogromną reżyserską dyscyplinę w zarządzaniu spektaklem.

Nie byłoby klimatu na scenie, gdyby nie scenografia i kostiumy Pavla Hubicki. Skonstruowanie „domczyska" Pana Lampy tak, aby jego ulubiony pokój pełnił jednocześnie w symbolicznym wymiarze cały dom, włącznie ze strychem, to prawdziwa plastyczna maestria. Ale to nie wszystko. Hubicka tchnął w niego tak samo osobliwego ducha, jaki żyje wewnątrz wszystkich przedziwnych na pozór jego mieszkańcach. Dom Lampy, wokół którego krąży bezustannie Słońce oraz Księżyc nadaje mu wiele baśniowości oraz sytuuje go jako mikro-miejsce w makro-kosmosie. I wiąże się z wymową sztuki. Słońce to Światło, warunkujące życie człowieka, a Ciemność to cisza, niebyt, świat niedostępny dla żywych. Bo oprócz tolerancji dla inności, dziwaczności i akceptacji wobec drugiego człowieka, pojawia się motyw odchodzenia.

Pavel Hubicka, posiadający niesamowite wyczucie kolorów, stworzył świat Pana Lampy i Piesy, pełen bezpiecznych barw, dobrego samopoczucia i otwartości na innych. Bo tutaj każdy odcień ma swoją symbolikę i przemawia zrozumiale do widza. Złote Słońce, chociażby, to źródło energii i aktywności człowieka, odzwierciedlające ludowe przekonanie o gonieniu za Księżycem. Urzekające są kostiumy, oddające emocje przeżywane przez postaci. Ogromny przepastny szarobury płaszcz pani Straszyńskiej, budzi przerażenie, bo może zagarnąć swoimi połami zatrwożone dzieci. Ubranie Pana Lampy utrzymane w konwencji stylistyki mody angielskiej, określa go jako uporządkowanego, tolerancyjnego, wyrozumiałego starszego pana, w którym mieszka dusza chłopca.

A w jego roli występuje Jacek Pysiak. Idealnie, tak pod względem osobowościowym oraz fizycznym, odzwierciedlający postać samotnika mieszkającego razem z psem. To kolejna, wartościowa pod każdym względem kreacja aktora. Jego Pan Lampa to przede wszystkim człowiek dostrzegający innych ludzi. Środki aktorskie, jakie demonstruje Pysiak na scenie są odzwierciedleniem jego bogatego i bardzo indywidualnego warsztatu. Brawo! Towarzysząca mu Anna Katarzyna Chudek w roli Piesy wygrywa wiele emocji oddających miłość, wierność i przywiązanie do swego pana-przyjaciela. Agnieszka Niezgoda jako Pani Straszyńska, a później i jako Pani Bałaganiarska oddaje w znakomity sposób przeciwstawne emocje charakteryzujące obie postaci. Podobnie Andrzej Słowik w roli Pana Bałagańskiego oraz Wściekłaka interesująco zagrał dwie zróżnicowane postaci. Z kolei Grażyna Rutkowska-Kusa w roli Pani Słońce urzeka swą otwartością, tęsknotą za przeżyciem wielkiej miłości. A piosenki w jej wykonaniu jak zawsze porywają za serce. I Pan Dosłowny. Tę postać mógł zagrać tylko Krzysztof Grzęda. Vis comica aktora osiągnęła w tym spektaklu aktorskie wyżyny. I Babcia Drapcia w kreacji Dominiki Miękus. Nie dość, że już sam strój, w jaki ubrał ją scenograf jest parodią starszej pani chcącej za wszelką cenę zatrzymać młodość, to groteskowa gra Dominiki Miękus porywa za sobą całą widownię! Ta pochylona, drepcząca, ale smukłonoga babcia przekonuje, że ćwiczy jogę i dotrzymuje kroku pokoleniu kobiet sprawdzających się w roli dobrej pani domu, a i dbającej o swe ciało i ducha, ćwicząc jogę. To fantastycznie przemyślana kreacja, która z pewnością pozostanie na długo w pamięci widzów. Edyta Łukaszewicz –Lisowska w roli Czasu i Ciemności kojarzy się z tajemnicą, mistyką, emocjami spoza świata realnego. Gdy pojawia się na scenie i światełkiem umieszczonym na długim kiju, sięgając niemal gwiazd, zapala nad domem Pana Lampy światło, to ma się wrażenie jakby uruchamiała czas dziania się tej opowieści. Pojawia się też w końcowej scenie przynosząc Ciemność, bardzo działając na dziecięcą wyobraźnię.

Niebagatelną rolę w spektaklu pełni muzyka skomponowana przez Filipa Sternala. Cieszy fakt, że tak młody i wybitny w swej sztuce kompozytor wypełnił teatralną przestrzeń ciekawie brzmiącą muzyką. Muzyką, która wpisuje się swoimi delikatnie brzmiącymi dźwiękami w bieg wydarzeń, konstruuje emocje występujących postaci, a jej rytmiczność sprzyja piosenkom.

I jeszcze słowa uznania dla Przemysława Żmiejko, autora mulimediów za ciekawą grafikę i animację.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Toruń
6 października 2018
Spektakle
Pan Lampa
Portrety
Punch Mama