Dobre życie gdzieś tam czeka

Żyjemy w czasach w których tematyka LGBT jest bardzo popularna. Wielu autorów rożnych dziedzin sztuki sięga aktywnie w te rejony czyniąc ze swych bohaterów przedstawicieli rzeczonego środowiska. Pozycja wpisująca się w ten trend jest spektakl chłopacy w reżyserii Krzysztofa Zyguckiego. Przedstawienie owo jest debiutem dla tego młodego twórcy na deskach Teatru Śląskiego.

I jest to debiut nad wyraz udany, który sięga po tekst Douglasa Stuarta, przenoszący nas 30 lat wstecz, udowadniając, że homoseksualizm jest tematem uniwersalnym. Autor osadził swoje dzieło w nieprzyjaznym nurtowi brudnym mieście, pełnym przemocy i nietolerancji. Czy w takim miejscu ma szansę przetrwać uczucie dwójki mężczyzn?

Mungo (Paweł Kruszelnicki) to młody chłopak żyjący szkockim Glasgow w burzliwych latach 90. Mieszka z siostrą i matką, która ma przykry zwyczaj znikania co jakiś czas na kilka tygodni. Jest też jeszcze brat Hamish (Maciej Kamiński), który próbuje z Mungo stworzyć prawdziwego mężczyznę. Takiego, który będzie w stanie walczyć z wrogimi gangami „Katoli" z drugiej części miasta. Tyle tylko, że Mungo nie widzi w tym sensu i woli spędzać czas z nowo poznanym Jamesem (Jan Jakubik). Podczas gdy chłopacy stają się sobie coraz bardziej bliżsi, sytuacja w mieście robi się napięta co eskaluje wielką bójka zwaśnionych stronnictw.

Scena kameralna Teatru Śląskiego w Katowicach idealnie nadaje się do przedstawienia sztuki takiej jak „Chłopacy". Widzowie przebywają tu w bezpośredniej bliskości aktorów, wręcz na wyciągnięcie ręki. Odpowiada to skutecznie naturze samej sztuki, która jest dynamiczna oraz bardzo emocjonalna. Scenografia prawie nie istnieje lecz to tylko daje pole do popisu artystom, którzy sami muszą zapełnić puste przestrzenie. Robią to w sposób tyle skuteczny ile efektowny. Mamy także okazję obserwować na żywo reakcje innych członków publiki co także może być ciekawym doświadczeniem teatralnym.

„Chłopacy" opowiada o zakazanym uczuciu dwójki chłopaków. Motywy LGBT nie są jednak jedynymi jakie można dostrzec w sztuce Krzysztofa Zyguckiego. Mamy tu bowiem o wiele głębsza analizę ówczesnej sytuacji panującej w robotniczej, szkockiej metropolii. Reformy Margaret Thatcher, które doprowadziły wielu ludzi do biedy oraz wyrosłe na tym podłożu frustracja i gniew stanowią barwne tło dla głównej akcji dramatu. Na związek Mungo i Jamesa spory wpływ ma także ich sytuacja rodzinna. Wątki familijne są tu równie ważne jak kwestie LGBT. Twórcy w idealnych proporcjach łączą różne wątki, aby stworzyć pełnoprawną, wiarygodną i autentyczną całość.

Ciekawym i wartym wspomnienia elementem spektaklu jest wplecenie przez autorów do jego treści szesnastowiecznej sielanki pasterskiej „Piękny pasterz" Jacquesa de Fontany'ego. Ma to miejsce w drugiej części przedstawienia i może stanowić dla niejednego widza nie lada niespodziankę. Głównie z uwagi na stylistyczną odmienność fragment ten może uchodzić za niepasujący do ogólnego klimatu sztuki.

Jestem jednak innego zdania. Uważam bowiem, że sekwencja ta wprowadza ożywczy powiew oraz pełni funkcję potrzebnej odskoczni dla trudnego i momentami ponurego wydźwięku spektaklu. Jest niczym promień słońca przebijający się poprzez zachmurzone niebo nietolerancji i osamotnienia, będąc jednocześnie obietnicą dobrego, lepszego świata, który gdzieś tam oczekuje na bohaterów.



Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
23 kwietnia 2025
Spektakle
Chłopacy