Doskonałe aktorstwo w "chropowatym świecie"

Ponad 70 ról w spektaklach na bydgoskiej scenie Małgorzaty Witkowskiej i tyle samo zindywidualizowanych postaci scenicznych. Każdej z nich aktorka dała odrębne życie. Określiła tożsamość. Wprowadziła do pamięci widzów.

Spowiedź Christiane B.

Zaraz po ukończeniu studiów jako absolwentka PWST we Wrocławiu, została zaangażowana do Teatru Polskiego w Bydgoszczy i debiutowała rolą Siostry Blanki w "Dialogach Karmelitanek" Bernanosa Georgesa w reżyserii Przemysława Basińskiego w listopadzie 1990 roku. Dwa lata później Leszek Polessa adaptuje i reżyseruje światowy bestseller "My, dzieci z Dworca ZOO". W jego scenicznej wizji kilkunastoletnią narkomankę Christiane F. mogła zagrać tylko Małgorzata Witkowska. Premierowy wieczór zamienił się w spowiedź dziewczyny, która całkowicie poddała się nałogowi. Tego wieczoru nie tylko narodziła się na bydgoskiej scenie, ale przede wszystkim pokazała, że potrafi skupić na sobie uwagę widzów. W spektaklu mającym znamiona monodramu Małgorzata Witkowska zaprezentowała szerokie bogactwo środków aktorskich. Mimiką, głosem tworzyła poczucie beznadziejności i przerażającej samotności zagubionej dziewczyny. Zbudowała postać, której dała swoją twarz, transformowała ją przez własne wnętrze, uwiarygodniała jej osobowość. Ta kreacja wpisała się na stałe w pamięć widzów.

"Najpopularniejsza aktorka sezonu"

Ale reżyserzy nie dają Małgorzacie Witkowskiej chwili wytchnienia. W roku 1993 występuje w czterech wielkich przedsięwzięciach teatralnych realizowanych w Teatrze Polskim. Jako Klara w "Zemście" A. Fredry w reżyserii Józefa Fryźlewicza; w roli Fritzi i Girlsy w "Cabarecie" J. Kandera, w reżyserii Andrzeja M. Marczewskiego czy w roli Anioła w "Betlejem Polskim" L. Rydla w reżyserii Andrzeja Rozhina. Z każdej jej następnej roli emanuje coraz bardziej interesujący warsztat technik aktorskich. Małgorzata Witkowska fascynuje publiczność dojrzałym wcielaniem się w grane postaci. Taka interpretacja prowadzi aktorkę w dynamicznym tempie przez lata dziewięćdziesiąte Teatru Polskiego. Jest to czas w jej życiu zawodowym wart podkreślenia, bowiem jest wzbogacany i charakteryzowany poprzez coraz to bardziej fantastyczne stosowanie nośników gry scenicznej. Nic zatem dziwnego, że w tym okresie jej tytułowa bohaterka w spektaklu "Balladyna" J. Słowackiego w reżyserii Andrzeja Waldena w 1997 roku jest wielowymiarową postacią, zaskakującą widza przeżywanymi stanami psychicznymi. Dwa lata później w "Pokoju rodzinnym" A.R. Jr Gurneya, w reżyserii Marcina Sławińskiego, gra rolę Salwy, Dziewczyny, Ellie i w jednej z nich transformuje się w staruszkę. Sposobem poruszania się, gestami, barwą głosu i jego modulacją wygrała przesłanie spektaklu - bezcenną wartość rodzinnego życia z pokolenia na pokolenia toczącego się wokół ogromnego stołu w rodzimym domu.

W tym też to czasie kunszt aktorski Małgorzaty Witkowskiej zostaje doceniony przez bydgoszczan. Aktorka wygrywa plebiscyty i kilkakrotnie zostaje uhonorowana mianem "Najpopularniejszej aktorki sezonu". Począwszy od ważnej nagrody im. Hieronima Konieczki, patrona Teatru Polskiego, dla wyróżniającego się w sezonie młodego aktora, na "Złotej Masce" przyznawanej przez ówczesny "Dziennik Wieczorny" kończąc.

Brawurowa Kasia z "Poskromienia złośnicy"

Kolejną dekadę w Teatrze Polskim Małgorzata Witkowska otwiera rolą Katarzyny w "Poskromieniu złośnicy" W. Szekspira w reżyserii Adama Orzechowskiego. Jej Katarzyna uwiodła widzów niezwykłą energią i spontanicznością. Dziewczęcym wdziękiem i jednocześnie dojrzałą kobiecością. Eksponowaniem świadomości płci i pewnością swoich wartości. Jakże ciekawa i barwna była to postać. A Belinda Blair? Udział w spektaklu "Czego nie widać" M. Frayna w reżyserii Adama Orzechowskiego ujawnił ogromne pokłady talentu komediowego aktorki. Zwariowany i szalony klimat farsy wiele zawdzięczał postaci przez nią granej.

Skok na bungee

Następne lata w teatralnym życiorysie Małgorzaty Witkowskiej rozpoczynają się nadzwyczaj interesująco. Otwiera go rola matki w spektaklu "Babel" Elfriede Jelinek w reż. Mai Kleczewskiej. Po niej następuje "Burza" W. Szekspira, też w reż. Mai Kleczewskiej; rola nieuleczalnej kobiety w "Podróży zimowej" Elfriede Jelinek i w tej samej reżyserii, a po niej kreacja w spektaklu "Cienie. Eurydyka mówi" tej samej pary twórczyń. Te cztery kreacje przyniosły Małgorzacie Witkowskiej nie tylko miano aktorki duetu Jelinek - Kleczewska, ale przede wszystkim stały się egzemplifikacją jej interesującego warsztatu aktorskiego. Zresztą sama aktorka przyznaje, że praca z Mają Kleczewską jest dla niej niewątpliwie najważniejszym artystycznym spotkaniem, punktem zwrotnym. - Świat, jaki proponuje Maja jest szorstki, chropowaty, niezwykle dojmujący - wspomina. - Pracę z nią można tylko porównać do zawodowego i osobistego "skoku na bungee". Po spotkaniu z takim reżyserem zmienia się nie tylko myślenie o teatrze, o swojej w nim roli, ale także i o rzeczywistości, o sobie i "byciu" w szerokim kontekście. I dodaje - Inspirujące dla mnie jako aktorki i człowieka było również spotkanie z Barbarą Wysoką oraz Michałem Zadarą.

W świecie dzieci i młodzieży

Obszar teatru dla dzieci to szczególnego rodzaju miejsce na artystycznej mapie aktorki. Stworzyła w nim Małgorzata Witkowska wiele niezapomnianych ról. Wystarczy przypomnieć rolę Ani w spektaklu "Ania z Zielonego Wzgórza" w reż. Leszka Polessy, tytułowego Pinokia w reż. Jerzego Wojtkowiaka czy ostatnio udział w "Szelmostwach Lisa Witalista" w reż. Łukasza Gajdzisa. Lecz aktorka kontaktu z młodą widownią nie ogranicza tylko do teatru. W połowie lat 90-tych Szkoła Podstawowa Nr 5 w Bydgoszczy zaprasza Małgorzatę Witkowską do wielu artystycznych projektów. Podczas licznych wieczorów poetyckich, promujących twórczość uczniów, interpretuje wiersze, uświetnia uroczystości związane z patronem Jerzym Sulimą-Kamińskim, a przede wszystkim prowadzi warsztaty teatralno-terapeutyczne w ramach grantu przyznanego przez Fundację Batorego.

Sceniczne podróże

Kreowanie ról to podróż od postaci do postaci. To bycie w przeróżnych sytuacjach i zdarzeniach. To wyzwalanie w sobie emocji, których czasami się nie przeżywa. Scena staje się terenem nowych doświadczeń. Aktor to medium przez które płyną obce słowa i przeżycia. Ale tylko z pozoru. W scenicznych bowiem kreacjach postaciom funkcjonującym dotychczas w scenariuszu aktor daje barwę swego głosu, kolor oczu. Tak stało się z postacią Marty w "Fauście" J. Goethego w reżyserii Michała Borczucha. - Faust oraz Michał Borczuch to moja najnowsza fascynacja - mówi aktorka, wspominając niedawną premierę w Teatrze Polskim. - Ale też fascynująca i niezwykła była podróż, w którą zabrała mnie Ewelina Marciniak reżyserująca "Skąpca" Moliera. Ewelina to drobniutka i delikatna kobietka o niewyobrażalnej sile, wyobraźni oraz osobowości.

Dramat, tragedia, groteska

Z najnowszych inscenizacji warto również przypomnieć kreację Stefci Rudeckiej z "Trędowatej" Mniszkówny, zaadaptowanej na scenę przez P. Sztarbowskiego, w reżyserii Wojciecha Farugi. Aktorka stworzyła ciekawy psychologicznie portret dojrzałej kobiety, konstruowany wieloma interesującymi i zróżnicowanymi środkami aktorskimi. - Wspaniale przez Witkowską zagrana jest też scena obłędu. Aktorka sięga tu po środki z różnych gatunków wyjęte - z dramatu, tragedii, delikatnej groteski i łączy je w przejmujący portret kobiety osaczonej, wstrząsając widzami bardziej, niż niejedna hamletowska Ofelia. Bo też jej tragedia jest głębsza. Dotyka bowiem kobiety dojrzałej zakochanej w młodszym mężczyźnie. Takie jest założenie realizatorów. I ono ma być w tym spektaklu większym, niż różnice klasowe, problemem. A Witkowska rewelacyjnie tę przekazaną różnicę wieku wygrywa. Aktorsko stoi na czele wszystkich poniewieranych i tłamszonych w sztuce kobiet. A jest ich trochę ()" - napisała Anita Nowak w recenzji tego spektaklu.

Nieustanna konfrontacja ze światem

I jeszcze jedna bardzo ważna kreacja. A jest nią Katarzyna Paprocka z teatralnej serii "Historii Bydgoskich" Artura Pałygi, w reż. Pawła Łysaka. Małgorzata Witkowska wciela się w rolę bydgoskiej mieszczki oskarżonej bezpodstawnie o uprawienie czarów oraz współcześnie żyjącej kobiety spędzającej czas wolny w ogródku działkowym. Ten tak na wskroś "bydgoski" monodram promieniuje wszystkim, co przez lata stworzyło tak charakterystyczny dla niej styl. Ma też w sobie dwadzieścia pięć lat pobytu aktorki w naszym mieście. I to również ma niemały wpływ na klimat spektaklu.

Aktorstwo Małgorzaty Witkowskiej bezustannie konfrontuje się ze światem, jaki poprzez kreowane postaci wprowadza na teatralną scenę. Ten osobliwie ciekawy emocjonalnie i zawodowo dualizm daje ogromne szanse na nieskończone sprawdzanie swego zawodowego warsztatu. Jest jak dwa kolory, jak czarny i biały, które poszukują dla siebie miejsc, by wywołać kontrast i stworzyć przestrzeń nie do końca wypełnioną tajemnicą. Ukrywa się w niej również energia zagranych ról i marzenia o następnych.



Ilona Słojewska
Teatr dla Was
1 października 2015