Człowiek kontra system
Ojciec to na ogół obok matki jedyny rodzic. Odgrywa niebagatelną rolę w rozwoju dziecka. Być może nawet większa niż matka. Niestety relacje z nim są często trudne. Ojcowie mają liczne wady i bywają uparci. Z wiekiem zaś zaczynają chorować i to nierzadko na poważne choroby. Jedną z takich plag jest na pewno rak.Ta złośliwa przypadłość zabiera ludzi, którzy mogliby jeszcze spokojnie pożyć kilkanaście bądź nawet kilkadziesiąt lat. Umieranie z powodu nowotworu jest na ogół obarczone wielkim cierpieniem fizycznym oraz psychicznym. Dotknięty nim jest nie tylko sam chory, ale całe jego otoczenie. Zapisem takiej właśnie sytuacji jest sztuka autorstwa Mateusza Pakuły "Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję".
Przedstawienie ma specyficzną budowę. Można powiedzieć, że stanowi rodzaj monodramu na kilka głosów. Scenografia jest bardzo ascetyczna i składa się z paru krzeseł. Na scenie pojawia się czterech aktorów ubranych w eleganckie garnitury. Wcielają się oni w poszczególne postacie. Zaliczają się do nich przede wszystkim członkowie rodziny autora, ale także osoby z zewnątrz, głównie przedstawiciele służby zdrowia.
Na estradzie obserwujemy prawdziwy popis aktorstwa w wykonaniu Andrzeja Platy, Jana Jurkowskiego, Wojciecha Niemczyka i Szymona Mysłakowskiego. Kwestie przez nich wypowiadane zaliczyć można do tych gromkich, ale także poruszających. Fabuła stanowi zapis ostatnich kilku miesięcy życia ojca reżysera od momentu diagnozy po kolejne etapy choroby i leczenia. Ta istna droga przez gehennę całej rodziny została ukazana w sposób brawurowy, acz przejmujący.
Spektakl jest efektem współpracy krakowskiego Teatru Łaźnia Nowa oraz Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach i powstał na podstawie książki o tym samym tytule. Autorem wydania oraz jego teatralnej adaptacji jest Mateusz Pakuła, który również pojawia się w obsadzie. Oprócz występu na żywo można ją także zobaczyć na platformie TVP VOD. Jest więc ogólnie dostępna. Jest to słuszne posunięcie, ponieważ przedstawienie porusza ważne i uniwersalne tematy. Takie, które mogą dotknąć każdego.
Sztuka może być trudna w odbiorze przez swoją wymowę. Autorowi udało się jednak przemycić także parę elementów humorystycznych, przez co jego dzieło nabiera głębi. Dystans to czasem jedyna rzecz, jaka pozostaje nam w obliczu traumatycznych wydarzeń.
Tytuł wyrósł na podłożu wielkiego bólu, frustracji oraz zwykłego ludzkiego wkurzenia. Jest to ewidentne wraz z jej upływem. Gdy zagłębiamy się z bohaterami coraz bardziej w obraz ludzkiego cierpienia, ze sceny padają coraz to mocniejsze słowa będące wyrazem irytacji i bezradności w obliczu zaistniałej sytuacji. Autor jest zły na bezduszny system, który traktuje umierających ludzi instrumentalnie, nie pozwalając przerwać agonii bliskiej osoby i na siebie, że sam nie potrafił tego zrobić.
Jest to doświadczenie, które pozostawia głęboki ślad w człowieku. Jedną z form poradzenia sobie z nim jest właśnie przekucie jej w twórczą aktywność, czego najlepszym dowodem jest omawiana sztuka.
Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
14 stycznia 2025