Drżenie szkła
Zaczyna się od kolejnych linijek wiersza "Lokomotywa" Juliana Tuwima. Potem w jednej chwili te delikatne słowa zmieniają się w dzban napełniony strachem, ciemnością, przerażeniem. Drgają niczym szkło, które ma zaraz pęknąć pod wpływem dźwięku.„Szafa” Teatru Barakah jest opowieścią o zamknięciu, przerażeniu, ostrym świetle. Będąc zbiorem fragmentów prozy Olgi Tokarczuk, Hanny Krall oraz tekstów własnych Moniki Kufel i Marcina Białego prezentuje wachlarz różnorodnych nastrojów, przeżyć, nie tracąc przy tym spójności. Wszystko łączy się w silny i spójny spektakl podszyty niepokojem i połączony „Lokomotywą” Juliana Tuwima, przedstawioną w niezwykłym kontekście.
Obecność dźwięków i odgłosów staje się niemal fizyczna przez reakcje aktorki. Łączy je z emocjami, gestami, umieszcza w konkretnej sytuacji, opowieści. Słowa przechodzą w pieśń wypełniającą pomieszczenie i przenoszącą do kabaretu, świata dziecinnej fantazji, po to tylko, aby w kolejnej minucie zrobić voltę zatapiając aktorkę w mroku. Silne kontrasty światłość- ciemność, pogłębione przez skąpość oświetlenia, poprzez ich selektywność potęgują uczucie zamknięcia, zagrożenia.
Niezwykła w spektaklu jest bliskość widza i aktora. Zanurza się go w niczym nieprzedzielony kawałek przestrzeni - klaustrofobiczna sala, krzesła ustawione na wykafelkowanej podłodze. Wchodząc, przechodzi obok potężnej szafy. Siadamy naprzeciwko i przyglądając się podniszczonym, brązowym drzwiom, przywodzącym na myśl te zwaliste monstra z domów pradziadków. Pewnie kiedyś się w nich chowano, dla zabawy albo z innego powodu?
Monodram jest obrazem pamięci, gdzie dziecinne wierszyki łączą się z okrutnymi obrazami pogromu. Jednak nie ogranicza się do przeżyć II Wojny Światowej, wykracza poza tą tematykę przechodząc w metaforę ciemności, ukrycia, strachu, uwięzienia. Rzadkim jest taka różnorodność, bogactwo motywów, wrażeń, w tak krótkim dziele.
„Szafa” jest stłumieniem świadomości pochłaniającym widza. Monika Kufel prezentując te skrajne stany emocjonalne jest wyczulona na każdy dźwięk. Powoli wynurza się z szafy i gdy otwiera drzwi pozwala im się w pełni odchylić ze skrzypnięciem, które przeszywa. Odgłos słów rezonuje bez końca w tym małym pomieszczeniu - stoimy nad przepaścią lub sekundę przed pęknięciem drżącego szkła.
Justyna Stasiowska
Dziennik Teatralny Kraków
2 maja 2009