Dużo hałasu o nic

"Kto nie ma, nie płaci" to zrealizowana w Teatrze Nowym w Łodzi sztuka autorstwa Dario Fo, włoskiego skandalizującego satyryka. Niestety, widowisko w Nowym, choć zabawne, niewiele ma wspólnego z satyrą czy skandalem

Akcja przedstawienia rozgrywa się w mieszkaniu włoskiej rodziny, w czasie gdy w sklepach nieustannie rosną ceny a przeciętni ludzie przestają wiązać koniec z końcem. Zdesperowane kobiety w czasie zakupów w supermarkecie buntują się i wychodzą nie płacąc. Jest wśród nich również jedna z bohaterek spektaklu – Antonia. Po powrocie do domu wpada w panikę i razem ze swoją przyjaciółką, Margheritą, próbują ukryć darmowe zakupy przed mężami.

Fabuła widowiska jest wystarczająco zabawna, aby przy pewnej sprawności aktorów i reżysera, rozśmieszyć publiczność. Tak też dzieje się w Teatrze Nowym. Komediowa gra artystów, wręcz slapstickowe chwyty, tempo akcji – wszystko to sprawia, że widownia ogląda „Kto nie ma, nie płaci” z widocznym entuzjazmem.

Duże brawa należą się Piotrowi Bikontowi za utrzymanie klimatu commedii dell\'arte, która była niewątpliwą inspiracją dla Dario Fo. Kostiumy i charakteryzacja, ale przede wszystkim gra aktorów i podział przedstawienia na krótkie epizody związane z konkretnymi gagami – to wszystko powoduje, że skojarzenia z commedią dell\'arte nasuwają się same.

Niestety, poza śmiechem i momentem odprężenia, widowisko zrealizowane w Teatrze Nowym, nie proponuje widzowi niczego więcej. Z politycznej satyry Dario Fo pozostała tylko lekka komedia. Zamiast wielkich idei, łódzkiej publiczności zaprezentowano niewyszukane żarty. Jest to tym bardziej rozczarowujące, że wymowa „Kto nie ma, nie płaci” jest dziś niezwykle aktualna. W czasach kryzysu, gdy wszystkie programy informacyjne prezentują telewidzom wizję bankrutującej Europy a pierwsze strony gazet zajmują opisy protestów „Oburzonych”, wybór sztuki Dario Fo wydaje się strzałem w dziesiątkę. Niestety, ten trafny pomysł dramaturgiczny nie został w pełni wykorzystany.

Być może publiczność chce takiego właśnie teatru. Reakcje widowni w Teatrze Nowym są w większości entuzjastyczne. Wydaje się jednak, że aby przygotować lekkie i przyjemne przedstawienie, które będzie dla widzów teatralnym odpowiednikiem sitcomów, nie trzeba koniecznie sięgać po autorów takich, jak Dario Fo. Do uzyskania podobnego efektu wystarczyłaby pierwsza z brzegu, porządnie napisana komedia. Obyłoby się bez zbędnego zadęcia i pozowania na twórców politycznej satyry i zaangażowanej społecznie sztuki.



Zofia Snelewska-Stempień
Dziennik Teatralny Łódź
30 listopada 2011