Dziś w TVP Kultura kultowy "Cholonek"

Premiera "Cholonka" wg Janoscha obyła się, w katowickim Korezie, w 2004 roku, ale przedstawienie do dziś cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Tak długie życie spektaklu, w dodatku w niezmienionej obsadzie, to w teatrze rzadkość. - Praca nad spektaklem była czystą przyjemnością, towarzyszyła nam bowiem jakaś wyjątkowo dobra energia - wspomina Robert Talarczyk, autor adaptacji "Cholonka", reżyser i odtwórca tytułowej roli.

Dziś (8 maja, godz. 20.20) telewizyjną rejestrację "Cholonka" pokaże TVP Kultura.

Ilu dokładnie widzów obejrzało spektakl, nie wie nawet Mirosław Neinert - dyrektor Teatru Korez i współreżyser "Cholonka". Liczba idzie jednak w dziesiątki tysięcy! Spektakl grano, m.in. w Warszawie i Lublinie, gdzie "Cholonek" wygrał Festiwal Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" oraz w Wiedniu i Stuttgarcie.

Dziś nie ma wątpliwości, że sceniczna wersja książki Janoscha uczciwie zasłużyła na miano kultowej, gdy ją jednak przygotowywano, realizatorzy byli pełni obaw.

Robert Talarczyk - autor adaptacji "Cholonka", jej reżyser i odtwórca tytułowej roli, wspomina:

- Przymierzaliśmy się do tego przedstawienia ładnych parę lat, ale finał ciągle się jakoś "odkładał". Aż do momentu, gdy dotarła do nas wiadomość, że wystawienie "Cholonka" planuje Teatr Śląski. Tyle naszej roboty mogło się zmarnować... W ciągu jednej nocy napisałem więc dwie sceny na casting dla aktorów, mówiących po śląsku i ruszyliśmy. Praca nad spektaklem była czystą przyjemnością, towarzyszyła nam bowiem jakaś wyjątkowo dobra energia. Zdecydowanie trudniej pisało mi się adaptację i jeśli czegoś się obawiałem, to właśnie scenariusza. Bo przedstawienie nie jest przełożeniem książki w skali jeden do jednego. Kto zna powieść Janoscha, ten wie, ze ma ona szkatułkową budowę, mnóstwo bohaterów i jeszcze więcej wątków. Tego w teatrze nie da się po prostu pokazać! Musiałem połączyć kilka postaci w jedną i tak zbudować intrygę, żeby była czytelna, rozgrywała się przy użyciu minimum rekwizytów, a jednocześnie pozostawała wierna duchowi autora. To było trudne - dodaje Talarczyk.

W tym miejscu warto przypomnieć, ze Janosch, a właściwie Horst Eckert, napisał powieść pt. "Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny" (w sporej części autobiograficzną) po niemiecku w 1970 roku. W Polsce ukazała się kilka lat później, w okrojonej wersji i nie była już potem wznawiana. Korezowe przedstawienie przyniosło falę zainteresowania powieścią Janoscha, wydanej w pełnej wersji rok temu w "Znaku".

Świetny kształt sceniczny przedstawienia i wyborne aktorstwo nie tłumaczą jednak w pełni tego literacko-teatralnego fenomenu. Socjolog, prof. Jacek Wódz, uważa, że na sukces złożyły się też zjawiska pozaartystyczne. - Przede wszystkim - mówi - charakter opowieści, którą można nazwać "sowizdrzalsko- szwejkowską". Czytelnicy i widzowie kochają takie historie i takich bohaterów. Cholonek nie jest postacią kryształową, ma sporo wad, co czyni go bardzo autentycznym. A ponieważ nie jesteśmy doskonali, więc natychmiast sympatyzujemy z kimś, kto nie jest wyidealizowany, lecz podobny do nas. Po drugie: język - dosadny, codzienny i zabawny w nazywaniu rzeczy po imieniu.

Po trzecie, choć może ten wyznacznik powinien znaleźć się na początku, "Cholonek" jest śląski. Dosłownie: śląski, bo przecież akcja dzieje się w śląskich realiach, a los głównego bohatera to los tysięcy jemu podobnych mieszkańców regionu. Takiej popularnej literatury wciąż jest mało, choć jest na nią ogromne zapotrzebowanie. Podobną tematykę podejmował Stanisław Bieniasz, ale jego przekaz był inaczej zbudowany i nie trafił do tak szerokiego ogółu. Czego osobiście żałuję, bo warto, żeby tematyka śląskiej tożsamości poruszana była na różnych piętrach uogólnienia i pokazywana z różnych stron - podsumowuje prof. Jacek Wódz.

Teorię profesora potwierdza Grażyna Bułka, która już chyba raz na zawsze dała swoją twarz, energicznej i zalotnej pani Świętkowej. Aktorka wspomina, że gdy pracowała nad tą postacią, przywoływała we wspomnieniach swoje ciotki i znajome, których zachowania, gesty i reakcje skumulowała w bohaterce. Wszyscy zresztą aktorzy tego przedstawienia mają śląski rodowód. Robert Talarczyk mówi, że gdy pracowali nad "Cholonkiem" to mieli wrażenie, ze im czasem "dziadkowie przez ramię zaglądają".

"Cholonek" w TVP Kultura nie jest specjalną, telewizyjną wersją tego przedstawienia, lecz tzw. przeniesieniem, czyli rejestracją spektaklu w jego pełnym teatralnym kształcie i z udziałem publiczności. Z powodów technicznych (sala Korezu jest bardzo mała) rejestracji dokonano jednak w studio Telewizji Katowice. Przygotowania do realizacji trwały prawie rok.



Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
8 maja 2012
Spektakle
Cholonek