Doskonałość tworzenia

Z perspektywy widza dwóch zaprezentowanych w tym sezonie spektakli Konrada Dworakowskiego śmiało można stwierdzić, że łódzki Teatr Lalki i Aktora "Pinokio" miał wielkie szczęście, że jego dyrektorem został właśnie ten twórca. Po bardzo dobrym "Pinokiu" Konrad Dworakowski wyreżyserował "Historię występnej wyobraźni" - powołał do życia zachwycający wizualnie świat, który powstał z inspiracji twórczością Brunona Schulza. To jedno z najlepszych przedstawień, jakie powstały w tym sezonie w Łodzi

Tym spektaklem łódzki „Pinokio” powrócił do tradycji teatru dla młodzieży i dorosłych, ale „Historia występnej wyobraźni” jest przedstawieniem niezwykłym, zasługującym na uwagę nie tylko z tego powodu. To doskonały przykład perfekcyjnie dopracowanego widowiska, w którym zachwycająca warstwa wizualna idzie w parze z porywającą, graną na żywo muzyką (skomponowaną przez Piotra Klimka, wykonywaną przez zespół Bubliczki, który po raz pierwszy grał podczas spektaklu teatralnego) i - co najważniejsze - treścią. Seria obrazów układa się w poetycką, pełną metafor opowieść o procesie tworzenia, o tym, co stwarza nas na co dzień, co decyduje o tym, jacy jesteśmy. Dzieciństwo wyposaża nas na całe życie, a wspomnienia kształtują nasze postrzeganie - Bóg ukształtował człowieka, rodzice stwarzają (zazwyczaj swoimi nieświadomymi zachowaniami) osobowości własnych dzieci, my natomiast wpływamy na to, jacy są inni ludzie, jesteśmy częścią społeczności, na której oblicze mamy wpływ. W spektaklu Konrada Dworakowskiego rzeczywistość „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod klepsydrą” Schulza zostaje twórczo przetworzona. Narratorem opowieści jest syn, głównym bohaterem natomiast ojciec - Jakub, który powoli oddala się od swojej rodziny, uciekając w pracę (jest księgowym). Relacja rozczarowanego syna, jego tęsknota za więzią z ojcem przyjmuje formę fascynującej opowieści, traktatu o procesie twórczym, którego efektem, ale i uczestnikiem, jest każdy człowiek. Fakt, iż reżyser pracował nad spektaklem wraz ze swoim ojcem (Andrzej Dworakowski jest autorem scenografii) staje się interesującym komentarzem do poruszanej w przedstawieniu problematyki. 

Przedstawienie zaczyna się już w foyer, gdzie trzy ubrane w garnitury kobiety z kamienną twarzą chodzą wśród przybyłych na spektakl widzów i miarkami krawieckimi mierzą ich głowy, stopy, plecy oraz pozostałe części ciała, a także elementy ubioru. Chwilę potem publiczność zajmuje miejsca na widowni, mogąc podziwiać wynik pracy artystów. Niezwykle efektowna jest wideoscenografia - projekcje wyczarowują na scenie m.in. oko Boga, który obserwuje ludzi w każdym miejscu i o każdej porze. Duże wrażenie robi scena, w której jeden z aktorów przerzuca strony księgi, po których kroczy mężczyzna (jego wizerunek jest rzutowany na książkę za pomocą projekcji wideo) - tworzy to piękną, czytelną metaforę obrazującą drogę, podczas której każdy człowiek zapisuje kolejne karty księgi swojego życia. Natomiast monochromatyczna, mroczna scenografia w pełni oddaje klimat prozy Schulza. Części ludzkiego ciała porozwieszane na różnych wysokościach co jakiś czas współtworzą ludzki organizm. Każdy z elementów animowany jest przez innego aktora, dzięki czemu z jednej strony ukazane jest rozczłonkowanie człowieka, z drugiej natomiast jego doskonałość - fakt, że ciało i osobowość każdej ludzkiej istoty jest wypadkową tylu współistniejących ze sobą elementów świadczy o naszej niezwykłości. Tekstem, na którym w znacznym stopniu opiera się warstwa znaczeniowa przedstawienia jest „Traktat o manekinach albo wtóra Księga Rodzaju” Schulza, w której autor pisał, że „materii dana jest nieskończona płodność”. Tym spektaklem Konrad Dworakowski udowodnił, że teatr jest miejscem, które - przy odpowiednim uruchomieniu pokładów naszej wyobraźni - może stać się świątynią tworzenia, miejscem, w którym każdy ma szansę poczuć się Demiurgiem, bez względu na to, czy znajduje się na scenie, za kulisami, czy na widowni.

O „Historii występnej wyobraźni” nie można powiedzieć, że grana jest wyłącznie w żywym planie - aktorzy częstokroć animują same głowy, będące uosobieniem bohaterów, innym razem widzimy aktorkę, która swój tułów łączy z dwoma masywnymi, gipsowymi odnóżami. To przemieszanie, zróżnicowanie form wpływa na atrakcyjność przedstawienia pokazując, że rzeczywiście - zgodnie z tytułem spektaklu - główną rolę odgrywa tu wyobraźnia. Słowo pełni w przedstawieniu zdecydowanie drugorzędną rolę, widzowie zostają zaproszeni do świata plastycznych wizji, które w swą naturę wpisaną mają pewną wieloznaczność, możliwość  interpretacji. Z jednej strony reżyser stworzył spójną historię, z drugiej jednak pozostawił widzowi pole do własnych działań, które pomogą w dookreśleniu poszczególnych scen. W przepływających przed naszymi oczami obrazach odnaleźć możemy elementy własnych wspomnień, fragmenty świata, który jest nam bliski.

„Historia występnej wyobraźni” nie jest spektaklem, który komentuje świat wokół nas, to widowisko, które każde nam skierować uwagę na nasze wnętrze, zanurzyć się w głąb siebie. Tym samym przypomina, że jedną z podstawowych funkcji teatru nie jest tworzenie publicystycznych komentarzy, ale rozwijanie wyobraźni, wzbogacanie własnej osobowości. I za to widzowie z pewnością będą wdzięczni twórcom przedstawienia.



Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
10 maja 2010