Deszcze niespokojne potargały sad
19. Międzynarodowy Festiwal Artystycznych Działań Ulicznych La Strada nie trafił w dobrą pogodę. Przetrzebiła ona publiczność, ale na szczęście nie wygnała duchaLa Strada obywa się bez jurorów, konkursów czy głosowań, toteż trudno jest orzec, kto ją wygrał czy kto był najlepszy. Nie odbiegniemy jednak daleko od odczuć publiczności, jeśli wyróżnimy Lwowski Teatr Woskresinnia i jego "Wiśniowy sad" według Czechowa. To dostojne i dopracowane w szczegółach widowisko obejrzeliśmy w piątek 1 czerwca, a więc już pierwszego dnia festiwalu. Podobać mogły się stroje i rekwizyty nawiązujące do czasów autora, ale i same poczynania ukraińskich aktorów. Dzięki 19. wiosnom, jakie liczy sobie La Strada, wydają nam się oni - i słusznie - znajomi. Mimo to warto przypomnieć, że działają od ponad 20 lat, prowadzeni przez Jarosława Fedoryszyna, absolwenta Instytutu Teatralnego w Charkowie i Moskiewskiego Instytutu Sztuki Teatralnej.
Woskresinnia po Czechowa sięga nie po raz pierwszy: lwowianie kiedyś już zrealizowali "Trzy siostry". Sięgali jednak również do innych klasyków, jak choćby Strindberg, a lista miast, w których występowali i laurów, które zdobyli, jest zdumiewająca. W Polsce goszczą stosunkowo często, nie tylko w Kaliszu, bo również w Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie czy Warszawie. Bywają jednak też zapraszani na festiwal w Edynburgu, z powodzeniem grywali i grywają w Turcji, Słowenii, Słowacji, Czechach, Hiszpanii, a nawet w Egipcie, Iranie czy Korei. Sam "Wiśniowy sad" też już doczekał się laurów: zdobył Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Biała Wieża" w Brześciu i nagrodę jury Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego w rosyjskiej Wołogdzie. Obok lwowian podobać mogli się krakowianie z Teatru Nikoli, rosyjski Teatr Wędrowne Lalki Pana Pejo, Zdrojowy Teatr Animacji z Jeleniej Góry czy warszawski Teatr Pantomimy Mimo. To już jednak trochę inna historia i artyści wyrastający z innych tradycji - jarmarcznych i komicznych, jak w przypadku Mimo i Nikoli, czy karnawałowo-groteskowych, jak w przypadku dwóch pozostałych.
W sumie jednak widowiskowość takich przedsięwzięć nieraz przerasta flirty z klasykami i jakoś definiuje odmienność teatru ulicznego od tego, co znamy choćby ze sceny Teatru im. W. Bogusławskiego. Jest też lubiana przez publiczność, tę "wyrobioną inaczej", tak jak inna była publiczność ulicznych popisów z okresu renesansu czy baroku od tej, która przychodziła na pierwsze spektakle Szekspirowskie. Zauważyć trzeba, że pogoda trochę popsuła szyki organizatorom z kaliskiego Centrum Kultury i Sztuki. W sobotę wiało i było zimno, a w niedzielę już ok. g. 18 zaczął padać deszcz, co z biegiem czasu tylko się nasilało i doprowadziło do przeniesienia jednego ze spektakli z kortów CKiS do suchego i ciepłego wnętrza budynku przy ul. Łaziennej. Mimo to po kaz sztucznych ogni pod gołym niebem, choć bardzo skromny, jednak się odbył.
(kord)
Zycie Kalisza
18 czerwca 2012