Diva do wynajęcia

Już sam pomysł zrobienia monodramu operowego wydaje się ryzykowny. Pewnie dlatego Alicja Węgorzewska-Whiskerd jest pierwszą polską śpiewaczką, która o świecie opery nie tylko śpiewa, ale też potrafi śpiewająco opowiadać. We wtorek, 7 lutego, opowiedziała o życiu divy w Teatrze Miejskim w Gdyni

"Diva for Rent", czyli "Diva do wynajęcia" to projekt w pełni komercyjny, jednak od taśmowo produkowanych w celach zarobkowych fars i farsideł różni go niemal wszystko. Bo chociaż opera potraktowana została lekko, dygresyjnie i z przymrużeniem oka, to na pewno nie dla taniego efektu.

Spektakl jest kilkudziesięciominutową próbą zaciekawienia widzów operą i oswojenia z nią przede wszystkim tych, którzy z kulturą wysoką stykają się rzadko albo wcale. To właśnie z myślą o rzeszach nieuświadomionych, niestrudzony mędrzec operowy, gdańszczanin Jerzy Snakowski napisał składający się z kilkunastu epizodów tekst, z którego mezzosopranistka Alicja Węgorzewska-Whiskerd, wspólnie z reżyserem Jerzym Bończakiem, wybrała kilka fragmentów prezentowanych publiczności podczas występów w Polsce i za granicą.

Znajdują się wśród nich informacje zakulisowe (złośliwości rozdawane sobie przez sopranistki i mezzosopranistki, codzienna kontrola i pielęgnacja głosu śpiewaka zawodowego, słowo o krytyce, o publiczności, aktorstwie operowym, o treści libretta), podane oczywiście w sporym ironicznym nawiasie, z towarzyszeniem skrzypiec (świetny Bogdan Kierejsza), fortepianu (Maciej Tomaszewski) i tancerza (Paweł Owsikowski).

Nie mogło zabraknąć tego, co w operze najbardziej fascynujące - płomiennych, pełnych emocji arii, podpartych wyjątkowym, żartobliwym komentarzem ich wykonawczyni. Węgorzewska przywołuje partie mściwej kochanki Dalili z "Samsona i Dalili", cyganki Azuceny z "Trubadura", córki faraona Amneris z "Aidy", Cherubina z "Wesela Figara", a także śpiewaczki Toski z opery "Tosca". Na finał spektaklu diva szykuje ekspresowy skrót z "Carmen" Bizeta - tytułowa partia namiętnej cyganki to przecież perła w koronie w artystycznym dossier każdej mezzosopranistki świata.

Spektakl składa się z fragmentów mówionych i śpiewanych, ale przepaści między jednymi a drugimi Alicji Węgorzewskiej nie udaje się pokonać. Momenty mówione wypadają znacznie słabiej, zwłaszcza, że w szalenie naiwny i ilustracyjny sposób tancerz dogaduje śpiewaczce, komentuje jej wywody lub zachowuje się jakby występował w nieudolnym, szkolnym kabarecie. Owsikowski lepiej odnajduje się w roli garderobianego mezzosopranistki (śpiewaczka podczas spektaklu kilkanaście razy zmienia pomysłowe kostiumy Natalie Olbiński), choć dopiero w tańcu, np. w scenie Samsona z Dalilą (choreografia Emila Wesołowskiego) stanowi mocny element spektaklu. Ozdobą przedstawienia od początku do końca pozostają za to obydwaj muzycy, z wielką łatwością wyczarowujący operowe standardy.

Trzeba pamiętać, że "Diva for rent" nie jest adresowana do bywalców gmachów operowych i jako projekt komercyjny, z wyraźnym edukacyjnym przesłaniem, sprawdza się znakomicie. Nawet jeśli artystka przez drobną niedyspozycję (przeziębienie) miała problemy z wysokimi tonami, jej głęboki, ciemny głos o czystej barwie jest dobrym narzędziem do prowadzenia tego nietypowego wykładu i recitalu w jednym.

- Część z państwa zrobiła w życiu absolutnie wszystko, żeby nie mieć nic do czynienia z operą. I części z państwa się to dotąd udawało - mówi na początku spektaklu Alicja Węgorzewska-Whiskerd. Widzom "Divy for rent" z pewnością celowe unikanie opery nie przyjdzie już tak łatwo.



Łukasz Rudziński
Trojmiasto
9 lutego 2012
Spektakle
Diva for Rent