Czy możemy być okrutni, ale jednocześnie zachować w tym styl?

Dorian Gray zapragnął być wiecznie młody i wiecznie piękny. Bohaterowi powieści udaje się wszystko, a grzechy, które popełnia, są mu wybaczone. Do czasu. Reżysera bardziej interesują ludzie z otoczenia Doriana. To czy możemy być okrutni, ale jednocześnie zachować w tym styl?

Dorian Gray zapragnął być wiecznie młody i wiecznie piękny. Nawet jeśli będzie musiał oddać za to własną duszę. Michał Borczuch, młody reżyser teatralny, okrzyknięty niedawno przez "Notatnik Teatralny" obok m.in Michała Zadary, Natalii Korczakowskiej i Moniki Pęcikiewicz jednym z Siedmiu Wspaniałych, przygotowuje w TR Warszawa premierę "Portretu Doriana Graya" Oscara Wilde\'a

Zaprasza Michał Borczuch, reżyser:

Czy w drodze do absolutnego piękna można porzucić kategorie moralne i dotrzeć do wiecznego szczęścia? To pytanie podczas prób powracało wielokrotnie. Wspólnie z aktorami przeprowadziliśmy eksperyment na bohaterach Oscara Wilde\'a. Czy możliwe jest osiągnąć piękno, piękno życia bez ponoszenia odpowiedzialności za to, co się robi?

Dorianowi udaje się wszystko, a grzechy, które popełnia, są mu wybaczone. Jest piękny i młody. Do czasu. Jednak mnie bardziej interesuje, co się dzieje z grupą ludzi wokół niego. Oni swoje dążenie do pięknego życia okupują fizyczną deformacją. Czy możemy być okrutni, ale jednocześnie zachować w tym styl? I czy to jest rodzaj bestialstwa, nihilizm, hedonizm?

"Portret Doriana Graya" - książka, którą czytałem jeszcze w szkole, przypomniała mi się ostatnio w kontekście moich teatralnych poszukiwań estetycznych. Od zawsze interesowało mnie to, jak pokazywać emocje w teatrze. W którym momencie mogą mieć one charakter wręcz dokumentalny, a w którym muszą być odegrane, czyli sztuczne. Interesuje mnie w teatrze to napięcie między tym, co prawdziwe, a tym, co sztuczne.

Zafascynowała mnie też przewrotność Wilde\'owska. Czytelna teraz przy już dojrzalszej lekturze, wspartej wiedzą biograficzną na temat autora. On był tu bardzo odważny, bezwzględny. Główny bohater pozostaje wiecznie młody, wiecznie piękny, a przedmiot - obraz, na początku piękny staje się czymś ohydnym. Wilde w listach wspominał, że jest niezadowolony z finału. Chciał uniknąć moralizatorskiego zakończenia. Chciał zamknąć tę historię wyraźnym gestem, ale nie moralizować. Dlatego my Doriana wysyłamy w przyszłość... Będzie wiecznie młody, wiecznie piękny, ale chyba też wiecznie nieszczęśliwy.

Ten spektakl postawił mi nowe zadania. Np. w pracy z aktorem. "Portret Doriana Graya" wymaga przy budowaniu postaci logiki psychologicznej, której ja zwykle unikałem, odsuwałem na bok. Pytanie, jakiego rodzaju prawdy szukamy w teatrze. Czy iluzji, naśladownictwa czy innej prawdy? Mnie interesuje ta INNA prawda - ciągłe zderzanie obrazu, mojej koncepcji na zadany temat z autentycznymi ludźmi, czyli aktorami. Interesuje mnie napięcie pomiędzy moim wyobrażeniem, a ich wrażliwością i stosunkiem do tego, co ja proponuję. 

TR Warszawa: "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde\'a. Przekład Maria Feldmanowa, reżyseria Michał Borczuch, adaptacja Michał Borczuch, Szymon Wróblewski, scenografia Anna Maria Karczmarska, muzyka Daniel Pigoński.

Występują: Roma Gąsiorowska, Katarzyna Warnke, Lech Łotocki, Sebastian Pawlak, Piotr Polak, Tomasz Tyndyk. Premiera 3 marca



Dorota Wyżyńska
Gazeta Wyborcza
28 lutego 2009
Teatry
TR Warszawa