Dwugłos o Polsce

Spektakl "Polacy" wystawiony w Teatrze Polskim z okazji jubileuszu pracy artystycznej Olgierda Łukaszewicza, jest pozycją niezwykłą. To hipotetyczne spotkanie kard. Stefana Wyszyńskiego z Witoldem Gombrowiczem.

A przecież trudno o bardziej różne osobowości. Wielki autorytet duchowy i enfant terrible polskiej literatury. Aktorzy, Olgierd Łukaszewicz w roli kardynała i Radosław Krzyżowski jako Gombrowicz, mieli mimo wszystko łatwiejsze zadanie niż autor scenariusza Rafał Kosewski i reżyser spektaklu Gabriel Gietzky. "Zapiski więzienne" prymasa i "Dzienniki" Gombrowicza stanowiły materiał obszerny, ale trzeba było te monologi, przewidziane tu jako dialog, przystosować do wymogów teatru.

Więc oto widz wraz z bohaterami znajduje się w pędzącym pociągu, co symbolizuje podróż, jaką stanowiło życie bohaterów. W sensie dosłownym, ale też podróż duchową, w głąb siebie. Oponenci

szanują się nawzajem. I kiedy pada: "Kocham ojczyznę więcej niż własne serce", brzmi to wiarygodnie. Prymas, aresztowany w 1953 r., spędził trzy lata w więzieniu, ale ani na chwilę nie utracił nadziei, utrzymując, że brak męstwa jest początkiem klęski. Miał świadomość, jak potrzebne jest męstwo w czasach manipulacji i deprawacji. Mówił: "Polska jest jak kawałek suchego chleba, który

łamie się z trzaskiem na dwie części. Ale ta polskość to sacrum, wartość, za którą warto oddać krew, by ocalić naród. Droga do odkupienia wiedzie przez Kościół i moralność chrześcijańską"

Zgoła inaczej widzi to Witold Gombrowicz. Jego "Dzienniki", pisane w latach 1953-1969, były, jak chcą niektórzy, dynamitem podłożonym pod kulturę polską. Choć deklarował: "Jestem Polakiem, jestem nasycony polskością, nie ma mnie bez Polski" to zaraz dodawał: "ale też gardzę tą Polską, która nie pozwala mi być sobą". Zderzenie służby narodowi ze skrajnym indywidualizmem. Jednak mamy przekonanie, że przemawia przez bohaterów patriotyzm w najczystszej postaci.



Hanna Karolak
Gość Niedzielny
30 czerwca 2014
Spektakle
Polacy