Czuje się szczęśliwa tylko wśród ludzi
Egoizm artystki? Skupienie na sobie? To nie ona. Maja Ostaszewska czuje się szczęśliwa tylko wśród ludzi. Silna więź z siostrami, stuprocentowe macierzyństwo i... gen solidarności z kobietami, który w ważnych sprawach każe jej chodzić na manify. Jak to godzi z pracą aktorską, której, jak mówi, za każdym razem oddaje kawałek siebie? Nie jest łatwo. Ale tylko próbując zagrać wszystkie życiowe role, ma poczucie równowagi. Kobieta totalna?Dzieciaki się przeziębiły, przekłada spotkanie kilka razy, Maja bardzo przeprasza. Oddzwania, wymyśla plan alternatywny. Jest świetnie zorganizowana. W knajpce na warszawskim Mokotowie zjawia się punktualnie - prawie bez makijażu, pogodna, swobodnie ubrana. Gdy skończymy rozmowę, przejdziemy się razem po okolicy. Ona pokaże, gdzie mieszka, gdzie robi zakupy. Ma taras i mały ogródek. Nie wyobraża sobie życia w strzeżonym osiedlu, bez pogawędek z sąsiadami. A tu jest park i plac zabaw dla dzieci. Właśnie stanęły w nim namioty lokalnej kawiarni, gdzie mamy popijając kawę, mogą obserwować bawiące się dzieci. Maja przychodzi tu często z Frankiem i Janiną. Jesteśmy teraz na jej terenie prywatnym, więc i rozmowa jest swobodna. Plan? Chcemy rozprawić się z "problemem" kobiecości.
Sympatyczna, towarzyska, tańcząca na rurze Beatka z serialu "Przepis na życie". I rozdrapująca rany w relacjach z mężczyznami bohaterka sztuki Krzysztofa Warlikowskiego "Opowieści afrykańskie". W której z tych kobiet jest więcej prawdziwej Mai?
Beatka daje mi szansę pokazać widzom inną twarz. Mogę się powygłupiać, bo od dawna za tym tęskniłam. Praca w teatrze Krzysztofa Warlikowskiego to inny świat. Wchodzę w niego dużo głębiej. Taki styl pracy pozwala mi konfrontować się z własnymi lękami, stereotypami w myśleniu. Pociągają mnie trudne, wielowymiarowe role, choć takie oczywiście najwięcej mnie kosztują. Potem trudno mi zrzucić z siebie bagaż psychicznych przeżyć. Jestem rozwibrowana od środka.
Które postaci tak panią "załatwiły"?
Na przykład w Teatrze Telewizji grałam dziewczynę chorą na schizofrenię. Przygotowując się, czytałam książki medyczne, ale też wstrząsającą autobiograficzną powieść Lori Schiller "Po drugiej stronie lustra". Zdjęcia kręciliśmy tydzień, a przez następne trzy chodziłam rozbita. Tak samo po roli w sztuce Krystiana Lupy "Stosunki Klary", w której byłam neurotyczną, autodestrukcyjną kobietą na pograniczu szaleństwa. Bardzo wtedy schudłam, wyglądałam okropnie. Wiele też zainwestowałam w każdą z ról w filmach Łukasza Barczyka. Kobiety, którym oddaję kawałek siebie, dużo ode mnie wymagają.
A zawodowstwo nie polega na tym, żeby po spektaklu zostawić w garderobie rolę razem z kostiumem?
To bywa trudne. Staram się nie odkrywać zbyt ekshibicjonistycznie. Ale jestem z aktorskiej szkoły Krystiana Lupy, który nauczył mnie głębokiego wchodzenia w postać - współodczuwam z moimi bohaterkami i ich dramaty przeżywam osobiście. Gdy schodzę ze sceny po monologu nad umierającym ojcem w sztuce "Opowieści afrykańskie...", podczas którego używam potwornie bolesnych słów, zdarza mi się płakać. I wtedy są to już łzy moje, Mai Ostaszewskiej. Myślę, że to rodzaj oczyszczenia. Kiedy mnie pani pyta, które postaci wolę, to odpowiadam, że te skomplikowane.
Ale w skórze Beatki pani odpoczywa?
Lubię ją. I wiem, że polubili ją widzowie, dostaję dużo sympatycznych sygnałów. I zaraz też pojawiły się propozycje zagrania podobnych postaci, ale muszę się pilnować, bo nie chcę zostać zaszufladkowana. Żadna szuflada - ani ta bardziej szlachetna, ani komercyjna - nie jest dobra. Chcę być wszechstronna. Lubię się zmieniać i dla widza, i dla samej siebie. Chciałabym teraz zagrać coś zupełnie nowego, co dla mnie samej będzie zaskoczeniem. Dla takich ról jestem w stanie zmienić wygląd, wagę...
Albo nauczyć się dobrze tańczyć na rurze.
Właśnie! W nowej serii "Przepisu na życie" Beatka dostaje na tym punkcie bzika. Niesamowite, ale taniec na rurze staje się równie popularny, jak salsa. Choć jest trudniejszy - sporo tam elementów akrobatycznych. Trenowałam intensywnie. Lubię takie wyzwania. To była duża frajda, może bym kiedyś poćwiczyła prywatnie. Ale teraz nie mam na to czasu.
Artystka Maja wpadła w kobiecy trójkąt: praca, dom, dzieci?
Tak, ale to normalna rzecz. Żeby było jasne - nie jestem wzorową matką Polką. Bardzo źle znosiłam ciąże i czasem miałam dosyć. Za drugim razem leżałam plackiem, zupełnie wycofałam się z pracy. To był koszmar. I tylko myśl, że tam w środku żyje sobie najpierw fasolka, a potem moje dziecko, dawała mi poczucie radości i sensu. Ten stan wcale nie był cudowny. Czasami słyszę, że niektóre dziewczyny w ciąży czują się najbardziej seksownie. Ja miałam poczucie silniejszej więzi z naturą, ale sexy na pewno nie byłam.
A podoba się pani bycie mamą?
O tak! Mogę powiedzieć, że na punkcie dzieci oszalałam. Choć oczywiście czuję ograniczenia - przyjaciółki jadą na babski weekend, ja nie. Wieczorem bywam tak zmęczona, że nie mam siły na przeczytanie książki. Mniej gram. Ale to wszystko, co dzieci mi dały, jest niepomiernie większe od "strat". Nie lubię się z nimi rozstawać na długo, czasem zabieram je z sobą, gdy wyjeżdżam z teatrem. Ostatnio byliśmy dziesięć dni w Paryżu z "Opowieściami". Spektakl trwa pięć godzin, kończył się o pierwszej w nocy. Zamykam go trudnym monologiem, który za każdym razem mnie rozwala. Na widowni codziennie 800 do 1000 osób, owacyjne przyjęcie. To jest taka dawka energii, że nie można zasnąć do czwartej nad ranem. Siadaliśmy więc z kolegami w knajpce, trudno nam było się rozejść. A ja rano wstawałam do dzieci, spacery po parkach, mieście, szkoda czasu na sen. Chciałam im pokazać Ogród Luksemburski, Franek uwielbia batuty, place zabaw z batutami są w Ogrodach Tuileries - tam też zawędrowaliśmy. Owszem, w Paryżu byłam z moją mamą, która bardzo mi pomagała, ale było mi żal nie ruszyć w miasto z dzieciakami. Odwiedził nas Michał, zrobiliśmy sobie dzień rodzinny, a mama odwiedzała wtedy muzea. Potem shopping i Paryż nocą z Michałem. Do Warszawy wróciłam wieczorem, rano miałam sesję do "Twojego Stylu", potem zdjęcia do filmu. A pojutrze lecę do Moskwy. Uff...
(-)
Twój Styl
18 maja 2012