Deklaracja na śmierć

Każdy ma kres swojej wytrzymałości i fizycznej, i psychicznej. Każdy ma czasami „dosyć tego wszystkiego". Tylko do czego to prowadzi i co dalej.

To myśl przewodnia tekstu Magdaleny Samozwaniec pod tytułem „Hotel Belle-Vue". Tym razem opracowany został w formie słuchowiska wyreżyserowanego przez Aleksandrę Jakubczyk, absolwentkę wiedzy o teatrze Uniwersytety Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz reżyserii Akademii Teatralnej w Warszawie. Nie bez znaczenia pozostaje również ukończenie przez nią Studium Przekładu Literackiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Do Hotelu „Belle-vue" przybywa nowy gość, młoda kobieta. Z zasadami obowiązującymi w obiekcie zapoznaje ją portier – głos bardzo młody, wręcz chłopięcy wiec czy aby na pewno to pracownik hotelu a nie przypadkowa osoba, być może nawet „podstawiona". Wkrótce nasza bohaterka poznaje pozostałych czterech gości. Cóż w tym nadzwyczajnego? Otóż jest to hotel dla osób, które „chcą pożegnać się z życiem", dla osób które przyjechały kupić sobie śmierć! Meldunek wymaga podpisania deklaracji śmierci oraz wyboru jej sposobu, np. śmiertelne zatrucie zapachem orchidei. Pięć historii, bardziej w domyśle, niż opowiedzianych wprost. Pięć powodów by umrzeć. Pięć ocen postępowania innych. Pięć... Pięć osób, które łączy pragnienie śmierci większe od ciekawości życia!

Krótkie, bo 32-minutowe słuchowisko przesycone wprost treścią i jej złożonością, ale też zmysłowością, niewinnością, flirtem. To gra. Eksperyment, którego przewrotność wyjawia nam akt trzeci, czyli relacja z kolejnych wydarzeń wraz z komentarzem głównej bohaterki. Wszystko wymyka się spod kontroli, ale może to tylko pozory. Może wcale nie ma takiego hotelu, może „zabawa" już skończona. Co dzieje się naprawdę a co tylko się nam wydaje?

Tragedia, komedia, dramat, absurd, farsa, cynizm, sarkazm. Mimo ciężkiego tematu, trudnego i bardzo emocjonalnego, jednak jest w tym lekkość, swoboda. Niepowtarzalności przedstawieniu nadaje muzyka, która wdziera się wprost do mózgu słuchacza. Chwilami zbliża nas do szaleństwa a nawet eksplozji, jakbyśmy zadeklarowali w hotelowym meldunku, że chcemy umrzeć przez dźwięki! To zasługa Justyny Banaszczyk, czyli FOQL. To artystka, która poza słuchowiskami tworzy muzykę do filmów i gier. Eksperymentalna muzyka elektroniczna z elementami improwizacji idealnie odnalazła się w „Hotelu Belle-Vue", bo mówi bez słów i nadaje mu mistycyzmu i niepokoju.

Śmierć. Cisza. Ulga.

Belle vue, czyli z francuskiego ładny widok, a przecież pobyt jakby bez widoków na przyszłość. Jednak, to niezwykłe doświadczenie. Pozostanie w nas na długo i bardzo głęboko.



Anna Kłapcińska
Dziennik Teatralny Kraków
9 września 2020
Spektakle
Hotel Belle Vue