Divy na telebimie
Jutro zakończy się trwający od tygodnia XXXIII Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy. W koncercie finałowym, zatytułowanym "Wielka sława to żart", wystąpią gwiazdy polskiej sceny operetkowej.Imprezy festiwalowe jak co roku cieszą się ogromnym powodzeniem. Bilety na niektóre koncerty zostały sprzedane już przed rozpoczęciem festiwalu. Dlatego też organizatorzy postarali się, by koncert finałowy był transmitowany za pośrednictwem telebimu ustawionego na krynickim deptaku. W sumie (na żywo i na telebimie) finał obejrzy 4-5,5 tys. osób.
Zdaniem Bogusława Kaczyńskiego - dyrektora artystycznego, najciekawszymi wydarzeniami tegorocznego festiwalu były jak dotąd: koncert inauguracyjny "Hymn miłości" (wybór francuskich arii operowych i operetkowych - m.in. Saint-Saensa, Bizeta i Offenbacha) oraz "Cyganeria" Pucciniego w wykonaniu zespołu Opery Śląskiej pod dyr. Tadeusza Serafina, zwłaszcza występ Dariusza Serafina odtwarzającego rolę Rudolfa.
Dobrze przyjęty został także "Baron cygański" Jana Straussa w wykonaniu zespołu Teatru Muzycznego w Łodzi oraz monodram Joanny Rawik - literacko-muzyczna opowieść o życiu Edith Piaf.
Dzisiejszy koncert wypełnią najpiękniejsze pieśni i arie z dzieł scenicznych Stanisława Moniuszki (w tym roku przypada 180. rocznica urodzin kompozytora), festiwal zakończy w niedzielę parada gwiazd operetki "Wielka sława to żart".
Organizatorzy postanowili także oddać cześć Fryderykowi Chopinowi - z okazji 150. rocznicy śmierci kompozytora, jego pieśni wykonał wczoraj Juliusz Ursyn Niemcewicz. Festiwalowi towarzyszą spotkania z osobistościami świata kultury: Conradem Drzewieckim - wybitnym polskim tancerzem, Mieczysławem Wojnickim - nestorem polskiej sceny operetkowej, pisarką Barbarą Wachowicz, a także aktorem Januszem Zakrzeńskim, który na jednym z takich spotkań recytował poezję Norwida, opowiadał o swoich rolach, sypał anegdotami i śpiewał (m.in. partie Teviego ze "Skrzypka na dachu").
Krynicki festiwal jest jedną z najstarszych i największych imprez muzycznych w Polsce. Tegoroczny do końca stał pod znakiem zapytania, w czerwcu tego roku Krynicę nawiedziła bowiem powódź. Ostatecznie zmieniono jedynie termin i program festiwalu, zatem i w tym roku Krynica była miastem "z Kiepurą w herbie".
NW
Rzeczpospolita
11 września 1999