Drag queen spod różowej latarni

Patty Diphusa - teatralne porte-parole Pedro Almodóvara - kusi scenicznym skokiem w bok do alkowy pełnej neonowych świateł, brokatowego przepychu oraz lubieżnych skrętów języka

Z drapieżną frywolnością puszcza oko do widzów i zamienia definicję słowa perwersja w ociekający zmysłowością czyn.

Ekscentryczna gwiazda filmów soft porno to personifikacja wszystkich kart kamasutry, która uwodzi, kręci na palcu pukle różowych włosów, gra na emocjach publiczności i zaznacza, że w świecie takich kuriozów jak ona – wszystko oblane jest plastikowym lukrem sztuczności, a uczucia wliczone są w filmowy budżet bądź „świadczone” za dodatkową opłatą. Wraz z uświadomieniem sobie tragizmu własnej egzystencji tej „ponętnej grotesce” spada z twarzy pudrowa maska zakłamania, natomiast z głowy zsuwa się barokowa (jaskrawo różowa) peruka. Zaczyna się wtedy – iście pątniczy – rachunek sumienia oraz rysowanie obscenicznym słowem „Świata P.” – prowokacyjnego, podstępnego, pochodzącego z perwersyjnej sfery profanum… Bohaterka nie traci jednak niczego ze swego kusicielskiego tonu i pełnej erotycznych podtekstów dosadności. Wzrusza obnażeniem własnych słabości, nie ucieka od bulwersowania widowni dwuznacznymi pytaniami. Co więcej, ta uwspółcześniona Kolumbina, otwiera przed publicznością nie tylko wnętrze swojej duszy, ale także turkusowy kuferek, z którego wyłania się jej najlepszy przyjaciel – szklany wibrator.

Ten niesztampowy monodram jest kwintesencją ludzkiego istnienia. Pełnego nagłych zwrotów akcji, namiętnych uniesień oraz ordynarności. To pikantna humoreska dla koneserów dwuznacznych anegdotek oraz osób, których nie gorszy potężna dawka przaśnego humoru, notabene wyssanego prosto z najlepszych filmów Pedro Almodóvara, takich jak Kobiety na skraju załamania nerwowego czy Volver. Budząc skrajne emocje i działając niczym afrodyzjak, Patty Diphusa skłania do zastanowienia się nad granicami ludzkiej pruderii oraz dobrego smaku. Ponętnie rozchylając kolana i trzepocząc swymi kuriozalnymi rzęsami – zaprasza do hedonistycznej wycieczki po zakrętach własnego życia. I krzyczy (z wyrafinowaniem godnym kurtyzany), że kobieta spełniona – to ta mająca w szklance whisky wszystkie zasady współczesnej ars amandi. Publiczność, która zostaje niecnie wciągnięta w ten egzystencjalny taniec go-go, w pierwszych sekundach wstydliwie odwraca wzrok od sceny, jednakże już po chwili nuci z zacięciem słowa hymnu spektaklu – I will survive.

Patty Diphusa to kontrowersyjna nauczycielka, która oswaja widzów z odmiennością, kiczem i samotnością. Po tej godzinnej lekcji tolerancji pozostaje tylko zadać sobie pytanie: czy polska dulszczyzna jest gotowa na takie unikatowe katharsis?



Marta Małkińska
teatrakcje.pl
25 czerwca 2011
Spektakle
Patty Diphusa