Dwanaście Stacji w rodzimym Opolu

Poemat Tomasza Różyckiego "Dwanaście stacji", który zdobył serca czytelników z całego kraju, powraca do rodzinnego Opola jako spektakl wyreżyserowany przez Mikołaja Grabowskiego. Słodko-gorzka opowieść o nostalgicznej podróży Kresowian wysiedlonych na opolskie ziemie, przenosi widzów do miejsc, w których kropla historii drąży wspomnienia, tworząc świat do którego warto powracać

Grabowski, po wystawieniu Pana Tadeusza - polskiej epopei narodowej w Teatrze Starym, pochylając się nad „Dwunastoma Stacjami” Różyckiego ukazuje, iż konsekwentnie sięga po historie, na kanwie prowincji, przeszłości i losów rodziny zanurzonej w tradycji. W obu opowieściach pojawia się zarówno nostalgia jak i tęsknota za „starymi, dobrymi czasami”, jak i czuła i prześmiewcza afirmacja prostych zwyczajów. Świat chylący się ku upadkowi ukazany jest w trywialny, chwilami ironiczny sposób. Wszystkie postacie, choć kanciaste i komiczne, wnoszą na scenę autentyczność, swojskość i odrębność.

Historia opiera się na niekończących się przygotowaniach do podróży Wnuka, potomka przesiedlonej rodziny z Kresów Wschodnich. Celem jego wyprawy są odwiedziny pobliskich krewnych i zorganizowanie wyjazdu w rodzime strony. Główna postać przedstawiona jest w spektaklu jako grupa czterech młodych osób, ubranych w kolorowe, ekstrawaganckie stroje, co sprawia iż cała historia nabiera nowoczesnego charakteru.

Trudny do przełożenia na język teatralny tekst, Garbaczewski wzbogaca sekwencjami filmowymi, co wydawać by się mogło pewnym nieprozumieniem. Jednak nie tutaj. Połączenie klasycznej formy teatralnej z fragmentami filmów wyświetlanych na ogromnym ekranie pozwoliły na wydobycie pewnych prozaicznych czynności i nadanie im należytego patosu. I tu sprawdza się powiedzenie, iż diabeł zawsze tkwi w szczegółach. W końcu to błahe momenty i detale z naszego życia zapisują się w pamięci najgłębiej. Fragment filmowy ukazujący celebrację przygotowania pierogów oddaje zarówno wagę tej czynności we wspomnieniach przedstawianej społeczności, jak i pozwala widzom wręcz poczuć w dłoniach lepkie ciasto i wrócić do smaku babcinych specjałów. Podobne znaczenie reżyser nadaje zakrapianym debatom podzielonym na wiele zabawnych gagów, uwypuklonej kresowej gościnności czy przywiązaniu do rodzinnych pamiątek. Popisowe sceny komediowego warsztatu bawią widownie do łez . Etiuda z zegarem czy fragment przedstawiający podróż niewygodnym pekaesem są zbudowane z wymagającym od formy zaangażowaniem i wysiłkiem, zarówno ze strony reżysera jak i aktorów.

Trzygodzinne widowisko stanowi nie lada ucztę dla miłośników talentu Różyckiego. Wszystkie smaczki zawarte w klasycznym już utworze poety zostają wydobyte z tekstu i podane w formie przejrzystej i przyjemnej dla odbiorcy. Reżyser pozwala publiczności zadurzyć się w zabawnych i sympatycznych bohaterach opowieści oraz sugeruje, by częściej skłaniać się ku rzeczom małym, ale jakże ważnym.



Katarzyna Majewska
Dziennik Teatralny Opole
12 października 2012
Spektakle
Dwanaście stacji