Duch i jego siedziba

Po trzech latach narad, negocjacji i sprawdzania warunków Społeczny Komitet Wsparcia Budowy Opery Bałtyckiej podjął na ostatnim spotkaniu jednomyślną decyzję o lokalizacji obiektu naszych marzeń - pisze Marek Weiss, reżyser i dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku, na swoim blogu.

Ponieważ zgodni są w tej sprawie również obaj najważniejsi decydenci, czyli Marszałek Województwa Pomorskiego oraz Prezydent Gdańska, wygląda na to, że być może jeszcze za naszego życia nowa opera metropolitalna, zwana dzisiaj Bałtycką, stanie nad brzegiem kanału portowego, jak przystoi w każdym morskim mieście.

Wyobrażam sobie jak piękny będzie widok, od dzisiejszego Centrum Solidarności poprzez perspektywę przyszłej Drogi do Wolności, ku niezwykłej, śmiałej architekturze Opery wyłonionej w międzynarodowym, na najwyższym światowym poziomie, konkursie, w którym wezmą z pewnością udział również polskie zespoły architektów. Wśród nich, mam nadzieję, znajdzie się ta ekipa z Politechniki Gdańskiej, której młodzi twórcy zachwycili mnie swoją śmiałą wizją. Teraz rozpocznie się żmudny proces gromadzenia środków na to przedsięwzięcie, do którego nie wszyscy są przekonani, ale wierzę, że jego entuzjastom w ciągu najbliższych lat uda się przekonać sceptyków, a nawet zagorzałych przeciwników inwestycji kulturalnych, do tego, że bez nich nasz skok cywilizacyjny tej epoki będzie niepełny.

Będzie pozbawiony zwieńczenia przynależnego każdej cywilizacji od starożytnych Egipcjan i Majów, jakim są budowle wyższej niż domy mieszkalne, centra handlowe, szpitale i fabryki, użyteczności publicznej. Kiedyś takim zwieńczeniem były budowle sakralne świadczące o kulcie bogów, czy boga jedynego. To one wyznaczały kierunek estetyki danej epoki. Piramidy czy gotyckie katedry promieniowały swoją mocą nie tylko na okolicznych mieszkańców dając im powód do dumy i skupiając ich wokół siebie, ale również na przybyszów z dalekich krajów, którzy potem sławili miasto, w jakim tak cudowne dzieło rąk ludzkich zostało wzniesione. Z czasem pałace władców, czy później siedziby władz przejęły tę zaszczytną funkcję. Parlament w Londynie, czy Budapeszcie, Kreml, czy Kongres w Waszyngtonie są bezdyskusyjnymi wizytówkami metropolii i swoją niepowtarzalną formą świadczą o poziomie duchowym pokoleń wychowanych w ich cieniu. Takimi wizytówkami w ostatnich czasach stają się również gmachy oper. To miejsca, gdzie sztuka operowa będąca syntezą muzyki, teatru, plastyki i humanistycznego przesłania fundującego ludziom poczucie harmonii, godności i wielu innych podstawowych wartości, staje się substytutem sacrum w laicyzującym się świecie. Takie "świątynie" sztuki w wielu miastach wysuwają się na plan pierwszy w funkcji reprezentowania jakości i stylu danej społeczności. Tak jest w Wiedniu, Nowym Jorku, Paryżu, Kopenhadze, czy zawsze przywoływanym z tej okazji Sydney, gdzie opera stała się niezwykłym znakiem rozpoznawczym całego kontynentu Australii.

Nieufni powiadają, że gdzież nam do Sydney z naszym ubóstwem, mizernym zapleczem technicznym i jeszcze mizerniejszym zapleczem kultury muzycznej. Nie zgadzam się z nimi. Uważam, że stać nas na przepiękne, niezwykłe osiągnięcia w dziedzinach artystycznych. To prawda, że nie można chwalić się w tej sferze jakąś obfitością dokonań. Ale od czasu do czasu zdarzają się w naszej muzyce, teatrze, czy filmie światowe sukcesy, które napawają nadzieją, że lamenty o upadku kultury polskiej są być może przedwczesne. To prawda, że większość populacji woli mecze, seriale, dyskoteki i koncerty na placach polewane piwem, ale to nie większość wytyczała plany piramid i katedr, pałaców i parlamentów. To nie większość decydowała o tym, że ubogi Mozart stał się nieśmiertelny, a popularny w tym czasie Salieri przestał po śmierci istnieć. To nie większość decyduje o przejściu gotyku w barok i klasycyzmu w romantyzm. To nie większość decyduje o tym, czy budować teatry, czy już tylko szpitale i sklepy. Nawet w naszej cudownej demokracji musi być grupa rozumiejących potrzeby ducha i biorących odpowiedzialność za wspieranie go finansowo. To wybrani demokratycznie przywódcy muszą mieć odwagę podejmowania niepopularnych decyzji i wizję przyszłości, w której być może nowa Opera w Gdańsku stanie się nie tylko centrum wysokiej sztuki muzycznej i teatralnej, ale również zachwycającą wizytówką całego Pomorza.



Marek Weiss - Grzesiński
www.operabaltycka.pl/blog
17 lutego 2015